LIS.

Dedyktuję ten teskt jemu z nadzieją, że rozpozna tam siebie.

Przedstawiam Wam lisa, to mój wierny czytelnik, piszę dla niego i do niego, choć on sam o tym nie wie, bo jest, no cóż jest lisem… Po rosyjsku lis jest rodzaju żeńskiego mówimy więc лиса. Oznacza to, że w naszym lisie jest też obecny pierwiastek żeński. Jemu to jednak nie przeszkadza. Tak myślę…Jak wygląda lis? Czy lis nosi plecak? A może szalik zimą? Czy wieczorem przy rozpalonym kominku siada i czytuje gazetę, chrząkając i popijając kakao? Nie jestem pewna niczego z powyższych, ale jestem pewna wszystkiego z poniższych. 

A więc posłuchaj…

Lisie oczy latem mają barwę spadziowego miodu, kiedy się zezłoszczą przybierają kolor zeszłorocznego, zgniłego liścia odnalezionego wiosną, gdy stopnieje śnieg. Kiedy lis się zakochuje widać to w jego źrenicy, tli się tam iskierka, a oko jest często mokre. A tak, lisy łatwo się wzruszają. Spojrzenie lisa jest bystre, czujne, nic nie ujdzie jego uwadze. Lisi nos jest słabszy niż oko i ucho jednak węszy zawsze i wszędzie. Dzięki temu bardzo często udaje mu się uniknąć kłopotów. Jeśli mielibyśmy przypisać go do pory roku jest jesienny, znakomicie komponuje się ze wszystkimi jej kolorami, jednak on zapytany odpowie, że lubuje się w przełomie wiosny i lata, kiedy pachnie bez, a potem lipa. Jego futro jest rdzawo, ceglaste, zmienia się niczym kolor liści dębu jesienią, z minuty na minutę. Żeby to zrozumieć musisz spędzić z nim przynajmniej jeden pełny dzień, a to i tak daje Ci dość marny pogląd, jak zmienia się jego barwa w słońcu. Rano niewyspany, delikatnie zamglony, jest świeży, jego sierść jeży się pod mokrą rosą, wtedy biel jego krawatki znacznie się uwydatnia, a rudości są lekko przejaśnione, o poranku lis nie lubi komplementów.  W południe w pełnym słońcu jest rozgrzany, sierść jest rdzawo-ceglasta, jest skupiony, szybki, przeważnie szuka tak wyczekiwanego cienia, wtedy też przepływ jego myśli jest tak wartki, że ciężko cokolwiek mu wytłumaczyć. Wieczorem podczas zachodzącego słońca lis ciemnieje, robi się brązowo – czarny, otacza się gwiezdnym firmamentem i zaczyna rozmyślać, wtedy też najwięcej myśli o kimś kogo bardzo kocha, o życiu, o tym co traci, a co zyskuje. To czas kiedy próbuje odpowiedzieć sobie na wiążące pytanie. Czego od niej chce?

Ogon lisa mierzy mniej więcej 70% długości tułowia i głowy, jest długi i puszysty, dotyka podłoża, gdy lis stoi na łapach. Ogon pozwala lisowi skakać bardzo wysoko, metr osiemdziesiąt osiem to żaden problem. Tak lis mógłby skakać o tyczce! Jego sylwetka jest dostojna, wydłużony, szczupły korpus, pokryty pięknym szlachetnym futrem. Spokojnie możesz powiedzieć elegancik, fircyk, adonis. Jedno spojrzenie i zakochujesz się w tym romantycznym stylu. Ale nie daj się zwieść jego urodzie, to wszystko jest bardzo dobrze przemyślane, codziennie rano pielęgnuje swoje futro, dokładnie je czyści, każdy siwy włos ukrywa pod tym bardziej orzechowym. Lis wie, że musi sprawiać wrażenie zwycięzcy, urodzonego pod szczęśliwą gwiazdą, żeby ukryć jak bardzo wrażliwy i niepewny jest.  Przemierza dobrze znane mu ścieżki jakby płynął, zaiste jest świetnym pływakiem. Skrada się zawsze, niezależnie od sytuacji, cichutko stawia nogę za nogą. Nie chce być zauważony. Chce podejść tak blisko jak tylko się da i skraść Twoje serce. Natury nie oszukasz lis to łobuz, rzezimieszek, złoczyńca, rabuś. Serce jednak ma dobre, a wszystko to co kradnie to chwile, widoki, to ulotne spojrzenia, mgliste poranki, to chłód jeziora i gorące grzejące słońce nad morzem. Krótko mówiąc jest więc złodziejem marzeń, wspomnień, idei.

