15 maja 2019 rok.
Po powrocie z pracy na wycieraczce czekała na nas niespodzianka, z daleka myślałam, że sobie śpi i na samą myśl uśmiechnęłam się. Po podejściu bliżej mój uśmiech zamienił się w nieprzyjemny grymas. Okazało się, że kot w ogóle nie reaguje, oddycha, ale ledwo. Zrobiło mi się słabo i poczułam ogromne wkurwienie. Najpierw, że to zwierzę tak cierpi, a później na myśl o tym ile osób dzisiaj przeszło obojętnie obok tego biednego stworzenia. Mieszkanie nasze znajduje się na parterze i KAŻDY SĄSIAD przechodzi obok…
Złapałam za telefon i szybko znalazłam klinikę weterynarii, która o tej godzina była jeszcze czynna.
- Znalazłam kota na wycieraczce, ledwo dyszy. Wydusiłam przez zaciśnięte gardło.
- Proszę przyjechać. Usłyszałam.
Piotrek mówił do niego, próbował go obudzić, zero reakcji. Słyszałam tylko swoje walące serce, które było blisko wyrwania się z mojej klatki piersiowej. Kot po chwili ocknął się i zawył okrutnie. Nigdy jeszcze nie słyszałam czegoś tak strasznego.
Cierpiał, bardzo. A ja razem z nim.
Nagle ostatkiem sił podniósł się… ruszył, ale zaraz upadł… zapakowaliśmy go do pudełka, okryliśmy kocem i ruszyliśmy do weta.
W drodze jeszcze kilka razy zapłakał, delikatnie, ale rozpaczliwie. Nie wiercił się, leżał spokojnie i patrzył mi głęboko w oczy. Byliśmy zgodni, że jeśli tylko się da, to go ratujemy. Będziemy leczyć, jak będzie trzeba, uruchomimy zbiórkę i znajdziemy mu dom.
10 min później parkujemy pod kliniką. Korytarz jest zupełnie pusty. Od razu wchodzimy do otwartego gabinetu.
- Stan agonalny, kot umiera. Usłyszeliśmy na miejscu. Agonalny… kot… umiera… dudniło mi w uszach.
Wyszłam, bo nie dałam już rady…
Wszyscy chyba już wiecie, jak zakończyła się ta historia… Jeżeli ktoś mógł, skrócić jego cierpienie wcześniej nie rozumiem, dlaczego, tego nie zrobił. Biedny umierał w straszliwym bólu wśród 'gapiów’.
O zgrozo na wycieraczce „Uśmiechnij się”.
Dlatego pytam:
Kim jesteś i dokąd zmierzasz człowieku?

Bardzo mnie ten tekst poruszył. Piszesz prosto i krótko, a mimo to zawarłaś tu tyle emocji – przez co przekaz jest bardzo mocny. Każe zajrzeć w głąb siebie, zastanowić się – czy samemu na pewno nie zdarzyło się być na coś obojętnym? Ale też daje mocnego kopa do refleksji nad kondycją społeczeństwa. Cholera, no bo jak tak można?!
To tekst, który koniecznie powinien być udostępniany szeroko!!!
Dziękuję :). W mojej ocenie kondycja społeczeństwa niestety jest słaba co widać na każdym kroku, szczególnie gdy chodzi o zwierzęta.