Masz dwadzieścia parę lat i czujesz, że jesteś w tyle? Proszę, doczytaj do końca.
Oczekiwania, oczekiwania, oczekiwania. Niekończąca się presja. Presja na wpisywanie się w ramy społeczne. Presja na bycie produktywnym. W końcu uczyli nas, żeby planować i odhaczać rzeczy. Profesjonalnie wytresowali, aby chcieć więcej, starać się mocniej, biegać dalej i sięgać nieba. Spędzamy godziny na śledzeniu życia innych ludzi, często młodszych od nas i wpadamy w pułapkę własnych myśli, widząc jak wiele już osiągnęli. Cokolwiek to znaczy.
Porównywanie się. Tak bardzo szkodliwe w świecie, w którym każdy ma inne zasoby i aspiracje. Aż nagle wydaje ci się, że jesteś w tyle. Cokolwiek to znaczy. Czy to jest jakiś wyścig? A może gra, w której do konkretnego wieku trzeba zaliczyć wyznaczone osiągnięcia, akceptowalne społecznie doświadczenia i specyficzną sumę na koncie? Przecież nie musisz nic nikomu udowadniać.
Chcę jednak ci podkreślić, jak bardzo dziwna jest ta dekada, a ludzie różnorodni. Dekada pomiędzy 20stką a 30stką.
Jedni biorą ślub w wieku 22 lat i są szczęśliwi.
Drudzy do trzydziestki lub dłużej mieszkają z rodzicami i nie tworzą związków.
Jedni zakładają firmę w wieku 20 lat.
Inni dopiero w wieku 25 lat podejmują się pierwszej pracy.
Jedni imprezują i korzystają ile się da.
Inni wyszaleli się w nastoletnim życiu i szukają stabilności.
Jedni decydują się na dzieci.
Inni nie są jeszcze gotowi. A może nigdy nie będą.
Jedni są wiecznymi studentami.
Inni wolą od razu iść do pracy.
Jedni są na utrzymaniu rodziców do końca studiów.
Inni ciężko pracują, odkąd tylko wyjechali z domu.
Jedni każdy grosz odkładają na podróże.
Inni kochają swój dom i zmiany przyprawiają ich o gęsią skórkę.
Jedni uwielbiają seriale i wolne wieczory spędzają z Netflixem.
Inni są fanami sportu i kochają aktywny wypoczynek.
Jedni przez wiele lat wynajmują mały pokój w czyimś mieszkaniu.
Inni kupują duże mieszkanie na kredyt.
Można tak wymieniać w nieskończoność, ale dostrzegasz tę różnorodność? Każdy jest inny i nie robi nic innego, jak szukanie siebie w całym tym chaosie. Dla mnie to dekada na próbowanie, doświadczenie i błędy. Mnóstwo błędów. Na zmiany i pierwsze razy. Czasem na zrobienie kroku w tył, aby nabrać dystansu albo lepszego rozpędu. Czasem na zatrzymanie się na pewien czas i złapanie oddechu od duszącego środowiska. Jednak nie jest to wyścig. Bo niby do czego? Do śmierci? Czasem zdobywa się świat, a innym razem stara się po prostu przetrwać i to już jest dużo. I to już jest wystarczająco.
Nasz rozwój i decyzje zależą od wielu czynników. Czasem od lepszego startu, innym razem od własnych zasobów. Każdy ma inne potrzeby i realizuje je po swojemu i każda z powyższych opcji jest tą dobrą! Co gdyby tak zdjąć z barków młodych presję, że do konkretnego wieku muszą coś osiągnąć? Co gdyby tak zaakceptować wybory innych i pozwolić im popełniać własne błędy i rozkwitać w indywidualnym tempie? Co gdyby tak przestać się wzajemnie oceniać?
Nie jesteś w tyle. Nikt nie jest. Porównywanie się nie prowadzi do niczego dobrego. Idź w swoim własnym tempie.