Magia Świąt…

Jesteś dorosła. Nawet całkiem nieźle Ci się wiedzie. Masz pracę, którą może nie do końca kochasz, ale zdajesz sobie sprawę, że zawsze możesz ją zmienić. Bo sobie poradzisz, bo potrafisz, bo już nie raz sobie udowodniłaś, że jak jest źle, to trzeba to zmienić. Jesteś samodzielna. Czasem dzielisz trudy życia z drugą osobą, a czasem wciąż jej szukasz, albo wcale tego nie potrzebujesz. Twoje życie jest tak samo pełne i wartościowe, kiedy jesteś sama.

Przecież nie jesteś samotna. Masz znajomych, przyjaciół, rodzinę.

No właśnie, rodzinę…

Święta to magiczny czas, spędzony w gronie najbliższych. Mój stosunek do Bożego Narodzenia, w ciągu życia, zmieniał się jak w kalejdoskopie.

Byłam dzieckiem, które z ekscytacji nie spało całą noc, bo czekało na wymarzone prezenty.

Nastolatką, które traktuje rodzinne spotkania, jako karę za grzechy.

Grinchem, który nie znosi Świąt.

Perfekcyjną panią domu, która zarzyna się do nocy, siedząc w kuchni i przygotowując dwanaście potraw. Najlepiej wszystkie dzień przed Wigilią, żeby wszystko było świeże, a rodzina zadowolona. Ostatkiem sił, przed samą wieczerzą jedzie na mopie i z półprzymkniętymi oczami stara się przetrwać resztę wieczoru. Zmęczona, wkurwiona i sfrustrowana, przykrywa się w nocy kołdrą, a ostatnia jej myśl przed zaśnięciem brzmi, „co to kurwa za magia świąt?”.

Aż wreszcie nauczyłam się odpuszczać i dostrzegłam co mnie w tym wszystkim mierzi. Czemu wszystko się we mnie trzęsie, na myśl o rodzinnych posiadówkach i dlaczego po spotkaniach z familią czuję się jak gówno.

Po pierwsze zrozumiałam, że cztery gatunki ciasta, różnego rodzaju sałatki, ryby na dziesięć sposobów, barszcz z własnego zakwasu i czyste okna, w połączeniu ze zmęczeniem i wrodzonym perfekcjonizmem oraz brakiem radości z „czasu wolnego”, nigdy nie będzie wyżej na szali, niż troska o własne dobro, wypoczynek czy nawiązywanie prawdziwych więzi, z osobami z którymi, faktycznie chcesz je pogłębiać.

Po drugie zaczęłam zauważać, jak dorosła, radząca sobie z życiem kobieta, potrafi znowu poczuć się jak gówniara, w otoczeniu cioć i wujków, nieustających w dawaniu złotych rad, prawieniu morałów i strojeniu sobie żartów z Twojego życia, które to z żartami mają tyle wspólnego, co rodzinne święta w sierocińcu.

Choć to nie ich rady sprawiały, że tak się czułam, a sposób w jaki na nie reagowałam. Kiedy słyszysz, że ktoś Cię obraża, „dobrze radzi”, kpi z Ciebie, a Ty milczysz, przełykasz nerwowo ślinę, tłumisz w sobie bunt i grzecznie się uśmiechasz, możesz być pewna, że nie wyjdziesz z takiego spotkania bez szwanku.

Moment, w którym zauważasz, że gdy wypowiadasz swoje poglądy, własne zdanie, często odmienne od zdania ogółu i czujesz się winna z tego powodu, jest momentem przełomowym.

To świadomość, że nie jesteś już dzieckiem i nikt nie ma prawa Cię obrażać. Za to Ty, masz prawo do bycia sobą. Właśnie wtedy, możesz coś zmienić. Albo przeżywać do końca katorgi, spełniając społeczne oczekiwania i tracąc szacunek do siebie, albo wstać od stołu, trzasnąć drzwiami i zacząć żyć po swojemu.

Bo prawdziwą magię poczujesz wtedy, gdy otaczają Cię ludzie wśród których możesz swobodnie wymieniać się poglądami, z poszanowaniem dla poglądów rozmówcy. Albo obejrzeć w ciszy świąteczny film, bez presji sztucznego podtrzymywania rozmowy. Nie musisz zakładać najpiękniejszej kreacji, chyba że tego właśnie chcesz. Czujesz wsparcie dla każdej swojej decyzji, choć nie zawsze jest zrozumiała dla przyjaciół. Nie musi. Możesz zwyczajnie być sobą, bez presji oceny. To nieprawda, że rodzina jest najważniejsza i to tylko w niej powinnaś szukać oparcia. Czasem same więzy krwi są niewystarczające. Nie zastąpią wsparcia, miłości, zrozumienia i poszanowania dla Twojej osoby.

Ale kiedy już znajdziesz takich ludzi, swoich ludzi, magia w Twoim życiu będzie dziać się każdego dnia.

I tego wszystkim życzę! Nie tylko od Święta.

Autor: Ania O

Lubię zamieniać litery w słowa i nadawać im sens. Kiedy pomieszam je z emocjami i refleksjami, które tkwią głęboko w moim sercu, wychodzi mi całkiem zmyślne danie. Bywa słodko - gorzkie, pieprzne, ale też potrafi wykrzywić usta w grymasie. Moje słowne potrawy są całkiem jak życie. Niejednoznaczne, nie dla każdego odpowiednie, budzące zmysły i mam nadzieję pozostawiające przyjemne doznania.

7 przemyśleń nt. „Magia Świąt…”

  1. Najsmutniejsze trzy zdania jakie przeczytałam w tym roku w jednym z komentarzy, odnoszącym się do wołającej o pomoc wypowiedzi gnojonej regularnie przez własną najbliższą rodzinę dziewczyny, brzmiały następująco:
    'Nie powinnaś zrywać kontaktów z rodzicami tylko dlatego, że są toksyczni.
    Rodzinę ma się jedną. Jesteś złą osobą.’
    Dopadł mnie smutek na myśl, jak ciasno upchane w klatkach powinności bywają ludzkie umysły, straszne. Twój tekst mi o tym przypomniał. Bardzo mi się podoba.
    Powiedzieć dość, wstać od stołu i trzasnąć drzwiami to odwaga i wolność ♡

  2. Dziękuję za piękne życzenia! <3 Bliski jest mi ten schemat urobienia się po łokcie, a później przeklinania Świąt. Chociaż nie jestem w moim domu "głównodowodzącą" przygotowaniami świątecznymi to ta presja, że TRZEBA wszystko zrobić jest nie do zniesienia. A przecież nie o to w Święta chodzi – już dawno o tym zapomnieliśmy. Super, że nauczyłaś się odpuszczać i odnalazłaś swoje miejsce w tym szaleństwie – ja wciąż jestem w drodze, zagrzejesz mi, proszę, miejsce przy kominku spokojnych i bezstresowych Świąt? 🙂

Dodaj komentarz