Budzi się człowiek i od rana ogląda giry. Wszędzie giry. Znajome. Kobiece. Zniewolone. Na obcasach. Dowiaduje się człowiek, że to Dzień Szpilek (tak, tak – z wielkiej litery).
Świętujemy święto. Czcimy buty. Celebrujemy obcasy. Fetujemy fetysz.
Hmmm, a se jebnę focię. Dwa zeta na jakieś dzieci. Chuj, że nie wiem na jakie. Dwa zeta. Szkoda nie dać.
Szur, szur, szur (tak robią kapcie).
A, no tak. Nie mam szpilek. Nie będzie foci. To chociaż poczytam.
No to czytam.
Ogólnopolski #DzienSzpilek to zainicjowane rok temu przez Moliera 2 akcja społeczna…
Moliera 2 to nie klub francuskich świętoszków. To też nie zgromadzenie konserwatywnych feministek. Ani nawet organizacja walcząca o godność mężczyzn w slipach. Moliera 2 to sklep. Z ciuchami i butami. Za grube hajsy. Sklep, kurde.
Ale nas zjednoczyli! Jprdl! Czuję się od razu taka połączona. Jak te naczynia na fizyce. Co prawda nie wiem, do rangi jakiego symbolu urosły szpilki, ale skoro większość kobiet je kocha, to na pewno do jakiegoś urosły.
Co oni mają z tym nieodzownym elementem garderoby?
Ej, zajebista okazja jest! Słyszałaś? Możemy założyć buty z wysokim obcasem! Kumasz to? W ramach akcji. I to ogólnopolskiej. Jedni oddają szpik, inni walczą o Tęczę, a my oddamy się swojej próżności. How cool is that?
Od wielu lat kminię, jak zawojować świat (także ten zawodowy). BOOM! Gotowy przepis. Wystarczy założyć szpilki. Ale tylko tak na chwilę? Czy może na dłużej? Muszą być moje? A chodzić w nich trzeba? Bo jak tak, to ja chyba odpadam. Skazana na porażkę.
Nie uważasz, że to wszystko jest głupie? Ale tak serio? Niby tylko język. Niby tylko niemądry autor. Ale zanim się zesrasz, że ja się jak zwykle ciskam, to się zastanów. Nie czujesz tego stereotypu? Nie irytują Cię te banały? Nie wkurwia Cię ten seksizm?
I jeszcze, powiedz mi, czy jak LPP wysyła do Chin maseczki to dlatego, że drży o losy świata? A jak H&M zbiera stare ciuchy, to dlatego że walczy o planetę? A jak Twoje korpo drukuje przyłbice to dlatego, że ubolewa nad losem pielęgniarek w zakaźnym?
W świecie wielkich i pustych skrótowców istnieje coś takiego jak CSR – corporate social responsibility. To takie założenie, że skoro już wyciąłeś las deszczowy i zatrułeś nam niebo, to wyskakuj z sianka. Niegłupie, nie?
Gunwo!
Twojego prezesa nie obchodzi służba zdrowia. A Moliera 2 ma w dupie chore dzieci. Korporacje i ich marki mają jeden cel. Zysk. CSR to nic innego jak marketing. Reklama owinięta w celofan. Niby widać co jest w środku, ale nadal się łudzisz, że to nie kolejny święty obrazek od Babci.
Szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż. Dlatego nowe buty kupuję z myślą o nim.
To moje ulubione hasło z bilboardów Moliera 2.
Ja: 8==D
Mój internet: Przecież to jest żart. Hihihi. Zluzuj gumę. O jeny, no i co z tego? Dzieci dostaną sianko, to najważniejsze.
Po pierwsze, jeżeli bawią Cię takie żarty, już teraz umów się na audiencję do nowego ministra edukacji. Włączycie sobie polski kabaret albo Lato z Radiem. Pośmiejecie się z Mariolki. Podpalicie jakąś klinikę aborcyjną. Będzie wesoło. Po drugie, czy żeby dzieci dostały sianko, stadnie musimy nabijać zasięgi marce, która dupę sobie nami podciera?
