Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że cały świat jest na wyciągnięcie ręki. Marzenia zamieniłam w konkretne cele, bo w końcu ograniczały mnie tylko finanse. Zupełnie zatraciłam w sobie tą taką dziewiczą ekscytację, która towarzyszyła mi przed pierwszymi zagranicznymi podróżami. A pamiętam, że za pierwszym razem wszystko było takie egzotyczne – smaki, zapachy, słowa…
I nagle świat zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
Od kilku miesięcy buzowało we mnie pragnienie, by przekroczyć granicę, jakąkolwiek, by po prostu być po tamtej stronie. Tymczasem pozostało mi tylko usychać.Dlatego tak bardzo bawi mnie fakt, że jeszcze rok temu uważałam Włochy za drogi, przereklamowany kraj dla emerytów (tak było, nie ściemniam), jednak gdy miesiąc temu na horyzoncie pojawiła się wątła szansa, by postawić swe stópki w krainie oliwą i winem płynącej, bałam się i szalałam z radości jednocześnie.
Na samą myśl o tym, że za chwilę wejdę na pokład samolotu drżałam. Potem drżałam na myśl, że drżę za bardzo i za chwilę wypieprzą mnie z lotniska. Nie wierzyłam, że to się uda aż do momentu, gdy drzwi lotniska w Bergamo otwarły się i ciepłe powietrze przytuliło mnie na powitanie.
Buonasera! – krzyknęłam.
W Mediolanie znów czuję, jakby to był mój debiut podróżniczy. Obfotografowuje każdy kościołek i każdego gołębia. Z przyjemnością oglądam się za Włochami i Włoszkami, zachwycając się nonszalancją w sposobie ubioru. Mój krokomierz codziennie pokazuje mi kolejne rekordy. Nieustannie utwierdzam się w przekonaniu, że polewanie pizzy ketchupem, a nie oliwą ze szczęśliwych oliwek, to zbrodnia godna krzesła elektrycznego.
2020 rok, że tak to delikatnie ujmę, nie jest najszczęśliwszym rokiem w moim życiu, ale jestem mu wdzięczna za to, że na nowo nauczył mnie cieszyć się z tak małych rzeczy jak prawdziwe włoskie prosciutto pochłonięte na parkingu lotniska.Kto by pomyślał, że podróż do Włoch będzie kiedyś tak egzotyczną wyprawą?
Bardzo przyjemny tekst 🙂 dobrze się go czyta, tak lekko,prawdziwy,realny. W moim guście jak nic 🙂
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa! <3
Pięknie, subtelnie, ciekawie!
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa <3
Pięknie, jak zmiana perspektywy, uczy nas na nowo dostrzegania małych rzeczy, obok których jeszcze do niedawna, przechadzaliśmy się bez entuzjazmu. Trochę namówiłaś mnie na te emeryckie, hehe, Włochy 😊
Bardzo lubię takie opowieści z niepodziewanymi zwrotami akcji, jak to w życiu. Włoch w 2020 zazdroszcze, pozytywnie. Mysle, że coś w tym 2020 stracililiśmy, ale jednak wiecej zyskaliśmy – już nikt nigdy pewnie nie zobaczy takiego wyludnionego świata. Oby!
Super. Normalnie czuję jak się zaciągasz tym powietrzem Italii 🙂
Zjadłabym pizzę 😀
„Ciepłe powietrze przytuliło mnie na powitanie „. Cudnie to opisalaś, rozmarzylam się < 3 I tak, rok 2020 jest trudny ale uczy nas doceniać lub na nowo smakować rzeczy, do których się przyzwyczailiśmy. Ja jak wreszcie będę mogła gdzieś wyjechać to chyba zwariuje ze szczęścia: )