Baśń o blokadzie twórczej

Gdyby moja blokada twórcza było osobą, miałaby na imię Justyna. Miałaby pulchne policzki, ciepłe spojrzenie, jasne włosy związane w kitkę i lekką melancholię w głosie. Lubiłaby sernik, komedie romantyczne i pogadać na tematy, o których niewiele wie.

Wpadłyśmy na siebie kilka miesięcy temu, zupełnie przez przypadek. Ja – trochę przemęczona, nieco rozdrażniona, bardzo potrzebująca przytulenia. Ona – akurat piekąca ciasto, znająca najnowsze plotki i z szeroko otwartymi ramionami.

Spędziłyśmy razem wiele dni. Otulała mnie miękkim kocem, szepcząc do ucha, że mogę odpuścić, że nic nie muszę, że mam dużo czasu. Parzyła gorące kakao, zagadywała o pierdołach, rozumiała każdą słabostkę, każdy najmniejszy smuteczek. Koiła mnie melancholią, ugłaskiwała bezpieczeństwem, otaczała słodkim lenistwem. Zapadałam się głębiej i głębiej, było mi rozkosznie, choć gdzieś z tyłu głowy cicho wołał przejrzysty głosik, zagłuszany kolejną pustą rozmową i komedią w lekko szumiącym TV.

Któregoś ranka obudziła mnie przejmująca Tęsknota. Wyglądała spod koca, studziła kakao, ściszała telewizyjny szum. Chlusnęła mi w twarz chłodną wodą. Wzięła mnie za rękę, ściągnęła z kanapy, podała notes i pióro. „Już czas” – powiedziała, a jej głos był rześki i znajomy, choć tym razem głośny jak dzwon.

Justyna nie chciała mnie puścić. Piekła babeczki, głaskała po głowie, sadzała w fotelu i chowała notes w stertach plotkarskich gazet. „Przecież dobrze nam tu razem, ciepło i miło, w bezpiecznym łóżku. Będę się tobą opiekować, możesz nie robić nic, MUSISZ NIE ROBIĆ NIC!” – płaszcz ciepła i melancholii nagle opadł, a spod niego wynurzyły się macki stagnacji i oporu, lepkie od nudy i obaw i ciasne – zbyt ciasne bym wciąż mogła czuć się w ich objęciach miło i wygodnie.

Podziękowałam Justynie za opiekę. Za cichą, otulającą przestrzeń, której przez pewien czas potrzebowałam. Za chwile spędzone w przyjemnym bezsensie. Ale nadszedł już moment, by się pożegnać. Wrócić do twórczego świata – poczuć na twarzy wiatr kreatywności, deszcz działania, słoneczny promień odwagi. I pisać, znów pisać!

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Tęsknoty. Wzięłam mój notes i pióro. A później wspólnie, pod rękę, ruszyłyśmy przed siebie.

Autor: Karolina J

Kocham psy, mam psy, pracuję z psami, mówię o psach. Może to miejsce, by powiedzieć o sobie coś więcej? :)

4 przemyślenia nt. „Baśń o blokadzie twórczej”

Dodaj komentarz