Nagość

Nagość. Czym jest dla mnie?

To temat, który powraca do mnie w każde wakacje.  Wpada na mnie na plaży.  Sama nie wiem do końca, co o nim myśleć. Nie mam na myśli tutaj nudystów. Chodzi mi o małe dzieci, które biegają po plaży na golasa. Bez pieluszki, bez majteczek. Wiem, że one nie mają się czego wstydzić. To uczucie jest im jeszcze nie znane w tej sferze.  Pewnie, to dzieci przecież one nic nie muszą. Ale moje pytanie brzmi, po co? Dlaczego rodzice tak chętnie puszczają swoje maluchy bez ubrania? Żebyśmy się dobrze zrozumieli, sama jestem mamą niespełna rocznego chłopca. Nie mam problemu z tym żeby go przebrać na plaży czy wśród ludzi. Jednak kiedy jesteśmy nad wodą i plażujemy, to ubieram go odpowiednio do okazji. Kąpielówki albo pianka. Wydaje mi się, to lepszym rozwiązaniem niż nagie dzieci biegające dookoła. Mi samej to nie przeszkadza. Ale często zastanawiam się czy znamy wszystkich dookoła na plaży? No, nie. Nie wiemy kto akurat patrzy na  nasze maleństwo i co mu przychodzi do głowy. Może ta osoba trzy ręczniki dalej jest pedofilem i wyobraża sobie niestosowne rzeczy z moim dzieckiem w roli głównej? Wiem, że to skrajne podejście. Ale tak może być. Tak bardzo wszyscy teraz chronią wizerunki swoich dzieci, broń Boże nago do internetu. Lepiej nie myć swojego maluszka ręką tylko gąbką, bo to niestosowne. Ale na plaży hulaj dusza. Tutaj przecież nikt nie patrzy, nikt nie może zrobić zdjęcia, sami swoi. Nie do końca… Wkrada się hipokryzja. W domu ojciec nie wykąpie swojej córeczki, bo pomyślą, że jest zboczony. Za to na plaży ta sama dziewczynka będzie biegać bez majteczek. I o co tutaj chodzi? 

7 przemyśleń nt. „Nagość”

  1. Fajnie, że spojrzałaś na temat z trochę innej strony. 🙂
    Nie mam dzieci i się na wychowaniu nie znam, ale znajomi mają i zdarzało nam się wspólnie dyskutować na temat. Myślę, że w dużej mierze zależy to od rodziców. Chyba nie ma nic złego w ubieraniu dzieci w kąpielówki (chociaż bikini dla małych dziewczynek podchodzi już pod seksualizację), tak samo jak nie ma nic złego w tym, żeby dzieci biegały po plaży nago.
    A pedofilów nie podniecają dziecięce genitalia, tylko dzieci same w sobie, nieważne, czy są nagie na plaży, czy ubrane na placu zabaw.

    1. Nie zgodzę się z tym, że dla pedofila nie ma różnicy czy dziecko jest nagie czy ubrane. Skoro podnieca go dziecko a nie dorosly, to jego narządy płciowe tym bardziej.
      Analogicznie jak zdrowy człowiek reaguje na narządy płciowe osoby drugiej płci.

  2. Super, że poruszyłaś ten temat. I warto się chwilę nad nim zastanowić. Ja nie mam małych dzieci, ale czuję pewnego rodzaju skrępowanie jak widzę gołe dzieciaczki na plaży. Staram się nie patrzeć. Nawet jak te dzieci i rodzice się nie wstydzą to ja się czuję zawstydzona nagością tych maluchów. I ja nie jestem z tym okey. Ciekawy temat do dyskusji i wymiany poglądów.

  3. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale masz rację. Zawsze staram się odwracać wzrok od małych rozebranych do golaska dzieci, bo patrzenie wydaje mi się to niestosowne. Może przesadzam? Może to jest naturalne? Hmm… Ale jednak myślę, że tylko rodzice powinni swoje dzieci oglądać nago. Dobrze, że o tym piszesz.

  4. Ja, bezdzietna z wyboru bardzo często o tym myślę. O tym i o tym jak rodzicom łatwo okradać dzieci z prywatności. Golasy na plaży, wysadzanie na środku drogi i chwalenie się dzieciakiem w internetach. Ja wiem, że dziecko to dziecko. Ale c’mon, ma chyba jakies prawo do prywatności. Nie mówię już o tym, kto i przez jak długo będzie oglądał zdjęcia Waszych dzieciaków (zrobi je sobie sam na plaży lub wlezie na Waszego fejsa). Cieszę się, że byłam dzieckiem w czasach bez internetów 🙂

  5. Ciekawy punkt widzenia tematu. Kiedy pomyślę o nagości dzieci w miejscach publicznych np. na plaży , to czuję, że nie jestem z tym tak do końca ok. Małe golasy z wybrakowanym uzębieniem nie wzbudzają mojego oburzenia 😄 ale zastanawia mnie postawa rodzicòw. Ich zadaniem jest dbać o zabezpieczenie intymności swoich dzieci. Sama relacja rodzic-dziecko jest relacją bardzo intymną i wymaganie od otoczenia zachwytu nad pociechą ròwnego rodzicielskiemu jest mocno roszczeniowa. Tak samo wymaganie od obcych ludzi ròwnej rodzicowi akceptacji ruchomej przestrzeni dziecka, ktòra jak wiadomo, jest dość elastyczna, bo dzieciaki cały czas testują i sprawdzają swoje granice, wchodząc często w przestrzeń innych ludzi, czyt. 'Nie kop pana, bo się spocisz’ 😂 Analogicznie – wystawianie intymności dziecka na widok publiczny – otwieranie dostępu do tej intymności obcym ludziom, na poziomie bliskości i braku skrępowania ròwnym rodzicielskiemu jest według mnie bezmyślnym pogwałceniem tej relacji rodzic-dziecko. Tak to widzę 🙂

Dodaj komentarz