“Jesteś inna niż pozostałe dziewczyny” – powtarzał, a ja czułam, jak miękną mi kolana. “Nie robisz afer o byle co. Taka jesteś wyluzowana. Nie masz świra na punkcie kosmetyków” – lukier lał się strumieniami, a ja taplałam się w nim jak świnka w pomarańczach. Jakby miało nie być jutra.
Śmieszne, ale mówił do dziewczyny, która od piętnastego roku życia nie pokazała się publicznie bez mejkapu, a braki w pewności siebie rekompensowała sobie patrzeniem na innych ludzi z góry.
“Nie to, co inne”.
Inne, czyli gorsze. Typowe laski bez zainteresowań, zrzędzące nad uchem, domagające się uwagi. Znasz taką?
Bo ja, cholera jasna, chyba nie znam.
Bardzo łatwo jest otworzyć worek z napisem “głupie baby” i wrzucić tam wszystkie kobiety, których nie chciało się lepiej poznać. Szczególnie, kiedy się wzrastało na filmach z Lindsay Lohan, w których piękne blondynki zawsze są puste jak hawajskie bębny, kryzys psychologiczny załatwia się schudnięciem, ściągnięciem okularów i pójściem na tańce, a ludzie składają się z dwóch, góra trzech cech charakteru.
Chwila prawdy.
Po prostu zżerał mnie strach, że nigdy nie będę w stanie dorosnąć Wam, dziewczynom do pięt. Żyłam w przekonaniu, że dziewczyny są od tego, żeby z nimi rywalizować. Być bardziej interesującą i oryginalną. Lepszą w tym, co męskie i słabszą w tym, co kobiece. Byle tylko nie być typową.
A co jeśli jestem typowa, i kompletnie nie mam czym szastać?
Pocieszam się dziś wielkim kubłem lodów z etykietą “Nie jesteś jedyna, siostro”. Obstawiam, że nie tylko ja dałam się złapać na tę sztuczkę. Nie tylko ja obrosłam w piórka porównana do tej okropnej zdziry eks. Nie tylko ja poczułam się lepiej, gdy jakiś gnojek stawiał mnie na piedestale kosztem innych kobiet.
Gdybym miała wehikuł czasu, wróciłabym na tę brzydką sofę. Dałabym się po raz ostatni pogłaskać po policzku, a po usłyszeniu “Jesteś inna niż wszystkie. Jesteś wyjątkowa” powiedziałabym:
“No jasne, że jestem. Wszystkie jesteśmy.”
A potem bym wyszła.
Aga jaki to zajebisty tekst jest! ❤ Bardzo dobry, chyba każda kobieta go powinna przeczytać, szczególnie te młode kobietki, które tak się czują jak piszesz. “Jesteś inna niż wszystkie. Jesteś wyjątkowa” powiedziałabym:
“No jasne, że jestem. Wszystkie jesteśmy.” A potem bym wyszła. – Świetne!
Ten tekst daje ogromnie dużo do myślenia. Pozwala spojrzeć na siebie z boku i uświadomić sobie swoją bądź co bądź hipokryzję. Bardzo ważne słowa. To taki tekst, który powinien trafić do jak największej ilości ludzi. Gratuluję Ci go! Gratuluję Ci mądrości życiowej. I dziękuję za to, co napisałaś.
Ona była taka sraka i owaka, a TY JESTEŚ INNA, no tak, dopóki ja się nie stanę tą „taką, sraką i owaką”. Ile to razy dawałam się urobić na takie słabe teksty, chociaż na szczęście, pomimo próżności, trochę mnie to gniotło, bo wiedziałam, że to nie świadczy dobrze o tym chłopaku, który silił się na takie „komplementy”. Chyba mamy podobnie, wiele z nas ma… Kobiety kojarzymy z rywalizacją – która ładniejsza, szczuplejsza, mądrzejsza, gładsza… Z wiekiem zrozumiałam, że siła kobiet to naprawdę fajna rzecz, a szczere i dobre damskie relacje warto pielęgnować. ❤
Przeglądam się w Twoich słowach jak w lustrze, odbicie mi się tylko średnio podoba…widzę z nim nastoletnią, zakompleksioną siebie. Dzięki za ten powrót do przeszłości, choć zabolało!