Ginewra i ja
Wchodzę do kuchni i widzę nóż, wbity w środek okazałego, do połowy obranego ziemniaka. Dookoła walają się obierki, na blacie stołu rozrzucone są surowe frytki, na środku stoi plastikowa misa z wodą, a połowa kuchennego ekwipunku wala na ziemi, jakby w tę kuchnię co najmniej pierdolnął meteoryt. Jasna cholera, znowu nie posprzątała. Nie mogę wiele…