Ona jest w tobie

Górskie schronisko nocą

Jest wszędzie tam, gdzie po wyłączeniu czołówki światło księżyca odbija się od śniegu tysiącem maleńkich, połyskliwych iskier. Jest tam, gdzie z oddali wita cię pomarańczowe światło w oknach domu pośrodku niczego, choć w domu tym jest wszystko. Znajdziesz ją tam, gdzie tafla jeziora raz po raz wzburza się na wietrze, i tam, gdzie falują łąki pełne traw – te łąki, które nie mają końca. Szukaj jej pod rozgwieżdżonym nocnym niebem, bo ona mruga do ciebie z każdej znanej i nieznanej ci konstelacji.

Usłyszysz ją w szumie wierzby, która co rano gra ze słońcem w kalambury na twojej firance, i w zbliżającym się pomruku burzy. Zaśpiewa ci kołysankę cykad pod bieszczadzkim, sierpniowym niebem albo zanuci pieśń żurawi z mazurskich łąk. Na pewno rozpoznasz jej głos – brzmi głęboko jak tybetański gong, a jednocześnie delikatnie i subtelnie jak szept o poranku. Ona jest radosnym szczekaniem psa, który wita właściciela, piosenką, która zawsze wyciska ci łzy z oczu, i trzaskającym w kominku ogniem.

Smakuje piwem pitym w pełnym słońcu, miętowym cukierkiem na odświeżenie oddechu, mocną kawą po długiej nocy, ulubionymi chipsami do filmu, świeżą, letnią sałatką i zimową herbatą z goździkami. Bywa słodka jak pączek z różanym nadzieniem, cierpka jak porzeczki zerwane prosto z krzaczka i gorzka jak ziołowy syrop na kaszel.

Czujesz ją, gdy o piątej rano stajesz w progu i wdychasz zapach pól, kiedy wchodzisz do stajennego boksu usłanego świeżą słomą i gdy zanurzasz twarz w bujnej sierści psa. Jeśli ją zgubisz, szybko odnajdzie się w świeżej woni igieł jodły, w apetycznym zapachu skwierczących na patelni jajek i w upajającym aromacie ulubionych olejków. Wystarczy głęboki wdech, a na pewno z powrotem złapiesz ją za rękę.

Możesz jej dotknąć, poczuć ją wyraźnie na ciepłych końskich chrapach, wilgotnym psim nosie albo miękkim, pluszowym kocu. Czeka na ciebie w chłodzie wisiorka na twojej szyi oraz w nieśmiałym cieple czyjejś dłoni. Jest wszędzie – w siodle, na górskim szlaku, w pobliskim lesie, w bezkresie drogi, która ucieka ci spod kół, w małym pokoju na poddaszu. Jest tam, gdzie prowadzi cię twój wewnętrzny głos, gdzie driady szepczą ci do ucha bajki na dobranoc, a do snu tuli szemrzący za oknami potok. Ona jest w tobie.

Choćbyś jej nie wybrała, ona w końcu cię znajdzie. Stanie przed tobą jak wieloletnia przyjaciółka i zaprosi cię do stołu na werandzie. Świeży, ożywczy deszcz będzie obmywać świat z kolorów, byś mogła pomalować go na nowo, a wy zjecie chrupiący, świeżo wyjęty z pieca chleb. I wtedy, w ten deszczowy dzień, na drewnianej werandzie, wszystko ułoży się na swoje miejsce.

Autor: Monika Barańska

Tłumaczka audiowizualna i pisemna, redaktorka, korektorka. Psia matka, hobbistyczna amazonka, dusza uzależniona od natury. Lubię kawę z mlekiem i kłaczkiem oraz zapach stajni. :)

17 przemyśleń nt. „Ona jest w tobie”

  1. Monika ten tekst jest przecudowny! Zachwyca mnie każde zdanie. Wącham je, widzę, smakuję. To dla mnie super ważny tekst w tym całym bagnie w którym ostatnio tonie świat. Pozwolił na chwilę wyjść z niego i przypomnieć sobie ile piękna mam obok siebie, tuż na wyciągniecie ręki. Chce w tym tekście zostać i jeszcze nie raz do niego wrócę.

Dodaj komentarz