Z ulicy Wolności wołam cię
Otwieram okno na drugim piętrze Wychylam się po sam kraniec myśli Stawiam stopę
na parapecie wspomnień
Z ulicy Wolności wołam dziś
a jakby lata temu Czas
przestał być Pragnę byś
złapał mnie w ramiona Pamięci chcę trwać w zawieszeniu
Z ulicy Wolności nasze razem
zepsute myślą słowem I czynem
Zdemolowane rozmontowane
Widzę wyraźnie rozdrapuję rany
Rysuję szybę paznokciem
Z ulicy Wolności wrzeszczę że
świat się kończy Że nie odwracaj głowy że ja się kończę Popatrz Na parapecie staję
by skoczyć
W głąb twoich wspomnień
Z
ulicy
Wolności
Cudny < 3