O końcu i początku

Czerwona apaszka łagodnie powiewała, trącona letnim wiatrem. Gałązka, na której wisiała, wyginała się coraz bardziej w stronę ścieżki, którą szła Gosia. Można by odnieść wrażenie, że to nadnaturalna siła ciągnęła ją coraz bardziej i bardziej, o wiele silniej, niż było to możliwe przy prawie bezwietrznym dniu. Gosia widziała apaszkę już z daleka, gdy tylko odrzuciła…