O wschodzie słońca

Nad zatoką wstawał świt. Pomarańczowo-różowe słońce odbijało się w leniwie falujących wodach, po których o tak wczesnej porze poruszała się tylko jedna, niewielka łódka z jednym pasażerem w środku. Ciemna sylwetka mężczyzny – bo na pewno był to mężczyzna, Claude był o tym przekonany – rysowała się na tle stalowobłękitnej wody. Piękny moment wybrał sobie…

I wtedy rozpętało się prawdziwe piekło

Przed śmiercią babcia opowiedziała mi o czasach, gdy kobiety i mężczyźni mogli żyć pojedynczo. Mieli wybór. Obce mi słowo. Opowieść babci brzmiała tak nieprawdopodobnie, jakbym słuchała bajki, a nie historii jej życia. Plątały jej się czasy i miejsca, jakby akcja toczyła się tu w pokoju, na zapadniętym łóżku, pachnącym zapowiedzią śmierci, a nie kilkadziesiąt lat…