Czyli mój osobisty nieporadnik na przeżycie 14. lutego bez względu na to czy jesteś singielką czy w szczęśliwym związku. Trzymajcie się mocno!
Będąc singielką zawsze wyobrażałam sobie jakby to było spędzać co roku Walentynki z kimś. Z kimś, kto nie byłby pierwszym lepszym typem z tindera czy przyjaciółką. Z tym jednym jedynym kimś.
Singielką być
Dobrze pamiętam ostatnie Walentynki przed pandemią kiedy wraz z moją przyjaciółką wybrałyśmy się na weekend do Edynburga. Uciekałyśmy wtedy wspólnie przed czerwonymi kartkami, różami i pluszowymi misiami sterczącymi z każdego marketowego zakamarka. Nigdy nie byłam w teamie walentynkowego hejtera. Nawet wtedy gdy miałam złamane serce i z oczu strzelałam błyskawicami na każdą mijaną na ulicy parę. Lecz będąc w związku zrozumiałam, że ten jeden dzień w zimnym i szarym lutym jest zmorą nie tylko singielek.
No bo przychodzi ten 14. lutego i zewsząd dobiegają mnie sygnały, że trzeba ten dzień spędzić jakoś wyjątkowo. Nagle mama pisze do mnie z pytaniem: A masz już pomysł na Walentynki? Przyjaciółka pyta: Co kupisz mu na prezent? A ja na oba te komunikaty nie mam odpowiedzi. To znaczy, po prostu nie wiem.

Co ze mną nie tak?
Czy to źle? Czy to znak na to, że nie kocham mojego partnera i nic mnie nie obchodzi? Nie! Ostatnio coraz częściej słyszę o dobrze mających się związkach, które nie obchodzą tego typu świąt. Nie znaczy to, że w ogóle nie spędzają ze sobą czasu i nie świętują gdy mają ku temu okazję. Śmiem nawet sądzić, że takie związki dbają o regularność randek, seksu i okazywanej sobie uwagi może i bardziej niż te, które obchodzą wszystkie ustawowe święta.
W tym roku i mnie dotknęła walentynkowa presja i to poczucie, że ma być wyjątkowo, ma być serduszkowe confetti na pościeli. Ale na to włączyła się moja wewnętrzna minimalistka i zapytała mnie: A dlaczego? Murzynowa, kto tak powiedział? No i musiałam cichym głosikiem jej odpowiedzieć: Świat. No bo zobaczcie, co ten cały marketing z nami robi. Singielka jest nieszczęśliwa bo nie ma z kim tego dnia spędzić, a mężatka że nie ma na niego pomysłu.
Dlatego wszem i wobec, a przede wszystkim przed sobą samą, oznajmiam:
Spędzę te Walentynki w ciepłej atmosferze miłości! Choćbym miała robić nic specjalnego!
W te Walentynki pozwolę sobie na:
- pyszne śniadanie w łóżku
- długi spacer po cichym lesie z mym lubym i psem
- głupiutką komedię romantyczną bądź refleksyjny wyciskacz łez
- nie podglądanie innych na social mediach
A ty? Jaki masz plan na ten poniedziałek? 🙂
Ściskam Cię cieplutko! Spotkajmy się na instagramie!
Moje ig: @panna_misia
M.
Ja mam w planach regulację brwi i coś słodkiego 😂 fajny, spuszczający z tonu tekst, można po nim odetchnąć, w sam raz przed jutrzejszym dniem :))
Oby tylko nie była bolesna😉 Czyli po prostu w ten piękny, słoneczny dzień zatroszczmy się o siebie❤️ Miłego dnia!
ja zawodową hejterką walentynek nie jestem, ale mam do nich baaaardzo luźne podejście 😀 i zdecydowanie jestem team „po prostu chillout” zamiast confetti w serduszka 🙂
Luźne podejście zawsze się przydaje 😉 Ja chciałam kolację z sushi na mieście, a nie mieliśmy rezerwacji i musieliśmy obejść się smakiem. Na szczęście następnego dnia już się udało 😀