Anatomia kariery

Do naszego gabinetu poczta przychodziła dwa razy w tygodniu. Z reguły były to: rachunki (na chuj z nimi), holoulotki (diabli nadali to ustrojstwo) albo pogróżki dla Neurina, jeśli jakaś matka odkryła tatuaż, który pociecha strzeliła sobie u niego, udając, że ma powyżej osiemnastu lat. Ale tego dnia listonosz przyniósł przesyłkę do mnie. Stary robot pocztowy,…

Wycieraczka

Całe nasze nieszczęście zaczęło się od tego, że do salonu Neurina przyszedł koleś z potężnym kosmopsem. Przyzwyczaiłem się do Neurina – on jest tatuatorem kosmozwierząt, ja jestem kosmicznym weterynarzem i to dobre połączenie na naszej szalonej planecie, gdzie więcej jest kosmicznej fauny, niż ludzi. A w zasadzie: myślałem, że to dobre połączenie do dzisiaj. –…