List do siebie

Hej, dzieciaku,

nie znamy się jeszcze i upłynie jeszcze dobre piętnaście lat, zanim się spotkamy. Za te piętnaście lat będziesz sobie powtarzać starą maksymę pokolenia naszych rodziców: „Gdybym miała ten rozum i tamte lata…” Ale wtedy będzie już po ptakach. Będziesz potrzebowała kilku lat i kilku wspaniałych ludzi – swoją drogą, gust do przyjaciół masz naprawdę zajebisty! Tylko w to uwierz! – żeby ogarnąć to, czego nasłuchałaś się w swoim nastoletnim życiu i zamienić to na swoje.

Dlatego, błagam Cię, nie słuchaj! Nie wszystko, co mówią o Tobie inni, jest prawdą. Ba! Większość z tego to kłamstwa albo reakcja na Twoje zachowania, które komuś nie odpowiadają.

Kiedy usłyszysz „Jesteś starsza, bądź mądrzejsza” – nie odpuszczaj. Nie o głupocie świadczy to, że potrafisz powiedzieć siostrze, co Ci nie pasuje w jej zachowaniu. Nie milcz, Twoje uczucia są równie ważne i nie zagrzebuj ich tylko dlatego, że wymaga się od Ciebie pobłażania młodszemu rodzeństwu.

Nie daj się złapać na „Odpuść, to się nie uda, to nie ma sensu” – jeśli chcesz, to próbuj. Do skutku. Albo i nie. Ale nie słuchaj tych, którzy chcą Ci podciąć skrzydła, choć sami dupy nie ruszyli z ziemi. Chcesz polecieć solo do Hiszpanii (a wiem, że będziesz chcieć!), to leć! Chcesz kupić mieszkanie? Kup! Czasem będziesz musiała zacisnąć zęby, innym razem pasa, a jeszcze kiedy indziej spiąć rzyć, ale możesz. Naprawdę możesz!

Nie wierz, kiedy rodzina powtarza Ci, że „jesteś egoistką” – gdybyś nią naprawdę była, nie miałabyś tylu świetnych ludzi wokół siebie, którym pomagasz, dla których służysz uchem, czasem, sercem i ramionami. Nie biegłabyś do NIEGO, kiedy uległ wypadkowi i wszyscy inni się od niego odwrócili, jak później on od Ciebie (nie, nie wiesz jeszcze, kim jest ON, ale kiedy się pojawi, to może nie daj się za bardzo zrobić w chuja, z tego i tak nic nie będzie – wiem, co piszę, mam już w końcu to doświadczenie za sobą). Kiedy mówią Ci, że jesteś egoistką, to zwyczajnie efekt tego, że nie mogą znieść Twoich granic: tego, że powiedziałaś „nie”, że powiedziałaś, że jakieś ich zachowanie Ci nie odpowiada i nie życzysz sobie takiego traktowania. Będziesz „egoistką” dla wszystkich, dla których te granice nie istnieją albo są zwyczajnie niewygodne.

A wracając na chwilę do NIEGO i do paru innych idiotów, których spotkasz na swojej drodze, nie miej poczucia winy, kiedy usłyszysz (wielokrotnie!): „Za dużo czytasz, ja przy Tobie czuję się głupi” albo „Jesteś za mądra i często nie wiem, co Ci odpowiedzieć.”  A że ja nie byłam jeszcze taka błyskotliwa w ripostach, powiedz im ode mnie i od siebie: „A czyj to, kurwa, problem!?” Nie Twój, dzieciaku, gwarantuję, nie Twój. TEN oznajmi Ci jeszcze w odpowiedzi na Twoją radość z kolejnych studiów: „Tja, to przyjdź, jak już skończysz się uczyć” – jeśli to usłyszysz, odwróć się na pięcie i idź. Nigdy nie przestaniesz zdobywać wiedzy.

A te książki, które wybierasz, też zresztą będą przyczyną wydawania opinii przez pewne osoby (spoiler alert: pozbędziesz się ich nawet po dwudziestu latach podobno-przyjaźni). Bo dlaczego fantasy? Czemu nie coś prawdziwego? Czemu nie takie, a czemu srakie?! Pamiętaj, nawet najbardziej odjechana fantastyka może być prawdziwa, jeśli pokazuje prawdziwe emocje i uczy prawdziwych wartości. By the way, dumna jestem z tego, co tam sobie napisałaś na HPnecie – „Cenię miłość, przyjaźń i poświęcenie, czego nauczyli mnie J.R.R. Tolkien i J.K Rowling, a to właśnie oni w dużej mierze ukształtowali mój świat.”

Podsumowując, nie słuchaj ich; to, co mówią, Cię nie definiuje. Trwaj przy swoim, bo masz dobre, kochające serce. A wszystkim i tak nie dogodzisz. Przyjmuj rady, pracuj nad sobą, ale słuchaj w pierwszej kolejności SIEBIE.

PS: I nadal czytaj „Władcę Pierścieni” co roku – w końcu zakochasz się w Faramirze, będziesz w walentynki publikować swoją ulubioną scenę z nim na fejsie, i to będzie jedyny nieredflagowy bohater, jakiego wybierzesz. Ever. Ale bez obaw, ci moralnie niejednoznaczni nie raz przyspieszą bicie Twojego serca – i to też jest spoko!

Uściski – ja, czyli Ty za piętnaście lat z hakiem.

Autor: Sandra

Korektorka, rekruterka, tłumaczka - z zawodu. Czytelniczka - z pasji. Na co dzień łączę ludzi z firmami, które poszukują pracowników i wierzę, że mogę tym zmienić ich życie (w różnym stopniu). Po godzinach grzebię w Wordzie i pomagam ulepszać cudze teksty - mam nadzieję, że z dobrym skutkiem :) Kiedy nie pracuję, pochłaniam książki, siedząc w fotelu, z kotem na kolanach. I piszę, no przecież <3

Jedno przemyślenie nt. „List do siebie”

  1. Gdybym mogła taki list napisać do siebie na prawdę. Ciekawa jestem czy bym siebie posłuchała? 😉 A gdybym jednak posłuchała to mój świat dzisiejszy byłby zupełnie inny i list powinien zniknąć. A może pojawiłby się inny, po korekcie nomen omen 🙂
    Bardzo mądre rady, zwłaszcza ta: a czyj to k..problem? Że też nigdy nie przyszło mi to na myśl na zarzuty że za dużo czytam, za dużo myślę….

    Pozdrawiam Cię Sandro i tęsknię bardzo ……

Dodaj komentarz