W towarzystwie najczęściej lis się, jakby to powiedzieć: lisi, co oznacza nie mniej, nie więcej tyle, że delikatnie skulony, wsłuchuje się w każde słowo, czasami nerwowo rozgląda się na boki żeby nic mu nie umknęło, wydaje się być lekko rozproszony, ale nie daj mu się zwieść, rejestruje wszystko! Ponadto trzeba mu przyznać, że ma świetne poczucie humoru, kiedy tak przy stole na weselu zacznie swój kabaret biesiadnicy śmieją się do rozpuku, szczególnie jeżyki nadymają się przy tym tak, że prawie pękają. On również bardzo lubi się śmiać, a śmiech jego jest gardłowy, szczekający trochę podobny do psiego. Kiedy jednak nie wierzy w Twoje słowa syknie cichutko na znak sprzeciwu, lub prychnie na znak pogardy. Złość natomiast powoduje, że potrafi również wyszczerzyć kły, a kiedy to zrobi to znak, że musisz szybciutko zmykać.

Lis dokładnie zna wszystkie bajki i plotki. Wie co zrobił krukowi, co zającowi, a co koziełkowi. Lis wie, że mówią ze się chytrzy, że jest szczwany. Pokornie jednak i ze stoickim spokojem przyjmuje te obelgi. Co dziwne potrafi dość skutecznie samego siebie oszukać, jak to było z tymi winogronami? – Skoro nie mogę ich dosięgnąć, jestem więc pewien, że są niedojrzałe, a fe na pewno kwaśne! – Lis niestety myśli, że wie wszystko najlepiej, a powiedzenie, że beczkę soli trzeba zjeść żeby się z nim zaprzyjaźnić tutaj nabiera jeszcze poważniejszego wydźwięku. Potrzeba cierpliwości, ale i lojalności. Lisa wiec oswaja się długo, nawet Mały Książe nie podejrzewał, jaka to pułapka. Najpierw z daleka patrzy się mu w oczy, wtedy właśnie sprawdza co Ci w duszy gra. Pamiętaj nie wolno Ci mrugnąć! Potem w znacznej odległości od siebie leżycie sobie z lisem na pleckach i gapicie się w chmury co i rusz wykrzykując to smok palący miasto, to jaszczurka na kamieniu, a to konik morski! Tak lis sprawdza czy patrzysz na świat w podobny sposób jak on. Dalej lis zabiera Cię do domu, do lasu oczywiście, prowadzi Cię swoimi ścieżkami ucząc nazewnictwa roślin, ptaków i grzybów. Kiedy poczuje się bezpiecznie, bezszelestnie już teraz oboje spacerujecie co i rusz zatrzymując się żeby posiedzieć chwilę w poziomkach i jeżynach, zajadając się nimi szaleńczo. Całą tę drogę podążasz za jego kitą, wprost nie można oderwać od niej wzroku, jest jak płomień gorejący w ciemności, oświetla Ci drogę. Krótko po przekroczeniu granicy lasu staje się jasne, że już nie ma odwrotu, że jak się zakochasz nie  sposób się odkochać.

Czego boi się lis? Boi się przede wszystkim bliskości, przywiązania i miłości.  Powszechnie wiadomo lis nie ma cienia. Ano, wyrzekł się go dawno temu, swojej duszy się wyrzekł. Dlaczego? Lis kiedyś był marzycielem, malutki niedolisek, który z radością przemierzał łąki i wąchał kwiaty. Ojciec jednak zadbał o to żeby odebrał żołnierskie wychowanie, tłuk go na kwaśne jabłko zawsze wtedy kiedy marzył o miłości. Wtedy właśnie pierwszy raz wykorzystał wrodzona cechę sprytu i oszukując samego siebie wyrzekł się wszystkiego. Niektórzy starsi opowiadali, że lis właśnie wtedy oburącz wydarł swoje serce z piersi, schował w szkatułkę i zakopał bardzo głęboko.  Obserwując inne zwierzęta, zauważył, że im twardsza skóra tym mniej cierpienia właściciela spotyka. Wtedy też postanowił przyodziać pancerz. Okazało się, że z wiekiem pancerz staje się coraz twardszy, a on otoczony swoim murem odciął się od cierpienia. Z czasem zaczyna mocno stąpać po ziemi i już coraz rzadziej zapuszcza się w świat marzeń. Tłumaczy sobie, ze to co zna i to co ma jest dobre, bo stabilne. Przekonuje samego siebie, że właśnie tak trzeba żyć, letnio. Lis jednak przeliczył się w swojej chytrej kalkulacji, zapomniał, że trafiając na drugiego lisa ktoś może odkryć jego przebiegle plany. Nie podejrzewał, że może spotkać podobną sobie istotę, która stopi lód w jego sercu.

Dlaczego piszę dla i do lisa? Kieruję słowa do niego żeby znów uwierzył, że marzenia się spełniają, żeby znów uwierzył, że prawdziwa miłość istnieje. I żeby choć raz pozwolił w swojej głowie na chwile zagościć myśli, że kocha się bezwarunkowo, bez związku przyczynowo – skutkowego, że czasami granice które sobie narysowaliśmy są tylko umowne i gdyby je tak przekroczyć, widok po drugiej stronie może zaprzeć dech w piersi.  

3 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *