O dziewczynce, która zapragnęła zostać drzewem

Dawno, dawno temu pewna dziewczynka zapragnęła zostać drzewem. Pomysł ten, zgoła niecodzienny, przyszedł do niej znienacka. Być może ktoś sprowokował ją celnie zadanym pytaniem, a może po prostu pewnej nocy wyśniła, że wrasta silnymi korzeniami w wilgotną ziemię. Sama nie była pewna.

Cel wydawał się prosty, ale Dziewczynce pozostawała do rozstrzygnięcia bardzo ważna kwestia. Kwestia wyboru. Jakim drzewem pragnęła zostać? Nie mogła się zdecydować. Kreśliła w głowie wykresy i tabele, rozwiązywała skomplikowane równania, czytała, pytała starszych… ale Jej Drzewo wciąż nie chciało do niej przyjść. Aż wreszcie poczuła, że nie zapytała jeszcze najważniejszej osoby. Siebie. Gdy zdała sobie z tego sprawę, z przerażeniem stwierdziła, że o samej sobie nie wie prawie nic. Pomysły na to, kim jest i jaka jest, krążyły jej po głowie niczym błędne ogniki i nijak nie pomagały podjąć decyzji. Postanowiła więc poszukać.

Dziewczynka spakowała na wyprawę same najpotrzebniejsze rzeczy – ze zdumieniem odkryła zresztą, że nie czuje, by cokolwiek było jej niezbędne. Gdy szykowała się do drogi, stary, mądry Pies wodził za nią wiernymi oczami.
– Mój drogi – szepnęła mu do ucha – ty chyba już wiesz, co to znaczy żyć. Ja muszę się tego dopiero nauczyć.

Na wędrówkę wyruszyła bladym, mglistym świtem. Nie miała ze sobą mapy ani nie obrała konkretnego kierunku. Bała się okrutnie, bo nie wiedziała nic. Czy ktoś ją kiedyś odnajdzie? Czy rozpozna jej głos w szumiących liściach albo poczuje szturchnięcie palcem w ukłuciu igły? Czy ona sama będzie potrafiła odnaleźć się w podziemnych korytarzach? Czy zaufa sobie na tyle, by na korzeniach oprzeć całe swoje istnienie? Nie wiedziała. Ale coś pchało ją naprzód i nie pozwalało zawrócić.

Gdy Dziewczynka wędrowała od drzewa do drzewa, co jakiś czas spotykała innych ludzi. Patrzyli na nią kpiąco i szeptali pod nosem niepochlebne słowa. Jeśli już ktoś pytał, czego szuka, a ona szczerze odpowiadała, że drzewa, którym zechce zostać, słyszała chichot i pobłażliwe „tak, na pewno ci się uda”. Ludziom trudno było oswoić się z niecodziennym pomysłem. Wydawało im się, że Dziewczynka nie wie, co robi, i że czeka ją tylko rozczarowanie. Ona jednak, cierpliwie i wytrwale, szła do przodu.

Po drodze spotykała przeróżne drzewa. Każde z nich uczyło ją czego innego. Wierzba Płacząca znad migocącej tafli jeziora opowiedziała jej, że choćby nie wiem jak grząsko i mokro zrobiło się w życiu, i tak na wiosnę wyrosną bazie, dające nadzieję na nowy początek. Biała, delikatna Brzoza spotkana pośród pól pokazała Dziewczynce, że kobieca subtelność to atut, a otwieranie serca na to, czego nie widać oczami, jest źródłem magicznej siły. Strzelista Sosna w gęstym lesie zapłakała bursztynowymi łzami żywicy i podzieliła się z nią opowieściami o tym, co widziała przez długie lata swego potężnego istnienia. Majestatyczny, samotnie pnący się w górę Dąb, rażony piorunami niemal każdej burzy, nauczył Dziewczynkę niezłomności i wytrwałości, ale i dał jej odpocząć w cieniu rozłożystej korony. Jawor ze wzgórza wzruszył ją historiami o miłości – takiej, która jest pełna zrozumienia i w której nikt nikomu nie podcina skrzydeł.

Pewnego wieczoru, wyjątkowo zmęczona, Dziewczynka dotarła do świątyni pradawnej Lipy. Przysiadła między jej korzeniami i przytuliła ucho do chropowatej kory. Opowiedziała drzewu o kolejnej porcji drwin, których przyszło jej wysłuchać tamtego dnia, i o tym, jak bardzo poczuła się zagubiona. Łagodne drzewo zaśpiewało Dziewczynce kojącą pieśń o tym, że długa wędrówka warta jest wysiłku, a kłody rzucane pod nogi przemieniają się w źródło siły i wrażliwości. A potem Lipa wyszeptała Dziewczynce do ucha:

Jak liście wieczornym wiatrem poruszane
Niezłomnie tkwią na gałęzi
Tak ty, stworzenie w świecie zabłąkane
Z sercem nie zrywaj więzi

Jak kora drapana złowrogim pazurem
Do cna się zdrapać nie daje
Tak ty czuj wszystko jak zwierzę, przez skórę
Odważnie idź na rozstaje

Jak korzeń silny, pod ziemią splątany,
Życia jest przekaźnikiem
Tak ty, maluchu palcem wytykany,
Biegnij za błędnym ognikiem

A gdy się zgubisz wśród świerków i zaśniesz
wśród jodeł, dębów i klonów,
To wiedz, że jesteś u siebie, tu właśnie
Nie musisz wracać do domu

Dziewczynka, ukołysana do snu szeleszczącym szeptem Lipy, odpłynęła w podróż, w której nikt nie wytykał jej już palcami. Śniła o tym, jak raz po raz stawała się innym drzewem i jak każde z nich witało ją z otwartymi ramionami. W marzeniach sennych odkrywała nieznane lądy głębokiego porozumienia ze sobą i światem. Przyśnił jej się również jej wierny Pies. Spojrzał na nią jak zwykle oczami pełnymi uczucia i powiedział: „Idź za tropem”.

Dziewczynka obudziła się, przytuliła Lipę na do widzenia i ruszyła w stronę wschodzącego słońca. Po nowy początek.

Autor: Monika Barańska

Tłumaczka audiowizualna i pisemna, redaktorka, korektorka. Psia matka, hobbistyczna amazonka, dusza uzależniona od natury. Lubię kawę z mlekiem i kłaczkiem oraz zapach stajni. :)

2 przemyślenia nt. „O dziewczynce, która zapragnęła zostać drzewem”

  1. Obosze, jaka to jest piękna historia o szukaniu swojej tożsamości, o godzeniu się ze sobą, o olewaniu toksycznych ludzi i podążaniu za głosem serca.
    No i może przez to, że moje nazwisko to Lipa, ucieszyłam się, że zostało to drzewo przedstawione w tak dobrym świetle. 🙂

Dodaj komentarz