Czerwona parasolka

Dwa tygodnie temu pojechałam na wieczór panieński mojej przyjaciółki ze studiów. Gdy wychodziłam z dworca, zaczęło lać, więc weszłam do TK maxx i kupiłam czerwoną parasolkę.

Dzień wcześniej napisał do mnie dawny kolega ze szkoły. Myślałam, że szykuje się spotkanie ze znajomymi ze szkoły. A teraz kupując tą nieszczęsną parasolkę, dostałam wiadomość. Dostałam zaproszenie, na wino i … seks. Najlepiej zaraz po imprezie, bo będę pewnie bardziej „przystępna”.

Zaczęłam się zastanawiać, nad tym, że może coś ze mną jest nie tak. Może daje takie sygnały. I zaczęłam obwiniać siebie. Zamknięty krąg.

Kiedy to się stało, że zaczęliśmy się traktować tak przedmiotowo? Żadnej przyjemności z poznania nowego człowieka, ze spotkań i rozmów. Tylko zaspokajanie czyichś potrzeb.

Jestem już tym zmęczona rozbudzonymi nadziejami i… rozczarowaniami. od których nie da się uciec.

Mam dość głupich rozmów przez portale randkowe i spotkań „w realu”, które kończą się po jednym spotkaniu.

Ale najbardziej zmęczona jestem swoją samotnością. Tym, że taki Ed Sheeran nie napiszę dla mnie piosenki.

Takie piękne historie niestety zdarzają się raz na miliard.

Dwieście lat temu Jane Austen napisała w „Dumie i uprzedzeniu”:

„Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych, którzy są cokolwiek warci.”

Czy coś się od tej pory zmieniło?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *