Jak codziennie rano, budzik dzwoni o 6:30, otwieram jedno oko, potem drugie, z wielką trudnością. Jak zwykle mówię sobie:
– Nie, jeszcze 5 minut, ostatnie 5 minut i potem wstaję! Tak bardzo nie chce mi się wstawać, tak dobrze mi pod tą ciepłą, mięciutką kołdrą. Uwielbiam się wtulać w głąb mojego jaśka. W końcu jednak zwlekam się z łóżka, ojej, jak mi się nie chce zaczynać tego kolejnego, nudnego dnia…Ciągle tylko praca, spanie, praca, spanie, praca, spanie i tak w kółko. Na wpół śpiąca idę do łazienki, przemywam twarz zimną wodą, żeby się choć trochę obudzić, patrzę na swoje odbicie w lustrze, na swoją zaspaną twarz i oczy, które ledwo jestem w stanie utrzymać otwarte. Idę pod prysznic. Oblewam się na przemian ciepłą i zimną wodą, żeby się trochę obudzić. Pomaga! Przynajmniej wiem, jak się nazywam. Dzień jak co dzień. Ubieram się, idę do kuchni, nastawiam wodę na kawę
i herbatę. Za oknem dzień powoli budzi się, widać już słońce wschodzące zza gór i wynurzające się z nocnej mgły. Uwielbiam ten widok! Z tej zadumy budzi mnie odgłos gotującej się wody w czajniku, a także odgłos prysznica.
– O, mój mąż też już wstał – pomyślałam. Przygotowuję szybkie śniadanie. Ja piję owocową herbatę z malin i z czarnej porzeczki, a mój mąż kawę; pośpiesznie jemy śniadanie, a potem on leci do pracy, a ja zostaję.
Kolejny dzień pracy zdalnej. Dzień jak co dzień…Zapalam komputer, czytam maile, odpowiadam na te pilniejsze, a potem zabieram się za kolejne zadania: rezerwacja biletów, rezerwacja sali, organizowanie zebrań, sprawdzanie dokumentów itp., itd. Nic specjalnego.
Nagle słyszę dzwonek domofonu: to listonosz. Przynosi list polecony.
– To dziwne – myślę sobie – przecież nie czekam na żaden ważny dokument. Co to może być? Przyglądam się uważnie kopercie i próbuję zgadnąć, co jest w środku.
– A to jest wezwanie na policję – słyszę za mną cichy głos i aż zamieram
w bezruchu; na ułamek sekundy wstrzymuję oddech, bo przecież w domu jestem zupełnie sama… Szybko odwracam się, patrzę za siebie, rozglądam się dookoła, ale naprawdę nikogo nie widzę! Myślę, że mi się przywidziało… Odkładam list na stół w kuchni i wracam do pracy. Po paru minutach znowu słyszę:
– No, nie zobaczysz, co to za list? Podskakuję i mało nie spadam z krzesła.
– Dość tych żartów!!! – krzyczę. – Kto tu jest? Odpowiedzią jest tylko cisza,
a po chwili słyszę rozlegające się mruczenie. To Kacper, mój czarny kocur
z białą plamką na szyi, śpi i tak sobie mruczy na kanapie w dużym pokoju; uśmiecham się do niego sielsko, głaszczę i drapię go za uszkiem.
– O, ty wiesz, co ja lubię! O, dobrze mi tak, bardzo dobrze! – nagle słyszę
i podskakuję! Przerażona, teraz naprawdę wydaje mi się, że zwariowałam, oszalałam! Słyszę głosy! Tym razem głos nie milknie i słyszę go nadal.
– No przestań! Szukasz, szukasz i nic. Nie widzisz? To ja! Widzisz, mówię do ciebie! – słyszę i słyszę; kurczę! Nic! Rozglądam się wkoło: salon, kuchnia, idę do przedpokoju, nie ma nikogo, idę do łazienki i też nic, wracam. Naprawdę zwariowałam! I ponownie rozglądam się; moje spojrzenie pada na kanapę i na mojego kota, który spokojnie siedzi sobie na kanapie, po czym przechyla swój łepek w jedną, potem w drugą stronę, wyciąga jedną łapkę i drugą, a potem patrzy na mnie wymownie i miauczy!
–To ty? – pytam z niedowierzaniem i przecieram oczy. Naprawdę za mało spałam w ciągu tej nocy. Muszę chyba wziąć wolne i trochę się przespać.
– Przestań się wygłupiać, to ja mówię do ciebie – powtarza usilnie mój kot. Myślę sobie: – Ale jak to możliwe? Przypominam sobie ulubiony serial
z dzieciństwa – „Siedem życzeń” – i powoli zdaję sobie sprawę, że trafiło mi się coś podobnego. Siadam na kanapie i zaczynam drapać kota za uszami i pod brodą, a on wymownie na mnie patrzy.
– No nic – dorzuciłam – tak się tylko zastanawiam, dlaczego teraz do mnie się odezwałeś, a poprzednio nic nie mówiłeś?
– Po prostu nie miałem takiej potrzeby!
– A! Nie miałeś takiej potrzeby – powtórzyłam nieco zmieszana i dodałam:
– A teraz co cię skłoniło do odezwania się?
– Uznałem, że to ważne, żebyś otworzyła ten list i chciałem ci powiedzieć, że to jest wezwanie na policję!
Zaniemówiłam; zupełnie zapomniałam o tym liście. Zaraz, zaraz gdzie ja go podziałam? O jest!
Wzięłam kopertę ze stołu i szybko ją otworzyłam, drąc cały papier. Wyjęłam kartkę papieru z koperty, przeczytałam i zbladłam: rzeczywiście dostałam wezwanie na policję, ale po co? I dlaczego?
– Co ja takiego zrobiłam? – pomyślałam. Miałam się stawić za dwa dni… Te dwa dni nie należały do najłatwiejszych w moim życiu!
Otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. Przywitał mnie Kacper, ocierając się o moje nogi i miaucząc. Poczułam się zmęczona; nie zwróciłam na niego uwagi, opadłam na kanapę. On wtulił się w mój bok, zaczęłam go głaskać i drapać, po czym wstałam z kanapy i dałam mu jego ulubiony pasztecik. Jak zwykle zjadł go bardzo łapczywie, oblizał się i po chwili przemówił:
– I co ci powiedzieli na policji ? – zapytał, a ja jak zwykle popatrzyłam bardzo zdziwiona, bo od ostatniego razu nie odezwał się!
– Niewiele – odpowiedziałam powoli. – Przesłuchiwali mnie, bo Magda zaginęła. Magda była jedną z moich najlepszych przyjaciółek; od dwóch dni podobno nikt jej nie widział i nie było wiadomo, gdzie jest.
– Nie martw się! – zamruczał Kacper – Ona ma się dobrze! – zamruczał ponownie, po czym zeskoczył z kanapy, po paru chwilach wrócił, niosąc coś
w pyszczku. Był to kolejny list. Położył go na moich kolanach, po czym głowę, wtulił się swoim zwyczajem w mój bok. Dostałam niebieską kopertę, na której było napisane tylko moje imię. Otworzyłam, przeczytałam. Był to list od Magdy. Uśmiechnęłam się i poczułam się spokojnie. Magda pisała, że wszystko z nią w porządku; pisała, że czas, żeby pomyśleć i się pozbierać; potrzebowała przestrzeni dla siebie! Odetchnęłam!
Popatrzyłam z boku na Kacpra, a on posłał mi rozbrajające spojrzenie
i zamruczał słodko.
Tekst powstał w ramach kursu „Pisz odważnie” organizowanego przez Aleks Makulską.
potrzebuję takiego kota w swoim życiu, mój czarny dużo miauczy, ale jeszcze go nie rozumiem 😀 bardzo podobał mi się Twój tekst, zrobił mi cieplej na serduszku <3
To jest przecudowne, bardzo kojące!