Kobieta – pierze całym sercem i dostaje orgazmów na widok błyszczących naczyń. Żyje, aby mąż mógł zjeść obiad. O poranku w samych gaciach i pełnym makijażu parzy mu aromatyczną kawę. Popołudniami krwawi na niebiesko i martwi się o to, czy podpaska nie przeciekła. Wieczorami, ubrana w pastelowy sweterek, tańcuje z najnowszym odkurzaczem. Do pracy chodzi tylko po to, żeby pochwalić się ogolonymi nogami. Nocami rozkłada je na widok karbowanych prezerwatyw i szybkich samochodów. Oblewa się też często perfumami na dachach wieżowców i tajemniczo się przy tym uśmiecha. Ale dopiero na zakupach wychodzi z niej prawdziwa lwica.
O stereotypach i seksizmie w reklamie napisano już chyba wszystko. Jak nie ogarniasz, to się wstydź. Serio. A potem sobie obejrzyj na przykład to.
Do brzegu?
Fajnie, że będzie sianko dla dzieci. Jak zrobisz przelew, też będzie. Jak założysz zrzutkę, będzie jeszcze więcej. Nie pompuj sobie ego udając, że zbawiasz świat. Jak chwilę pomyślisz, może podbijesz zasięgi jakiejś mądrej organizacji. Takiej, co robi nam dobrze i nie sprzedaje Ci butów. Jak się zastanowisz, może przestaniesz powielać stereotypy. Na swój własny temat! Dziewczyno!
PS1. Szpilki to przerośnięty i bolący paluch stopy, zwichnięcia i zwyrodnienia stawów, odciski, stałe zrogowacenia, haluksy, koślawe paluchy, a także deformacje odcinka szyjnego i lędźwiowego kręgosłupa. Just sayin’.
PS2. Cytaty to linki. Możecie sobie odpalić zacne redakcje.
Uwielbiam Twój styl. Ty w tańcu się nie pierdolisz i mówisz jak jest. Mam identyczne odczucia co do całej akcji. Ohydne podbijanie popularności pod pretekstem pomocy dzieciom. Najbardziej rozśmieszyło mnie jak usłyszałam, że pracownicy owej firmy mają zapewnione bardzo mało miejsca dla siebie na zapleczu, no bo przecież na sklepie musi być PRZESTRZEN dla klienta i dla buta. No i w związku z tym często jest tak, że pudła z butami za 8 tysięcy leżą sobie w pracowniczym kiblu i taki pracownik załatwia się owiewajac subtelnym aromatem te jakże luksusowe szpilki :p
220 tysięcy. Tyle przekazali po akcji z MILIONOWYMI zasięgami.
Bo nie wszystkie zdjęcia się nadawały, czasem szpilka BYŁA ZA KRÓTKA.
Nawet nie wiem co więcej napisać.
Czekaj, wiem – to równowartość zaledwie 70 par szpilek, które sprzedają w salonie. Bo jedna para średnio kosztuj 3 tysie. Badumtssss.
Uśmiałam się, bo twój styl jest boski. Trochę miałam też mindfucka, bo dzień narzędzia tortur stworzony przez sklep, który wiecznie robi błędy językowe 😉 WTF. Super tekst i podpisuję się obiema rękami. Zróbmy dzień bosych stóp i pozbierajmy pieniądze na wieloryby!
Ja sobie zrobiłam swój własny czlendż na złość tej akcji. I jak dojadę do 50 powtórzeń jednego okropnego ćwiczenia, przelewam 500 na jakiś mądry cel. Mogą być wieloryby 😀
Jesssu, gdybym dostawała orgazmu na widok czystych naczyń, to całe życie spędziłabym na zmywaku 😄 a tu nic z tego, pomyć garòw nie ma komu… Oszukana przez naturę 😄 A do rzeczy, to jest bardzo dobry tekst. Well said 💛
„Świętujemy święto. Czcimy buty. Celebrujemy obcasy. Fetujemy fetysz.”. To jest przepiękne! Poruszasz ważną strunę mojej czytelniczej osobowości 💚
Uwielbiam Twój styl, uwielbiam to, że zawsze pulsują w Tobie emocje. I mam pewność, że po Twoim tekście będę miała o czym myśleć.
Bardzo dobry, kolejny Twój mocny tekst. Myślałam podobnie, zdjecia nie zrobilam, w życiu nie potrafiłabym tak napisać. Poza tym, najzwyczajniej w świecie się uśmiałam czytając go. I ani linijki nie przeskoczylam wzrokiem, bosko sie to czytało!