Opowiem Wam. Sunąc długopisem po kartce i czując jak słowa zlewają się w całość. Opowiem Wam. Szeptem. O dziecku.
Rzucone w fale oceanu , gdy jeszcze nie potrafiło pływać. Obserwujące świat wielkimi niebieskim oczami równocześnie czujące ciekawość i strach. Tak często opuszczone. Utkane z wrażliwości i delikatności. Urodzone z wielką potrzeba czułości i z potrzebą jej dawania. Ciche. Ale obdarzone duża wewnętrzna siła, która pozwoliła przetrwać.
Ono żyje we mnie. W moim ciele dorosłej kobiety. Dziś staram się przytulać to dziecko codziennie. Wzmacniać dobrymi słowami. I uczyć głośno krzyczeć. O tym czego pragnie. Czego potrzebuje. Chce by już się nie bało. By wiedziało , że jestem z nim i wspólnie się uzdrawiamy. Idziemy naprzód. Zaczynamy spełniać marzenia. Odważnie. Pokonywać granice. Godzić się z tym co było. Akceptować siebie jako całość. Z każdym doświadczeniem. Nawet tym najtrudniejszym. Płaczemy wspólnie, gdy tego potrzebujemy. Śmiejemy się do rozpuku. Jesteśmy razem. Cały czas. Bo to dziecko to nierozerwalna część mnie i każdego z nas. Wymaga opieki i zrozumienia. Wsparcia. I tego by nigdy o nim nie zapomnieć. To nierozerwalna więź. Ty i Twoje wewnętrzne dziecko jesteście najlepszymi przyjaciółmi. A o przyjaciół się dba. Pielęgnuje. Słucha i odpowiada. Codziennie.
Ja wciąż jestem w podróży podczas której coraz bardziej umiem pokochać moje wewnętrzne dziecko. A Ty kochasz swoje ?