Legenda z ludzkim mięsem w tle. Czy Rzeźnik z Niebuszewa naprawdę chodził szczecińskimi ulicami? Czy w domowym zaciszu starej kamienicy mordował kobiety i dzieci, posilając się potem ich mięsem? Czy Józef Cyppek jest tym, za kogo uważali go byli i obecni mieszkańcy miasta, które nie leży nad morzem?
11 września kojarzy nam się głównie z ogromną tragedią, jaka spotkała mieszkańców Nowego Jorku ponad dwadzieścia lat temu.
Jednak te cyfry miały już swoje pięć minut sławy, ale kilkadziesiąt lat wcześniej, na innym kontynencie. 11 września 1952 roku Jerzy Jarosz zajrzał przez okno do mieszkania sąsiada i niespodziewanie zmieniło to jego życie, jak i życie mieszkańców Szczecina z Józefem Cyppkiem na czele.
Jarosz szukał swojej młodej żony, Ireny. W mieszkaniu zastał tylko dziecko, sąsiadka powiedziała, że Irena przepadła. Jak zeznawali ówcześni świadkowie – to nie było do niej podobne. Jerzy od razu się zaniepokoił i poszedł jej szukać. To, co znalazł za szybą, oddzielającą go od mieszkania sąsiada, zmroziło mu krew w żyłach. Jerzy nie mógł długo o tym mówić. Zaalarmował milicję, a z akt sprawy wiemy, że mieszkanie Józefa Cyppka bardziej przedstawiało rzeźnię, niż przytulne cztery kąty. Poćwiartowane, bezgłowe ciało kobiety i mnóstwo krwi – to zobaczyli milicjanci.
Do dziś jest wiele niejasności w tej sprawie.
Józef Cyppek przyznał się do zabójstwa, a ówczesnemu wymiarowi sprawiedliwości to wystarczyło – wyrok śmierci padł niemal od razu, nikt nie zbadał odcisków palców na miejscu przestępstwa, nie ściągnął ich z przedmiotów służących Cyppkowi za narzędzia zbrodni. Ciało Józefa wylądowało na szczecińskim cmentarzu ledwie dwa miesiące po jej odkryciu. To była błyskawiczna egzekucja przy użyciu szubienicy.
Józef Cyppek szybko stał się miejską legendą. Człowiekiem, którym matki straszyły niesforne pociechy. Na kartach historii zapisał się jako „rzeźnik z Niebuszewa” (biedna dzielnica, aż do dziś jest uważana za miejsce, w którym chodzenie bez gazu pieprzowego jest szczytem głupoty – niestety słusznie), który zabijał nie tylko kobiety, ale też dzieci. Miał przerabiać ludzkie mięso, pakować je w puszki i sprzedawać na pobliskim targu. Akta procesowe jednak nie wspominają o tym ani jednym słowem.
Na usta ciśnie się pytanie, czy Józef Cyppek budził niechęć przez swoje pochodzenie? W połowie był Niemcem, jego synowie zginęli walcząc ramię w ramię z faszystowskim okupantem. W ostatnich dniach wojny trafił do Szczecina, gdzie jako Polak dostał mieszkanie na Wawrzyniaka i podjął pracę jako ślusarz w zajezdni tramwajowej. Ożenił się z miejscową prostytutką Helgą (Niemką, która uniknęła przesiedlenia), która niedługo później została aresztowana za nielegalne działania.
Gdy zmienił mieszkanie i zamieszkał przy Wilsona 7 (obecna Niemierzyńska), sąsiedzi postrzegali go jako dziwaka i samotnika, który krzyczał bez powodu na ludzi i znikał z kamienicy na całe noce.
Legendę podsycał też fakt, że po egzekucji Cyppka, w pobliskim jeziorze Rusałka, zaczęły wypływać ludzkie szczątki, głównie czaszki dzieci. Sceptycy teorii o Rzeźniku twierdzą, że w tych latach grasował inny seryjny morderca, ale czy na pewno? Józefa skazano za jedno morderstwo, do którego dobrowolnie się przyznał, ale czy ktokolwiek próbował dowieść, co jeszcze kryje się (nomen omen) w jego zbrodniczej spiżarni?
Po śmierci kanibala i rzeźnika, jego mieszkanie w kamienicy przez wiele lat było puste. Nikt nie chciał tam zamieszkać. Po jakimś czasie część lokalu przydzielono do sąsiedniego mieszkania. Mieścił się tam zakład szewski, który później sprzedano prywatnej firmie. Kuchnia, w której odnaleziono rozczłonkowane zwłoki Ireny Jarosz, została przerobiona na schowek gospodarczy i toalety.
Na szczecińskim Cmentarzu Centralnym znajduje się zaniedbany, bezimienny grób (kwatera 11, rząd 8, numer grobu 5). W archiwach cmentarza mogiła ta jest opisana jako miejsce spoczynku Józefa Cyppka. Zgadza się data urodzenia i data śmierci. Nie ma jednak pewności, czy spoczywające tam szczątki należą do „Rzeźnika z Niebuszewa”. Podobno regularnie ktoś anonimowy stawia na tym grobie zapalony znicz. Ktoś o Cyppku pamięta inaczej niż wszyscy. Ktoś go wciąż odwiedza…
Nie znałam tej historii, dreszcz mnie przeszedł! Świetnie napisane 🙂
Dziękuję!
To prawda, historia trochę mrozi krew w żyłach 😀
Pamiętam tę historię z wyzwania, niesamowita jest i świetnie napisana!
Bardzo Ci dziękuję <3
Niesamowita historia, bardzo dobrze napisana czyżby kryminały buły Twoim powołaniem ?☺️