Budzi mnie żar lejący się z nieba. Dosłownie. Płonie sufit, płoną ściany i płonie podłoga. Zrywam się, prostuję ciało.
Co robić? Dokąd uciekać?
Wtedy orientuję się, że nie leżę w żadnym tam łóżku, tylko na żelaznym stole Z KOLCAMI, które boleśnie wbijają mi się w tyłek, uda i łydki. Dwa ataki paniki później w płonącej komnacie materializuje się mała, czerwona postać rozmarów czterolatka i o kondycji skóry starca, z parą mało imponujących rogów wystających z czoła.
“Prosze, proszę. Królewna się obudziła” – mówi wyciągając notes zza pazuchy. Nie wiem, gdzie go ukrył. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, że jest zupełnie nagi nie licząc niewielkiego, skórzanego skrawka materiału, który ma przewiązany na biodrach.
“Witamy w piekle na piętrze numer cztery, skrzydło lewe dla umiarkowanie złych dziewuch” – czyta głosem monotonnym niczym syntezator mowy Iwona – “Przyczyny skazania – obnażanie się w miejscach publicznych, herezja, umieszczanie ananasa na pizzy, wyłudzanie komplementów nadmiernym użalaniem się nad sobą, śpiewanie podczas jazdy samochodem i za mokre sny z Adamem Driverem w roli głównej”
“Że co? Za sny…? Ale przecież…”
“Nie ja tu ustalam reguły psze pani. Możemy kontynuować? Nie mam całego dnia.” – stworzonko recytuje jeszcze 46 “niecnych” występków nie reagując na moje pomruki (“Co za bezsens, ja pierdolę”).
“Żałuje pani?”
“Nic a nic” – odnotowuje coś w swoim kajecie, a ja szybko dodaję – “Dopisz, że tego z tego ananasa to jestem nawet dumna” – diablę skrupulatnie dopisuje.
“Za popełnione grzechy skazuję panią Argi A. H. na tułanie się po najmroczniejszych zakamarkach piekła przez 70 lat” – w tym momencie diabelski pomiocik wyciąga zza pazuchy (tak, zza tej szmatki) pilota i kompulsywnie wciska wielki, czerwony guzik. Płomienie przestają lizać wszystkie powierzchnie płaskie komnaty, żeby po chwili buchnąć dwa razy mocniej. Diablę klnie pod nosem zanim z sukcesem udaje mu się wyłączyć płomienie. Z sufitu wysuwa się rzutnik. PIEKŁO S.A. – głosi czerwony napis wyświetlony na osmolonej, betonowej ścianie.
“Teraz nastąpi krótki przegląd kar piekielnych spersonalizowanych specjalnie dla pani. Proszę się uważnie przyglądać”
Na ekranie pojawiają się kolejno:
- zaśmiecona plaża z wodą pełną butelek i puszek po konserwach, w powietrzu 39 stopni i ani jednego parasola na horyzoncie;
- obiad z mnóstwem ciotek i koleżanek ciotek komentujących moją wagę, ubiór, fryzurę i życiowe wybory;
- mikro składzik na szczotki w którym siedzą stłoczone wszystkie moje okropne dawne miłości;
- ta jedna praca, za którą najmniej tęksnię.
“I mam tam spędzić 70 lat?” – pytam. Czerwony stwór potakuje.
“A dalej co?”
“A bo ja wiem? Znajdzie sobie tu pani jakąś fuchę. Może przy witaniu nowych albo przy dokładaniu do pieca. Może też pani robić covery hitów disco polo z lat 90 i wysyłać na ziemię. Albo czyścić wybieg Cerberowi…”
Zaraz, zaraz. Co?
“Cerberowi? Jakie są wymagania, żeby pracować przy Cerberze?”
“No wie pani. Jakieś doświadczenie ze zwierzętami, coś w tym stylu” – oczy mi błyskają jak sztylety. Po Elektrze serio jestem gotowa na wszystko.
“Dobra, dawaj mi ten składzik na szczotki i powiedz Cerberowi, że mamusia już tęskni.”
Kocham to opowiadanie <3 <3 <3
Czytając je, słyszałam Twój głos i wspomniałam, jak się wtedy zaśmiewałam. Nadal jest tak samo wspaniałe 😀
ja też ja też kocham <3 <3 <3 zresztą jak wszystkie 🙂 mega mi się podoba interpretacja tego tematu i ten pomysł. "Covery lat 90 disco polo i wysyłanie ich na ziemię"🤣🤣🤣👌
Hahaha. Kobieto ja cię normalnie kocham. Zakładam ten twój psychofanklub bo mnie jeszcze ktoś ubiegnie. Wstawimy się za twoją czarną duszę u diabła zarządzającego i może Ci tego ananasa odpuszczą. Love.