Trzy siostry

Najpierw była Wolność, ale zupełnie nie umiała sobie poradzić ze swoim nieskrępowaniem. Do czasu aż pojawiła się Lekkość. Wtedy poczuła spokój w swojej swobodzie. Jednak i Lekkości czegoś brakowało. Była filuterna, ale nie figlarna. To ujmowało jej ulotności. Niedosyt zaspokoiła Zabawa. I Lekkość zaczęła mieć frajdę z własnej zwiewności. Zabawa miała wszystkiego pod dostatkiem, więc hulała w swoich igraszkach. Trzy filigranowe siostry zrodzone z lotek dmuchawca pod błękitnym niebem. W sukienusiach z mikroskopijnymi kieszeniami wypełnionymi magią. Mieszkanki wszystkich Łąk Świata. Całymi dniami oddawały się radosnym pląsom, do czego potrzebowały tyko siebie i światła. Ich taniec iluminował blask słonecznych reflektorów za dnia, nocami obejmowała go księżycowa poświata. Niczym nieograniczone, bezproblemowe, szczęśliwe. Wolność Lekkość i Zabawa – zawsze razem, zawsze czarujące. Były wszędzie, a zarazem nie doszły donikąd, bo żyły tylko dla siebie.

Jako, że to właśnie Zabawie nie brakowało niczego po narodzinach, pierwsza poczuła się znużona. Chciała uciec ze swoimi figlami poza Łąki Świata. Głęboko wierzyła, że to możliwe. Kiedy ich taniec przerwało zaćmienie słońca, podzieliła się swoimi rozterkami z siostrami. Wiedziała, że to najlepszy czas, bo księżyc przysłania promienną kulę tylko pięć razy w roku. Wtedy nie pląsają.  Wyrzuciła z siebie wszystkie swoje niedosyty. Wolność i Lekkość czuły się pełne, nie mogły zrozumieć zagubienia Zabawy, jednak postanowiły wysłuchać jej do końca. Wiedziały, że bez niej stracą część siebie. Usłyszały o przygodach, o pójściu w nieznane, o objęciu swoimi tańcami nieodkrytych terenów. Zabawa zasiała w nich entuzjazm. Uśmiechnęły się do siebie. I wtedy po raz pierwszy na Łąkach Świata zerwał się wiatr. Tak bardzo porywisty wiatr, że brutalnie obnażał wszystkie dmuchawce z lotek. Niósł je we trójach, w nieznane, godzinami. Trzy siostry pojawiły się wszędzie.

Wiatr doprowadził je do miejsc, których nigdy nie chciały zobaczyć. Zabawa posmutniała tak bardzo, że zatraciła całą beztroskę. Wolność czuła się, jakby ktoś zakuł ją w kajdany z goryczy, a Lekkość zaczęła składać się z ociężałych myśli. Przestały pląsać, bo jak mogły to robić na świecie, w którym jest tyle szarości, tyle zła, tyle smutku, tyle niesprawiedliwości? Pierwszą trójkę wichura pognała do szpitala. A tam każde piętro wzniesione zostało z cierpienia. Cierpienia starców, dorosłych i dzieci. Uciekły tonąc we łzach. Potem porywisty podmuch przeniósł je do schroniska dla zwierząt. Widziały stworzenia opuszczone, kalekie, wydobywające z siebie skowyt złożony z niechcianych uczuć. Pognały dalej, a krople smutku odzierały je z magii. Zostało im tylko po szczypcie w maleńkich kieszeniach zwiewnych sukienek. Miały tak zaszklone oczy, że ledwo orientowały się, gdzie właśnie je poniosło wietrzysko. Świadomość przywrócił im dźwięk tak głośny i złowrogi, że bały się choćby zerknąć. Zerwały się od razu, starając się być szybsze niż odgłosy strzałów i wybuchów, które zostawiały po sobie nieme krzyki przerażenia. Trzy siostry były na wojnie. Zabrakło im słów. Więc kołysane wirem powietrza spoglądały na siebie w milczeniu. Milczenie to było jednak wyraźne, zupełnie jakby słyszały ból swoich filigranowych dusz. Dotarły do kolejnego miejsca, które odebrało im nie tylko mowę, ale i nadzieję. Hospicjum jawiło się jakby depozyt bezużytecznych miłości. Skurczyły się z tego wszechogarniającego przybicia, a wiatr mógł robić z nimi, co chciał, gnał je jeszcze szybciej. Prowadził więc siostry w zatrważającym tempie przez domy dziecka, ośrodki poprawcze, domy pomocy społecznej, więzienia. Przelatywały przez mgliste ściany, by znaleźć się w kolejnych posępnych miejscach. Miały wrażenie, że były wszędzie tam, gdzie nie było wolności, lekkości i zabawy. A przecież one tam były…

