Odeszła zimowego poranka. Trzeciego lutego roku 2021.
Stała przy drodze, widziano ją tam często w dzień, na zakręcie. W nocy zdecydowanie rzadziej. Wysoka, wcale nie szczupła. Obwodu w biuście miała grubo ponad 130 cm. Była dobra z natury. Dzieliła się tym co miała, otaczając opieką wiele pokoleń. Dla wielu niewidoczna. Zostawiła po sobie kilka córek, wszystkie w najbliższym sąsiedztwie.
Po wypadku samochodowym, a może było ich więcej niż jeden, które rzekomo spowodowała, jej dobra natura podobno zaczęła stanowić zagrożenie. Patrzono na nią z rosnącą niechęcią, coraz częściej rzucano że jest zbędna, jest stara. Za stara. Przestano dostrzegać jej dobre strony. Znajdywano coraz więcej powodów by uznać jej kompletną nieprzydatność.
Nie wygospodarowano funduszy na kompleksowe badania. Nie zrobiono tomografu. Nie zaopiekowano. Niepielęgnowana, niekochana, marniała
w oczach. Choć wewnętrznie była coraz bogatsza, jej łagodność nie była
w stanie oprzeć się naporowi decyzji powodowanych brakiem zrozumienia, obawami i strachem. Brakło kogoś, kto stanąłby w jej obronie. Kto poświęciłby chwilę uwagi na rzetelną diagnozę i działanie. Brakło chęci
i świadomości.
Siłą usunięto ją z przestrzeni publicznej. Stawiała bierny opór. Dostojna.
Z godnością mierzyła się ze swoim, przesądzonym już, losem.
Dawniej zrobiono by z niej buty, może ul, lokalny rzeźbiarz wyczarowałby pewnie jakiegoś Chrystusika frasobliwego, posadził przy rozstaju, pod daszkiem.
W dzisiejszych czasach nie nada się nawet na opał.
Umarła zimą. Niekochana. Towarzyszył jej ledwo słyszalny jęk i ryk pił spalinowych.
Lipa drobnolistna. Tilia Cordata. Linden. Lime tree. Basswood. Długowieczne drzewo miododajne.
Wykarmiła niezliczone roje pszczół. Była domem dziesiątek stworzeń. Dawała cień. Cieszyła oko. Miała sto czterdzieści trzy słoje i tyle samo historii do opowiedzenia. Gdyby tylko dano jej szansę.
Gdyby tylko umiano skorzystać z wiedzy i możliwości.
Wzdłuż wiejskich dróg rosną jej siostry. Zróbmy więcej. Zróbmy cokolwiek.
Kocham ten tekst. Czytam po raz kolejny i wciąż mnie zaskakuje <3
Prosto w serce, i trochę pękło. Przepiękny tekst!
Historia, którą powinien przeczytać każdy, kto nie czuje przyrody – być może otworzyłaby tym osobom oczy!
To bezsprzecznie jeden z najpiękniejszych i najbardziej poruszających tekstów, jakie kiedykolwiek czytałam. Dziękuję za niego!
Piękny tekst. Mi też jest bardzo smutno, kiedy znikają stare drzewa.