Pada deszcz. Stoisz pod wiatą i cała spięta czekasz na autobus. Wiesz, że gdy do niego wsiądziesz, wszystkie spojrzenia spadną na ciebie.
Podjeżdża.
Wchodzisz do środka i czujesz wrogość. Pasażerowie oceniają twój wygląd, źle zaczesany przedziałek, małą plamę na dżinsach, której nie widziałaś przed wyjściem. Pocisz się. Dwie dziewczyny parę siedzeń dalej chichoczą. Śmieją się z twojej błyszczącej cery.
Jesteś odrętwiała. Tłum zepchnął cię w środek pojazdu, a musisz wysiąść na kolejnym przystanku. Układasz sobie w głowie zdanie: “przepraszam, może mnie pan przepuścić?”. Powtarzasz je w myślach w nieskończoność, ale gdy przychodzi ci je wypowiedzieć, głos staje w gardle. “Pan”, który miał cię przepuścić, patrzy na ciebie z pogardą.
W ostatniej chwili wyskakujesz, kierowca szybko zatrzaskuje drzwi. Musiało zdenerwować go, że wysiadanie zajęło ci tyle czasu.
Czujesz wstyd. Masz ochotę zniknąć, rozpłynąć się w tym deszczu. Gdyby istniał sposób, aby teleportować się pod kołdrę, zapłaciłabyś każdą cenę.
Przypominasz sobie, jaki dobry humor miałaś po przebudzeniu. Obudziłaś się wyspana, wzięłaś ciepłą kąpiel, wypiłaś ulubioną herbatę na rozgrzanie. Po tych przyjemnych uczuciach nie ma już śladu. Przepadły bezpowrotnie.
Przez resztę dnia poruszasz się w codzienności, jakbyś miała na głowie karton z wyciętymi otworami na oczy. Wszyscy dostrzegają twoją inność i ułomność. Niby patrzysz, ale karton zasłania ci pole widzenia, a gdy próbujesz się odezwać, tłumi głos.
Brzmi okropnie? Tak wyglądała moja codzienność przez wiele lat. Tak wygląda życie z fobią społeczną.
Fobia społeczna uniemożliwiała mi wykonywanie wielu czynności. Nie mogłam zadzwonić po pizzę, odebrać paczki z poczty, załatwianie spraw w urzędzie odwlekałam miesiącami, niezwykle stresujące było dla mnie nawet zrobienie zakupów. Każda interakcja z człowiekiem była dla mnie traumą, porównywalną do najgorszych doświadczeń. Rozpamiętywałam tygodniami każde wypowiedziane przeze mnie w rozmowie słowo, każdy grymas twarzy rozmówcy. Nie mogłam spać. W pierwszej klasie liceum nie odezwałam się przez rok do nikogo, poza dwoma, czy trzema koleżankami.
Czemu o tym mówię? Bo nic nie bolało mocniej, niż to, gdy ktoś mówił mi wtedy, że wystarczy się przełamać. Przełamanie się oznaczało dla mnie mniej więcej tyle, co dla zdrowego człowieka bieganie na golasa w centrum Warszawy w godzinach szczytu. W dodatku po każdej takiej próbie, czułam się źle. Wracały ruminacje, bezsenność i depresja. Brak zrozumienia sprawiał, że czułam się jeszcze bardziej wyobcowana. Krytyczne reakcje na moje wycofanie wzmagały stany lękowe i niskie poczucie własnej wartości. Modne wtedy hasło “sky is the limit” wyszarpywało mi dziurę w sercu, bo dla mnie limit zaczynał się po przekroczeniu progu mieszkania i nie potrafiłam sobie z tym poradzić.
Fobia społeczna dotyka 7-9% populacji ogólnej.
Jeśli znasz osobę, która może zmagać się z fobią społeczną, nie złość się na nią, nie popędzaj, nie wypychaj przed szereg. Pomóż jej znaleźć specjalistyczną pomoc.
Jeśli problem dotyczy ciebie, wiedz, że cię rozumiem. Nadal czuję ciężar, który niosłam tyle lat. Nadal zdarzają się sytuacje, w których wolałabym rozpłynąć się w powietrzu wraz z mrugnięciem oka. Chcę żebyś wiedziała, że nie jesteś sama.
Co za poruszający i ważny tekst! Dziękuję!
Czytając, poczułam się tak, jakbym sama przeżywała te lęki, emocje i ciężar. Cieszę się, że jesteś i piszesz takie teksty, jak ten – to bardzo ważne! Jednocześnie czuję wielki podziw dla Ciebie i Twojej siły. <3
Nigdy tego tak nie nazwałam. A jednak czuję się z jakbyś siedziała w mojej głowie pisząc ten tekst. Te odczucia nawiedzają mnie do dziś. Mocno obejmuje i nie czuję się juz sama.
Świetnie opisałaś jak ciężka może być niby zwyczajna sytuacja. Tknie delikatnością, lękiem i ogromną odwagą. Bardzo mocne
Dzięki za ten tekst. Wspaniale, że go napisałaś. Jestem mega wdzięczna. Opis wewnętrznych zmagań – obrazowy kunszt i emocjonalna petarda 💛