1.
Mój pradawny znajomy Tomek napisał kiedyś opowiadanie, w którym dwie ukochane osoby powiesił na skraju klifu i kazał sobie samemu wybrać, którą z nich uratuje, a mógł tylko jedną. Minęło prawie ćwierć wieku, gdy przeczytałam ten tekst i wybrałam pierwszy raz. Od tamtej pory czasami wracam na klif i wieszam na nim dwoje ważnych dla mnie ludzi, zapewniając sobie istne tortury psychiczne.
2.
Zadzwoniłeś by mnie opluć
„Moja młodsza córka w końcu dała mi wnuczkę
ty nie chciałaś
tylko zwierzęta cię zawsze obchodziły”
Wyłam w łazience jak dzikie zwierzę zranione kopnięte wyrzucone na śmietnisko pamięci
3.
Dałam ci dom krzyczałam w siebie
dałam ci dom
Samochód dałam ci kupiłam bilet żebyś mógł wrócić
Wróciłeś chudy i cały w zmarszczkach
Łzy wydrążyły koryta w skórze
twojej twarzy
Powiedziałam nie martw się tato będzie dobrze
bo wiedziałam że będzie
Obejmując się na dworcu płakaliśmy obydwoje
4.
Mróz -18 stopni, środek stycznia. Zimy na wschodzie to nie przelewki. Zapomnieliśmy jak potrafią dać w kość.
Grześ jedzie po pracy z siatami wypełnionymi jedzeniem, bo ojciec nie może nawet wyjechać z podwórka. Zresztą, gdyby mu się udało, to co z tego? Droga nieodśnieżona, nie ma szans się przebić.
10 km przed Teresinem policja zawraca auta.
— Panie! — krzyczy Grzesiek — Teść mi padnie z głodu i pragnienia!
— Nic nie poradzimy, musi pan zawrócić. Proszę spróbować jutro.
Próbuje więc jutro. Z samego rana pędzi na Sarniak. Dojazd do końca Teresina jest i owszem, ale potem tylko zaspy i przejmujący wiatr. Jedna siata na prawe, druga na lewe ramię. Wcześniej telefon.
— Stasiu, ubieraj się i chodź w moją stronę. Dojechałem do ostatniej chałupy, dalej nie ma drogi. Spotkamy się w połowie.
Wraca zjebany jak pies. Ale jesteśmy zadowoleni. Tato dostał jedzenie, piwo i papierosy. Na tydzień mu wystarczy.
5.
Wcale tak jej nie powiedziałem. Powiedziałem, że ty urodziłaś mi wnuczkę, więc dzwonię do ciebie pytać, jak ona się czuje. Asia ma tylko psa i koty. Przecież nie będę dzwonił i pytał o psa i koty.
6.
Mała, z kartoflanymi nosem i wąskimi oczami. Krępa. Krótkie nogi, spory brzuch. Wiesia.
Zagadką jest jak się spotkali i kiedy, ale chyba przy okazji jakiejś imprezy Klubu Emerytów i Rencistów. W remizie, może ośrodku kultury? Cholera wie. Spotkali się i już.
— Wiesia powiedziała, że Asia powiedziała, że dopóki żyje to ona będzie rządzić na Sarniaku.
— Wiesia powiedziała, że Asia jej zabroniła sadzić inne kwiaty niż lawenda.
— Wiesia powiedziała, że Asia powiedziała, że udaję z tym bólem ręki.
— Wiesia powiedziała, że Asia…
— Asia wyrzuciła wszystkie ogórki, bo podobno zepsute, a my sprawdziliśmy i dobre. Jak które ogórki? Te sprzed 3 lat.
— Tylko ty nic nie powtarzaj Asi!
7.
Brak szczerości, brak zaangażowania.
Brak jakichkolwiek zasad rodzinnego współżycia.
Oj wymagam zbyt wiele, ale czy na pewno?
Czy na pewno córka przyjeżdżająca do ojca z dali
siedmiosetkilometrowej nie ma prawa wymagać?
Wymagać trzeźwości?
Oto my.
Szkoda, że przez ojca zakłamani.
Piję drugą kawę.
Ojciec śpi od dwóch godzin.
Jeździł po pijaku, pił wczoraj, pił pewnie dzisiaj też.
Żadna argumentacja nie jest dobra dla człowieka, co się żywi kłamstwem.
Tato, a po co byłeś w Chełmie?
A byłem.
Ale po co?
Byłem sobie, coś taka ciekawa.
No bo jestem ciekawa. Pytam z ciekawości.
To nie pytaj. Byłem i tyle. Lubię sobie pojeździć po Chełmie.
Potem G, który mówi mówi mówi.
Ojciec z pretensjami, ale przecież ja ich mieć nie mogę.
Zaczepia temat mamy. Że uciekła spod kaplicy na pogrzebie babci i myślę sobie: ty chuju!
Ale milczę.
Jestem grzeczna.
Po dwóch piwach oznajmia, że jest pijany i idzie spać.
Po dwóch piwach informuje, że jest senny i idzie spać.
Po dwóch piwach bełkocze, że jest
trzeźwy, ale idzie spać.
Po dwóch piwach to pijany może być tylko alkoholik – zwracam uwagę.
Bo wiem. Bo z dziada pradziada na ojca mego jedynego mam gen.
Jedna rodzina i druga dały coś z czym ja muszę żyć.
I moja siostra.
Geny.
Babcia zbierała butelki po dziadku.
Ja zbieram butelki niedopowiedzeń.
Ale nie mogę oddać ich na skup.
Bo nikt przy zdrowych zmysłach ich nie przyjmie.
Siedzę na ganku.
Na wsi, o której boje się pisać, że moja.
Siedzę na ganku, na wsi. U ojca – jakże piękne marzenie.
Siedzę na ganku, na wsi niczyjej.
Tyle lat tłumaczenia.
Tyle lat rozmów. Zapewnień. Obietnic i prezentów.
Tyle lat starania się, piwa tyle litrów.
Niezjedzonych bułek z serem. Zwykłych takich.
Dupa mnie boli.
Od siedzenia na ganku.
Koty się schodzą.
Z lekka zaniedbane, ale co my wiemy o kotach żyjących na wsi.
Czy mój żal ma prawo bytu?
Jak pójdę sikać to już tu nie wrócę.
Na ten ganek, który znam od lat i który mnie przeraża dziś.
Bo wiatr wieje silny, a w domu niepokój.
Chcę wracać do siebie.
7.
Słuchaj tato, na tym klifie z nikim nie masz szans. Nawet z Klusią, a na pewno nie z Felkiem czy Mariankiem. I, co zabawne dla mnie, a dla ciebie tragiczne, ze swoją byłą żoną, a moją matką, też!
Spadaj.
Czytałam to już kiedyś i dzisiaj, jak wtedy, mega szacun! Za odwagę, za szczerość i za to, że żyjesz w takich relacjach :*
Twój styl, tak prosty a mówi tak wiele 💪🏻 Trzymaj się, niech tatko spada w dół
Czytam to któryś raz. Ale dziś objawiło mi się to jeszcze inaczej. Tak mocno teraz to rozumiem, bo sama pogrzebałam pewne elementy wyrozumiałości wobec obojga moich rodziców. Trudno mi powiedzieć, które wygrywa w tej konkurencji. Ale dziś ten tekst mocno mnie dotyka i rozumiem go jeszcze bardziej. Wielkie dzięki za te słowa!
Niezmiennie zajebisty ❤
Bardzo szczera i odważna „klifia” klamra. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania – szczery, prosto z mostu, bez zbędnych ozdobników, ale jednocześnie bardzo poetycki.
„Ja zbieram butelki niedopowiedzeń.
Ale nie mogę oddać ich na skup.
Bo nikt przy zdrowych zmysłach ich nie przyjmie.” Piękny fragment.
I „dupa mnie boli” – tak po prostu.
Podziwiam Cię, że opublikowałaś ten tekst. Jesteś niesamowicie odważną i wrażliwą kobietą.
Dzięki!
Hipnotyzujący tekst… Ostatnie zdanie miażdży, rozczula, bardzo się z nim identyfikuję. Brawa za powrót do SIEBIE! 🖤 Gdyby nam się nie wmawiało przez lata, że rodziców to TRZEBA kochać i TRZEBA szanować „no matter what” to nie trzeba by było żadnych żmudnych powrotów do tego co tak naprawdę czujemy, a nie to co ktoś nam powiedział, że TRZEBA czuć. 👏
Tak, jak Kasia, czytam to już któryś raz. Mega tekst. Poruszający, odważny i dający do myślenia.