Jak radzić sobie z samotnością?

5 wskazówek jak radzić sobie z samotnością.

Dziś czytałam swoje zapiski dzienniczkowe i trafiłam na zdanie, które napisałam parę dni temu: “czuję się sama, samotna”. I wahałam się czy ten tekst, który jest bardzo osobisty, opublikować. Powiedzieć światu, że czuje się lub czułam samotna? Automatycznie zaczęły się odzywać demony w mojej głowie, co powie świat, co inni o mnie pomyślą, wszyscy zobaczą, że jestem słaba, że sobie z czymś nie radzę. NIE, jest zupełnie inaczej.

“Uczucia są do czucia” – taki slogan widnieje w zaprzyjaźnionej mi szkole jogi.

Każde uczucie i emocje są ważne i są do przeżycia. Od wielu z nich się ucieka, zapełnia się grafik dnia zadaniami byle ich nie poczuć, byle nie myśleć, bo są zbyt przerażające. Taka właśnie była dla mnie samotność. Przyznawałam się do niej tylko w swoich najskrytszych zapiskach, takich których nikt nigdy nie zobaczy. Ale skoro czuję się obecnie samotna, to czemu mam się wstydzić do tego przyznać?

Jestem po rozstaniu, zmieniłam miejsce zamieszkania, gdzie prawie nikogo nie znam, miałam poważne perturbacje w pracy. Wciąż jest pandemia, życie towarzyskie jest ograniczone do minimum. I mam pełne prawo tak się czuć i tego nie wstydzić.

Aczkolwiek powyższe 2 zdania są pułapką, bo potrzebowałam się znów wytłumaczyć sama przed sobą, że mam powody do samotności, mam prawo się tak czuć. A te powody wcale nie muszą być oczywiste, społecznie zrozumiałe czy akceptowalne. Samotność to raczej sprawa ważnych odczuć w środku i niezaopiekowanych potrzeb, niezależnie od tego jak to wygląda na zewnątrz. Wiele razy czułam się samotna w związkach, a więc pozornie zewnętrznie byłam w relacji z człowiekiem, a mimo to czułam się samotna. I to nawet było gorsze poczucie samotności niż to, które odczuwam obecnie.  

Teraz samotność oznacza u mnie poczucie braku wsparcia, którego ja potrzebuję, nie takiego, które wymyślają mi inni, braku zrozumienia mnie przez innych, czasem znaczy też brak towarzystwa. A czasem nie jest to sama w sobie samotność, a lęk przed samotnością. Co jeśli nikt nigdy nie będzie chciał się ze mną  spotkać? Co jak któregoś dnia będę naprawdę chora, bezsilna i nie znajdę nikogo, kto mi pomoże? Co jeśli do końca życia będę singielką, inni będą mieć rodziny, swoje życie i nikt nigdy nie znajdzie czasu by się ze mną spotkać?

Chcę mieć wokół siebie ludzi, ale też nie byle jakich. Takich, z którymi posiadamy prawdziwą więź, przy których mogę być sobą. I najlepiej mieć ich jak najwięcej, bo uwzględniając codzienne obowiązki, posiadanie rodzin, to w dorosłym życiu inni nie zawsze mają czas się spotkać. 

Kocham ludzi i mam łatwość w ich poznawaniu, ale nawiązywanie prawdziwych dojrzałych więzi to już wyższy poziom umiejętności. To wymaga też czasu. I tak, mam przyjaciół i znajomych. Mam też nadzieję, że jeśli to czytają to nie wezmą tego, co tu piszę do siebie, bo to raczej jest o mnie, nie o nich. Wiem, że Was mam i jestem wdzięczna za to. Nawet mając przy sobie bliskich ludzi, można się czuć samotną od czasu do czasu, bo czegoś nam może brakować. A niektóre mi bliskie osoby, są niestety bardzo daleko ode mnie, albo nie dysponują taką ilością czasu, co ja. Więc tak, nawet mając Was, czuję się czasem osamotniona.

Dziś sobie myślę, że w ogóle uczucie samotności nie jest takie straszne jak je malują. W tych najgorszych momentach nie było mi przyjemnie, ale jak już wiem co dokładnie się kryje za moją samotnością, to jest mi dużo lżej. Jak przestałam sobie narzucać presję, że muszę jak najszybciej zmienić to uczucie, bo jest złe i nieprzyjemne to też mi lepiej. Jak przestałam przed nim uciekać i dojeżdżać się zadaniami, by to zagłuszyć, to też jest mi lepiej, bo to co robiłam wcześniej było wykańczające. Czuję się samotna i co z tego? To nie koniec świata. Udało mi się zdiagnozować swoje niezaopiekowane potrzeby, więc wiem co mam robić żeby mi się polepszyło. Tak, tego nie da się zmienić w dzień lub dwa, może i nie w miesiąc. Ale wiem co dokładnie się ze mną dzieje, a to już jest naprawdę dużo. 

