Nie umiem płakać

Myślałam tak przez kilkanaście lat. Zbudowałam mocny mur oddzielający emocje od świata zewnętrznego. Solidny jak ceglane budynki, które pamiętają wojnę.

Nie uroniłam łzy przy rozstaniach, porażkach i kłótniach. Nie potrafiłam. Do czasu. Zdarzyła mi się niespełniona miłość. Taka podszyta obsesją. Wślizgnęła się w szczeliny i naruszyła podstawy muru. Nie potrafiłam już kontrolować emocji. Złych, których się wstydziłam i tych tworzących ekscytujący koktajl.

Pamiętam tamten schyłek lata. Siedziałyśmy na plaży. Przesypywałam piasek między palcami, gdy spytała o niego.

Wtedy pękłam. Fala płaczu wzięła mnie z zaskoczenia. Słone policzki zaczerwieniały, z trudem łapałam oddech. Uspokoiłam się, gdy krzyknęła „Dość! „, po czym mnie objęła tak, jak pocieszasz zranione dziecko.

Emocjonalnie byłam takim dzieckiem, które nauczyło się płakać na nowo.

3 Comments

  1. Wnętrzności

    Przepięknie napisany tekst, bardzo mnie poruszył, szczególnie, że właśnie mija rok od momentu, gdy pozwoliłam sobie na płacz. Nadal nie jestem specjalnie z tego dumna, ale już się nie wstydzę, nie uznaje tego za słabość. O dziwo, od kiedy pozwoliłam sobie na łzy, płacze mniej, bo w końcu mogę…

  2. Milena

    Wstydzimy się płaczu, a on nas oczyszcza. Często budujemy mur o którym piszesz, ale on i tak pęknie. Może nie warto tak długo trzymać te łzy w sobie tylko pozwolić im płynąć by cały ten mocny mur stał jak najdłużej na straży naszego ciała. Zgadzam się z Anią, że „krótkich tekstach potrafisz sprzedać sierpowego”. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *