Historia niezwykłego psa

Moja suczka miała na imię Tola. Siedem lat temu zabrałam ją ze schroniska w Wojtyszkach. Jest to jedno z najbardziej zatłoczonych schronisk w okolicy. Tola była mieszanką, nie dużym psem w typie terriera i lubiła rządzić.

Obrażała się, gdy dostała jeść jako druga (przed Kredką, którą również przygarnęłam). Lubiła bawić się kamieniami, nawet sobie przez to wybiła jednego zęba.

Lubiła leżeć „na żabę”. Obszczekiwała samochody, które były za głośne. A gdy znikała mi z oczy, przybiegała tylko na chwilę, by się pokazać. Zupełnie jak dziecko, które chce powiedzieć: „Hej mamo, tu jestem, nie martw się!”. Człowiek zaklęty w psa, tak o niej mówiliśmy.

A nade wszystko kochała łąkę. Mogłaby po niej biegać cały czas. Taplać się w wodzie i gonić wiatr.

Była. Tak. Okazało się, że psy również chorują na raka. I to przez nas, ludzi, którzy używają chemikaliów. Woda w której lubiła się kąpać była pomieszana z nawozami wysypywanymi na polach. Przez to nabawiła się nowotworu pęcherza moczowego.

Taki mały organizm nie poradzi sobie z chorobą tak dobrze jak my.

A szczerze mówiąc to aż strach pomyśleć, co dzieje się w naszych ciałach po zjedzeniu produktów nafaszerowanych antybiotykami, czy innymi chemikaliami.

Weterynarz po zdiagnozowaniu choroby dał jej dwa miesiące życia. Więc szukaliśmy innego sposobu na uratowanie Toli. Jest bardzo niewielu weterynarzy, którzy zajmują się leczeniem tego nowotworu.

Był weterynarz w miejscowości pod Wrocławiem. Po doktor ostrzegła, że całkowite wyleczenie nie jest możliwe. Można przedłużyć życie najwyżej o rok.

Zdecydowałam się, że warto. Jednak takie leczenie nie jest tanie. Potrzebowałam ponad 2000 zł…

Na szczęście z pomocą przyszli przyjaciele i rodzina i wspólnie uzbieraliśmy potrzebną kwotę. A ja przekonałam się, że mam dobrych i życzliwych ludzi wokół siebie.

W końcu po 9 miesiącach walki, weterynarz uśpił Tolę. Zasnęła spokojnie z głową na moim podołku, przykryta swoim ulubionym kocykiem.

Pomimo tego co przeżyła, myślę, że nie zamieniłaby się na życie z innym psem. Przeżyła swoje życie otoczona rodziną, miała swój dom.

Czasem parę lat szczęścia i miłości jest lepsze niż długie życie w klatce, bez miłości i swojego miejsca na Ziemi.

Autor: Magdalena

Jestem pisarką z misją, chcę pisać o dalekich krańcach świata i tam też być :D

Dodaj komentarz