Nie potrafię wyciągnąć ani jednego szczęśliwego wspomnienia jakby opadły na dno pod ciężarem tych złych. Patrzę na taflę. Woda jest tak mętna jak wyrzuty sumienia. Nie widzę, co skrywa. Nie widzę dna. Wiatr smaga moje policzki malując je czerwienią. Stoję nieruchomo, bojąc się zostać, bojąc się odejść. Czy mam tylko te złe wspomnienia?
Chmury rozchodzą się każda w swoją stronę. Dostrzegam błysk w wodzie. Przekraczam brzeg i wchodzę w głąb w czerwonych tenisówkach. Po chwili nasiąkają zimnem i strachem. Nie wiem co znajdę na dnie. Nie wiem jak głęboko tam jest. Czy kolejny krok nie będzie tym ostatnim? Tracę błysk i odnajduję go.
Pochylam się, zanurzając całe ramię w lodowatej, kłującej jak złe słowa wodzie. Na oślep macam dłonią po mulistym dnie. Palce wyczuwają oślizgłe wspomnienia. Wspomnienia, których wolę nie ruszać z odmętów pamięci. W końcu trafiam na to, czego szukałam. Chwytam zdobycz. Wyciągam zaciśniętą pięść i powoli otwieram ją jak muszlę. Delikatnie czyszczę mój skarb skrawkiem niezamoczonej bluzki i zakładam na serdeczny palec.
Pocieram kciukiem srebrny pierścień z labradorytem. Zimny kamień ogrzewa się, a w jego wnętrzu tańczą morskie płomienie przypominające zorzę. Te płomienie to moje najcenniejsze wspomnienia. Przywołuję jedno z nich. Z pozoru całkiem zwyczajne, bo zakotwiczone w codzienności. Gdy przestałam biec za nie wiadomo czym, szczęście zamigotało tuż przed moim nosem.
Wspomnienie krystalizuje się. Widzę jak wdrapujesz się na mnie i przekręcasz się trzy razy jakbyś odprawiał rytuał. Wzdychasz po królewsku i mościsz się w najwygodniejszej pozycji. Pochylam głowę i wciągam Twój zapach. Włosy łapią aromaty tańczące w powietrzu. Dziś pachniesz szarlotką, którą piekłam na śniadanie. Śpisz tak ufnie jakby mój miękki brzuch był najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. Chciałabym, aby nim był – myślę, obejmując Cię delikatnie.
Wyję! Co za piękny, pełen wrażliwości tekst. Ten pierścień z labradorytem… Ja i mój fluoryt na piersi pozdrawiamy Cię serdecznie. A to wyłowione wspomnienie jest cenne jak milion takich pierścieni.
Monika, bardzo dziękuję za komentarz 🙂 Gdy jest mi źle, czasami zapominam, że do szczęścia wystarczą przecież takie drobne codzienne chwile z Hagridem.
❤❤❤
Bardzo do mnie ten tekst trafia. I porusza bardzo <3
Dziękuję 🙂 Ten tekst pomógł mi się odblokować pisarsko, bo od tej wielkiej tragedii brakowało mi odpowiednich słów.