Kiedy zobaczyłam Cię pierwszy raz nie mogłam oderwać oczu od Twoich ust i rzęs. Gdy mówiłeś, mrużyłeś oczy drażnione zbyt jasnymi promieniami słońca. A gdy słuchałeś, usta miałeś lekko rozchylone a równe białe zęby uroczo kontrastowały z opaloną twarzą.
Tak bardzo chciałam, żebyś mnie pocałował.
Ale przecież nie rzucę się na Ciebie!
-Boże! O czym ja myślę !?!?. Przecież taki facet – nie dość że piekielnie przystojny to jeszcze mądry, zabawny, ujmujący – może mieć każdą! Obudź się dziewczyno!
Po co ci ten pocałunek?- myślałam. Żeby tęsknić potem, płakać, wyobrażać sobie jak całuje inne?
I tak mijał wieczór, słońce zaszło i pora było się pożegnać.
Niespodziewanie wziąłeś moją dłoń i dotknąłeś ustami mój nadgarstek.
-Cały wieczór myślę tylko o tym, by Cię pocałować- szepnąłeś. Pewnie wyjdę na napalonego gówniarza ale…..przyciągasz mnie jak magnes.
Moje oczy, Twoje oczy. Zmieszane oddechy pachnące miętą. Miękkie usta, namiętne, gorące. W objęciach siebie i nocy.
-Nie puszczę cię już nigdy, powiedziałeś.
Nigdy nie mów nigdy, nigdy nie mów zawsze. Tęsknię bardzo….
…………………………………………
Tekst napisany na sesji pisania na żywo w ramach Iskry- Platformy Kreatywnych Kobiet.