STYCZEŃ.
W Nowy Rok wchodzimy z impetem.
4 stycznia ruszyliśmy na Śnieżkę. To moje pierwsze wyjście w góry w zimą. Kiedy pierwszy raz zawitałam w Karkonoszach, zakochałam się od razu. Obiecałam sobie powrót zimą. Doświadczenie nie z tej ziemi, widoki, ah wszystko jest takie idealne.
Przystanek w Domu Śląskim i ruszamy.
Wejście na szczyt jest o niebo łatwiejsze i przyjemniejsze niż w sierpniu gdy wiatr połączony z deszczem zacinał w twarz tak jakby ktoś bił Cię biczem po polikach. Kamieniste schody pokryte są jedną , prostą warstwą śniegu, w raczkach wchodzi się elegancko. Nie spodziewałam się takiego lekkiego i przyjemnego wejścia.
Sam szczyt to już inna bajka.
Cieszę się, czuje ogromne podniecenie, że tu wróciłam zimą.
Siła wiatr na szczycie to ponad 100km/h a odczuwalna temperatura podobno ok. – 20°. Moje pierwsze myśli po kilku minutach euforii – naprawdę nie zejdę, nie jestem przecież wstanie się ruszyć. Silny wiatr blokuje każdy ruch.
Ekscytacja zaczyna opadać, czuje się słabo.
Ja wiem, to tylko Śnieżka, a nie Mount Everest . Ale właśnie dlatego nigdy nie chodziłam zima w góry, nie lubię wychodzić poza strefę swojego komfortu, przestają racjonalnie myśleć. Chowam się za budynkiem i co kilka chwil wychlam się by podjąć próbę ruszenia, zejścia.
Nie, nie dam rady.
Wiem, że to tylko kwestia kilku metrów…. nagle Piotrek łapie mnie mocno pod rękę i prowadzi. Nic nie widzę, mam zamknięte oczy, szalejący wiatr nie pozwala mi ich otworzyć.
Schodzimy, czym niżej tym lepiej, moje serce się uspokaja i znowu czuje radość.
Mijamy grupkę pół nagich ludzi – ich czerwone ciała, łzy na policzkach doprowadzają mnie do wzruszenia. Ale na myśl o tym co ich czeka na górze, drżę.
Kilka metrów niżej i oczom nie wierzę. Dwoje dorosłych ludzi z małymi dziećmi, jedno za rączkę i drugie płaczące w plecaku.
- na górze strasznie wieje, proszę uważać – rzucam.
Kobieta z dzieckiem na plecach uśmiecha się szeroko, a maluch wygląda jakby zaraz miał skończyć swoje krótkie życie.
Idą dalej.
Ukuło mnie w środku mocno.
Kiedy podejmujesz ryzyko , decydując się na wyjściu w góry w kiepskich warunkach, wejściu do morza gdy jest „czerwona flaga” to jest Twoje ryzyko…ale kiedy zabierasz ze sobą dziecko, drugiego człowieka, psa, to TY jesteś odpowiedzialny i powinieneś być świadomy skutków. Taka moja dygresja, która zawsze mnie męczy gdy słyszę o jakimś wypadku.
Tego dnia mijaliśmy również ludzi w trampkach, butach ’emu’, z małymi pieskami, bez odpowiedniego stroju, raczków. Nie mi oceniać, ale serio???Chyba każdy z nas ma 'jakiś’ rozum. A później mamy wezwanie TOPRu na Morskie Oko bo zrobiło się ciemno i powozu z koniem już nie ma…
Styczeń był też owocny w jazdę na snowboardzie i wyjścia w góry. To będzie świetny rok! Aktywny.
Nie wiedziałam….
Ależ tu dużo uczuć. Czuję wdzięczność i złość, strach i tęsknotę, ekscytację i przygnębienie. Super, że udało Ci się zawrzeć w jednym tekście taką emocjonalną mozaikę. Następny rok będzie lepszy – musi! ❤️
dzięki! Tak, mam taka cichą nadzieję, że będzie chociaż trochę lepszy… ❤
Ja kocham góry zimą. I byłam tylko raz w styczniu i cały pozostaly 2020 tylko tęsknota za górami. A co do bycia nieodpowiedzialnym w górach. Jak wchodzilam na Rysy, kolega był w adidasach a nieraz widziałam ludzi w sandalach. Chociaż w sumie kiedyś jak nie wiedziałam co do góry też chodziłam nieprzygotowana. Byłam raz w Bieszczadach w tenisowkach i źle się skończyło. Więc jak patrzę na takich ludzi, to myślę, aha, nowicjusze:)
to tak jak ja 😊 też w sumie 1 raz. Też mam za sobą wchodzenie i schodzenie na Kasprowy w 'trampkach’ straszne doświadczenie 😜 ale to zanim pokochałam się z górami na nowo, nie wiedziałam, nie znałam. Ważne, że wiemy, że się już nauczyłyśmy jak żyć w górach 👌😁 Dzięki za przeczytanie i komentarz ❤
Ja jestem totalnie stworzeniem nizinnym, ale do gór mam olbrzymi szacunek. W sylwestra chciałam wybrać się nad Morskie Oko, bo trasa uważana jest za odpowiednia dla lemurów. Jednak gdy przeczytałam informacje, ze halny w Tatrach osiąga w porywach 140km/h, stwierdziłam, ze lepiej zostać w domu. Niestety takiej samej decyzji nie podjęło sporo osób, przez co TOPRowcy mieli multum roboty. Na prawdę szanuję ich pracę i wstyd mi za głupotę ludzką, która sprawia, ze muszą ryzykować swoje życie…
myślę, że dobrze zrobiłaś, bardzo rozważnie 🙂 szczególnie, że zapewne były tam dzikie tłumy
Uwielbiam góry, ale góry zimą to zdecydowanie nie moja bajka. Fascynuje mnie wspinaczka i zawsze z wielkim zainteresowaniem czytam o zimowych wyprawach, zarówno w te niskie, jak i najwyższe góry świata 😄 Podziwiam ♡
Bezmyślność i radosna beztroska niektórych ludzi w górach przeraża. Ludzie włażący na Rysy w klapkach i rodzinki w jaskiniach z jedną latarką to czubek góry lodowej 😄
też długo miałam wrażenie, że chodzenie zimą to nie moja bajka – ale to jest piękna bajka 😍 natomiast wysokie góry to nie moja bajka zdecydowanie, przerastają mnie 🤔 Tak, Tatry rządza jeśli chodzi o dziwne postacie na szlaku 😜