Bażancie pióro połyskuje w słońcu
Skrzy zielenią głębszą niż toń jeziora w którym nago kąpałeś się
ubiegłego lata
Pamiętasz skakaliśmy ze skarpy trzymając się za ręce
I chichotaliśmy głośno
Furkot skrzydeł przestraszył mnie
gdy wtulona w twoje włosy
Na granicy jawy i snu marzyłam o kolejnych tomach
spisanych na jednej z pięciu maszyn
Skradłam ci myśl o rzeźbie z kapsli którą planowałeś już trzecią zimę
Szybki bieg bażanta wzdłuż piaszczystej drogi zawsze mnie dziwi
Dlaczego nie odfrunie
przecież umie może
Dlaczego biegnie gdakając donośnie i gubiąc pióra
Miałeś w kieszeni mały czarny kamyk
Pamiętasz dałam ci go zaraz po tym polowaniu na bażanty
któremu zapobiegliśmy nie odstępując myśliwych na krok
Powiedziałam weź ten kamyk na pamiątkę
pomoże ci wrócić gdy zabłądzisz
Zauważyłeś pióro połyskujące w słońcu
i już miałeś je podnieść
ale zadzwonili że czekają że trzeba się spieszyć
Zostawiłeś mnie na rozstaju
gdybyś mógł wrócić byłoby miło
bo nie umiem iść dalej
Bo chyba właśnie się gubię
Uwielbiam Twoją wrażliwość <3
Po takich tekstach zostaję bez słów, ale z toną myśli, które się pojawiły. Ufff!