
Od dawna wiedziała, że musi to zrobić. Prędzej czy później ale musi. Czasami miała to ciągle na myśli, czasami o tym zapominała. Tym razem tak właśnie było . W ogóle o tym nie myślała.
Było piękne , mroźne , sylwestrowe popołudnie. Bez większej chęci szykowała się na imprezę. Był fryzjer, kosmetyczka , manicure. Prasowała nowo kupioną piękną , czerwoną sukienkę, ale w ogóle nie miała nastroju do zabawy. Tomek, jej mąż, też jakoś marudził. Na imprezę szli z jedną tylko znajomą parą , lokal był , delikatnie powiedziawszy średni, jakaś świetlica w środku lasu.
Gdy w końcu dotarli, okazało się dodatkowo, że muzyka będzie z jakiegoś przenośnego głośnika. No po prostu dramat. Żeby sobie poprawić nastrój Basia wypiła szybkiego drinka. Było ciut lepiej.
Siedzieli i rozmawiali ze znajomymi. Nagle jej mąż powiedział – zobacz , tam siedzi facet podobny jak kropla wody do tego aktora co grał Bonda… no, do Timothy’ego Daltona.
No faktycznie , pomyślała, niezły egzemplarz. Przystojny brunet po 40 tce . Zauważyła też, że towarzyszyła mu dużo młodsza kobieta. Typowo- facet z kryzysem wieku średniego, poprawia sobie nastrój młodszą partnerką. Przestałą zwracać na niego uwagę.
Zabawa powoli się rozkręcała wraz z ilością wypitego alkoholu. Zrobiło się nawet wesoło.
Jakież było jej zdziwienie gdy nagle ów przystojny brunet wyrósł przed nią jak grzyb po deszczu i poprosił ją do tańca. Bardzo dobrze tańczył, miło im się gawędziło. Okazało się ,że ta młoda kobieta to jego druga żona. Basia nie byłaby sobą , gdyby nie rzuciła kilku złośliwych uwag o drugiej młodości, które on przyjmował ze śmiechem. Na jednym tańcu się nie skończyło. Za jakiś czas był drugi, trzeci…. Przypadek? No cóż , może.
Sylwester był mimo nastawienia Basi, szampański. Fajne towarzystwo, dobre jedzenie… no i ten brunet. Zawsze miała sentyment do brunetów. Ale nic nie zamierzała z tym zrobić.
Gdy Sylwester się kończył, wszyscy się pożegnali i rozjechali do domów.
Pewnie by o wszystkim zapomniała, gdyby nie fakt, że po kilku dniach dostała zaproszenia do znajomych na fb od tegoż właśnie bruneta. Oczywiście je przyjęła, no przecież lubi poznawać nowych ludzi.
Zaczęły się ich krótkie wymiany zdań. Początkowo neutralne, o wszystkim, o wspólnych znajomych. Jednakże po bodajże tygodniu takich konwersacji, sprawy posunęły się ciut dalej.
Zaproponował jej wspólną kawę. Nie zastanawiała się długo.
Spotkali się pewnego pochmurnego zimowego dnia. W świetle dziennym prezentował się też całkiem nieźle. Był niezwykle szarmancki i prawił jej komplementy.
No tak, pomyślała, klasyka gatunku podrywania. Ale podobało się jej to. Odmieniało to jej codzienną rutynę.
Potem było następne i następne spotkanie na neutralnym gruncie.
Aż przyszedł moment, którego należało się spodziewać. Marek zaproponował jej spotkanie u siebie w kancelarii, był prawnikiem. Wahała się , ale niedługo.
Tak, to jest ten czas i ten moment- przeszło jej przez myśl.
Było cudownie. Świat jej zawirował i poczuła się królową życia.
Zrobiła to. To o czym tyle lat myślała. To o czym wiedziała, że musi i powinno nastąpić. Wreszcie po tylu latach , rachunki krzywd się wyrównały.
Zdrada Tomka sprzed kilku lat teraz już nie bolała tak bardzo. Znów to ona miała asa w rękawie.
Gdy wyszła od Marka , jeszcze oszołomiona zdarzeniami i nim, zadzwoniła do Moniki i o wszystkim jej opowiedziała.
Na końcu wyszeptała- tylko błagam Cię , nie mów o tym nikomu….
aaa uwielbiam ten tekst ❤❤❤ jak go czytałaś to już czułam taką ekscytację i teraz drugi raz gdy sama przeczytałam.
No tak, to się zawsze tam zaczyna. Wciąga i brunet i tekst.