Rok dziecka szczęścia

Rok 2020 nie zaczął się dla mnie zbyt pomyślnie. Nieudany związek, który tak naprawdę nie zdążył nawet stać się związkiem, kolejna zmiana mieszkania. Nie miałam w sobie energii na to, żeby po raz kolejny walczyć z tymi samymi wiatrakami.

Przyjaciółka powiedziała mi ostatnio, że uważa mnie za dziecko szczęścia. Kompletnie się z tym nie zgodziłam, bo ja zawsze widzę siebie jako fajtułapę, która przyciąga same dziwne sytuacje. Ania podała mi kilka faktów z mojego życia, które faktycznie wydawać by się mogło – miały wszelkie podstawy do tego, żeby przybrać fatalny obrót. Ale ja zawsze wychodziłam z tego obronną ręką i faktycznie ostatecznie obracało się to w dobro.

Pamiętam jak leżałam w łóżku i scrollowałam Instagram. Już od dłuższego czasu obserwowałam Martę (kiedyś Projekt Wilczy Bilet). Uwielbiam czytać tę dziewczynę niezależnie od tego, czy pisze o podróżach, psychologii czy o swoim psie. Trafia do mnie każde jej słowo. No i pamiętam, że Marta pisała o tym, że zaczyna z copy, a to wszystko dzięki Makulskiej, z którą odbyła pogadankę o copywritingu.

I ja wtedy w mojej czarnej czuprynie pomyślałam sobie tak: skoro Marta, która w mojej opinii pisze tak zajebiście, że jej teksty wyrywają mnie z butów potrzebowała rozmowy z kimś, kto podpowie jej, jak ruszyć z tym pisaniem to dlaczego i ja nie mogę z tego skorzystać? Przecież to pisanie zawsze było cząstką mnie.

Obczaiłam Makulską w internetach. Okazało się, że to szkolenie dla takich jak ja, że nie trzeba mieć doktoratu z Instagrama. Weszłam w to. Później weszłam do Szuflady. Później do Kolejnej. Jestem w Wiedźmach. Nooo i łoooo mam ciary jak o tym piszę. Zadziała się magia. Ta Szuflada z Makulską, z dziewczynami, które czują do pisania tą samą miętę jak ja to jest magia. I to jest jedna z dwóch najlepszych rzeczy w tym roku. Przynależność do tej społeczności daje mi siłę i poczucie, że to co robię ma sens, coś znaczy.

Druga najlepsza rzecz w tym roku to zmiana mieszkania i poznanie mojej aktualnej współlokatorki. To było moje ostatnie podejście do mieszkania z kimś. Oczekiwałam tylko tego, żeby nie było strasznie. A poznałam taką cudowną, wspierającą osobę, dzięki której uwierzyłam, że faktycznie mogę więcej. Każdemu życzę takiej przyjaciółki, jak ta moja współlokatorka ostatniej szansy. Przez pewien czas mieszkałyśmy we trzy z jeszcze jedną cudną babką i to było prawdziwe girlspower.

To właśnie dziewczyny każdego dnia wierzyły we mnie, każda z nas ma w naszym kręgu swoją ksywkę i mi przypadła: Pani Prezes. Bo lubię się wymądrzać szczególnie w kwestii stosunków międzynarodowych. No i lubię się też trochę porządzić. I tak mi  dogadzały tą Panią Prezes, że rok kończę z własną działalnością. No jest moc.

Ania miała rację, wszystko jakoś zawsze obrócę na dobre.

Cała moja rodzina pozostała zdrowa. Jestem za to bardzo wdzięczna.

Nigdy nie pomyślałabym, że mogę docenić rok bez podróży, spontanicznych akcji, wypadów w świat z pustą kieszenią, bez tego przyspieszonego bicia serca. A jednak, wyszło bardzo dobrze. Rzutem na taśmę od 1 stycznia już z NIPEM I REGONEM powstają moje własne Dobre Słowa.

11 Comments

  1. J

    Jej, ile tu pozytywnej energii i Dobrych Słów! <3 Jak wspaniale od tego "Rok 2020 nie zaczął się dla mnie zbyt pomyślnie" przeszłaś do docenienia całej jego reszty. Czasem, gdy tak po prostu uwierzymy, że może być lepiej to magia zaczyna dziać się sama. Ja też przekonałam się o tym w 2020, ale gdy tej wiary mi zabraknie to na pewno wrócę do Twojego tekstu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *