Nocne randki

Są umówieni zawsze w tym samym miejscu i o tej samej porze. Spotykają się, gdy powoli zapomina się o minionym dniu i można przygotować się do nocy. Widują się codziennie już od jakiegoś czasu i zdążyli się całkiem dobrze poznać.

Zawsze zaczyna się od dotyku i zderzenia jego chłodu z jej rozgrzaną od wody skórą. Dla niego każde spotkanie jest wyjątkowe, jakby za każdym ona dotykała go inaczej. Czasem szybko i niedbale, za innym razem uważnie, celebrując każdy powolny ruch dłoni.

Wie, że są sobie przeznaczeni. Wybrała go spośród setek innych. Trudno ocenić, co skusiło ją bardziej – wygląd czy wnętrze. Wie też, że nie jest jej jedynym. W świetle dnia ona woli towarzystwo innego. Zna go, jest nawet całkiem do niego podobny. Nie raz zastanawiał się, co on ma w sobie innego i co daje jej w ciągu dnia. Czy chodzi tylko o zaszufladkowanie i etykietki, wymyślone przez innych, które noszą?

Ale nie będzie z tym walczyć. Wykorzystuje nocne godziny, żeby dać z siebie jak najwięcej, wejść jak najgłębiej. Zostawić na niej ślad, żeby ona widziała ten blask i przypominała sobie o nim za każdym razem, gdy spojrzy w lustro.

A ona szybko zapomina. Czasem się nie pojawia, bez uprzedzenia. Przychodzi kolejnego wieczora, skruszona, obiecuje sobie i jemu, że to już się nigdy więcej nie powtórzy. Oboje wiedzą, że to kłamstwo. On i tak daje z siebie jak najwięcej, żeby zatrzeć nieobecność poprzedniej nocy.

Ona czerpie z niego bez wyrzutów sumienia. Nie ma skrupułów, żeby tylko brać, jak najwięcej. Wykorzystać go do samego końca, wycisnąć do cna, a potem wyrzucić puste, zbędne opakowanie i iść na poszukiwania nowego, lepszego kremu na noc.

Autor: Bobo

Pisanie > mówienie, zwięźle > rozwięźle, litery > obrazy.

4 przemyślenia nt. „Nocne randki”

Dodaj komentarz