Nagle przestało wiać, a one znalazły się na pustkowiu. Była to przestrzeń złożona z niczego, pogrążona w mroku. Uwagę zwracały tylko powoli gasnące maleńkie gwiazdy. Były to punkty złożone  z opuszczonych, cierpiących, przestraszonych serc. Serc bijących jeszcze we wszystkich miejscach, które widziały. Tak bardzo marzyły o powrocie na Łąki Świata. Ale wiatru nie było. Szukały go wszędzie. Szukały przez kilometry rozpaczy, aż w końcu usiadły na środku niczego. Były wyczerpane. Siedziały długo, nie mówiąc nic, patrząc tylko na przemian to po sobie, to w blade światła na niebie. Rażącą ciszę przerwała Zabawa.

– Tak bardzo Was przepraszam – rzekła skruszona – Tak ogromnie mi przykro, to wszystko moja wina…

Lekkość i Wolność milczały w tajemnym porozumieniu. W głębi siebie skrywały głęboki żal do wyrywnej siostry, nie chciały jej jednak jeszcze bardziej ranić.

Zasnęły. Przespały miesiące w pustym mroku, tak były przybite. Przebudziły się niemal równocześnie i przytuliły do siebie do tego stopnia mocno, że ich kieszenie zaczęły błyszczeć. Trzy siostry miały jeszcze po szczypcie magii, co do której były przekonane, że przestała działać. Ta jednak pod wpływem siły siostrzanego uścisku nabrała blasku. Wolność, Lekkość i Zabawa na nowo miały moc. Z początku chciały użyć czarów, by wrócić na Łąki Świata. Wszystkie zgodziły się jednak, że nie mogą. Nie mogą tylko współczuć tym, których widzieli. Muszą coś zrobić. Zaczęły pląsać. Tańczyły tak intensywnie, że małe gwiazdki na niebie pustkowia zebrały się w świetlistą kulę. Poczuły promienie słońca. Na ich oczach, w rytm nieskrępowanych ruchów przestrzeń złożona z niczego zamieniła się w kwiecistą polanę. Pełnia kolorów przywróciła siostrom uśmiech. Pląsały do czasu pojawienia się dmuchawców. Zabawa puściła oczko do pozostałych sióstr. Wiedziały dokąd zmierza ich magia. Zerwał się wiatr. Bardzo przyjemny ciepły wiatr, który delikatnie obnażał wszystkie dmuchawce z lotek. Ponownie niósł je trójkami. I trójkami przenikał do ludzkich dusz. Tylko wybranych dusz. Mościł w ich sercach wolność, lekkość i zabawę, a te w połączeniu czarowały i zostawiały ślady miłości. Tak narodzili się WOLONTARIUSZE. Od tej pory wszystkie smutne miejsca globu mienią się momentami uśmiechem. Uśmiechem swobodnym, niczym nieskrępowanym, figlarnym. To bardzo ważne momenty. Wtedy trzy siostry się ściskają.

M.

Autor: M.

Jestem czarodziejką chwil, złodziejką nawet. Oprawiam je w ramki z zachwytu. W kieszeni noszę garść magii i kupoworki, pod butami leśne runo. Żyję blisko natury z niewidomym psem obok. Zapraszam do mojego świata, w którym balansuję na granicy jawy i baśni.

4 przemyślenia nt. „Trzy siostry”

  1. Jak zawsze cudnie i zaskakująco. Pięknie. Zabawa, radość i wolność pewnie są schowane w kieszeni każdego człowieka. Czasem trzeba tylko sięgnąć, czasem przypomnieć sobie o kieszeni, czasem spotkać kogoś, kto pokaże gdzie ta kieszeń jest, a czasem kogoś, kto przesypie trochę od siebie😘😘 Otworzyłaś moją kieszeń😘

  2. Ile tu magii, ale też ile brutalnej rzeczywistości ☹️ Pięknie napisane, jak wszystko co wychodzi spod Twojej klawiatury! Uwielbiam, jak w fikcji przemycona jest tez codzienność, autentyczne przeżycia z prawdziwego życia.
    Ps Na maksa urzekły mnie „sukienusie” 😁

Dodaj komentarz