Ponieważ ostatnio odważyłam się dotknąć samotności i ją poczuć to pozwalam sobie podzielić się z Wami 5 wskazówkami.

5 wskazówek “Jak sobie radzić z samotnością?”

  1. Przyznaj się do samotności

Długo uciekałam od tego uczucia, ale kiedy się do niego przyznałam i je zaakceptowałam, to automatycznie zrobiło mi się lepiej. 

  1. Zaopiekuj się sobą i swoją samotnością

Ja polecam gdzieś wyjechać na jakiś czas i otoczyć się pięknem. U mnie to były Mazury, las i jezioro. Paradoksalnie lekiem na samotność dla mnie było pobycie samej ze sobą i zaopiekowanie się sobą. Odpoczynek, trochę pisania, a trochę nicnierobienia i dużo płakania pod kołderką. Czasem może być tak, że za tą samotnością kryje się tak dużo wyzwań emocjonalnych, że potrzebna jest też pomoc, jeśli masz taką możliwość, nie wahaj się zmierzyć z tym uczuciem przy pomocy psychoterapeuty. Ja sama jestem od roku w psychoterapii.

  1. Przeanalizuj samotność od podszewki

O co w niej chodzi? Co się za nią kryje? Czego Ci konkretnie brakuje? Odsyłam do tekstu na swoim blogu o autorefleksji, którą uważam za kluczową zdolność, pozwalającą nam żyć bliżej potrzeb i pomagającą w budowaniu szczęśliwego życia.

  1. Nie panikuj. Samotność to nie koniec świata, można z tym uczuciem trochę pożyć

Tak, to uczucie przeraża. Jest niewygodne. Ale jak je poznasz bliżej, co się za nim  kryje to ta przerażająca moc znika. A nawet samotność może się okazać Twoją przyjaciółką, która pomoże Ci lepiej poznać siebie i się sobą zaopiekować.

  1. Zrób krok w stronę poprawy sytuacji (choćby jeden maleńki)

Według mnie samotność to nie jest brak ludzi wokół. To brak ludzi, z którymi mamy prawdziwą więź, bliskość, tzw. nić porozumienia. Brak ludzi, z którymi ma się dużo wspólnego, którzy przyjmują Cię w całości, taką jaką jesteś. Można mieć setkę ludzi wokół i umierać z samotności. Więc zrób krok w stronę szukania Twoich ludzi. Mój pierwszy krok dzisiaj, to bycie sobą jak najbardziej to możliwe, a więc również przyznawanie się do słabości. Tak jak dziś przyznaję się do samotności. I to całkowicie zmienia zasady gry w kontekście budowania dobrych jakościowo relacji z innymi. Bycie ciągle silną nie zbliża innych do nas, bo siła relacji polega również we wspieraniu się nawzajem. Jak ktoś ma Ci dać wsparcie, jeśli nigdy nie mówisz, że go potrzebujesz?

Przyznaj się do samotności, za rogiem może być ktoś kto potrzebuje to usłyszeć żeby wkroczyć do Twojego życia i pomóc Ci to zmienić. Ja jak powiedziałam to na głos kilku znajomym, czy przyjaciołom, dostałam opiekę i empatię. Wiem, że można doświadczyć i odtrącenia, ale dla mnie, dziś, 100 odtrąceń nie ma znaczenia, gdy jest nadzieja na choć jedno przyjęcie. 

Co jeśli ktoś Cię odtrąci, a co jeśli Cię przyjmie? 

Życzę Wam jak najwięcej satysfakcjonujących relacji :* I wysyłam dużo uścisków dla osób, które teraz lub od czasu do czasu czują się samotne. Też jestem w tym Klubie, a wiadomo w Klubie raźniej :*

8 Comments

  1. Sylwia

    Kasia at her best! Przeczytałam z wielką radością 🙂 myślę, ze to wspaniały drogowskaz dla osob, które czują się, lub kiedykolwiek czuły się samotnie. A w dzisiejszych czasach wcale o to nie trudno.

  2. Myślę, że wiele z nas czuje się samotnymi. W związkach, na imprezie, w pracy, na urlopie, na zakupach, w samotności. Moje poczucie samotności rośnie im częściej sięgam do internetów, i o dziwo im częściej rozmawiam z ludźmi. Znajduje tam tak dużo poglądów mi odległych, że momentami mam wrażenie, że jestem sama ze swoimi. Ważny i niełatwy temat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *