W centrali zawrzało. Nikt nie spodziewał się pomarańczy.
Zwykle byli gotowi na wszystko, o ile rzecz jasna to „wszystko” nie odbiegało za bardzo od wcześniej ustalonego planu. To jest – fabuły.
„Co to ma kurwa być?” – wrzasnął Rafał, kierownik planu. Razem z szóstką współpracowników stał pod wielkim ekranem, którego nie powstydziliby się pracownicy NASA oglądający transmisję z lądowania sondy kosmicznej na powierzchni Marsa. Ale ta grupka w białych koszulach z „Długo i Szczęśliwie spółka z o.o.” wyhaftowanym na piersi oglądała nagranie live z domu Śnieżki. Czternaście kamer śledziło każdy ruch królewny i transmitowało do miliona widzów po drugiej stronie ekranu.
„Ja pierdolę, pomarańcza? Kto jest za to odpowiedzialny?” – krzyczał Rafał.
„N-n-no ta wiedźma, psze pana” – odpowiedziała drżącym głosem Hania, prawa ręka Rafała.
„Z nimi to zawsze coś. Łącz mnie z nią”
Hania z trudem – ręce mocno jej się trzęsły – próbowała wklepać numer do wiedźmy. W tym czasie telefon rozdzwonił się głośno. Zaskoczona asystentka podrzuciła go wysoko. Spojrzała na Rafała przepraszająco i podniosła komórkę z beżowej wykładziny.
„Ajaks się skończył krasnalom” – ryczał głośno głos z słuchawki.
„Co się skończyło?” – spytał Rafał nad głową Hani.
„Ajaks się skończył. Do trumny. Niech ktoś im dostarczy ten jebany Ajaks bo na wieku są ślady po paluchach i to wyjdzie w nagraniu. Czy ta trumna musi być taka upierdolona, co wy z tym kurwa robicie, podcieracie się? Szkłem?” – Rafał mruknął coś na temat Kamila, który zawsze ma jakiś problem, po czym wyrwał Hani telefon z ręki i zaczął do niego ryczeć:
„Zawracasz mi tu dupę a ja nawet nie wiem czy będę miał kogo położyć w tej trumnie. Kamil, jak masz szkło upierdolone to dzwoń do Rurka, ja tu potrzebuje komplet ludzi” – warknął do telefonu i rozłączył się tak spektakularnie, na ile pozwala na to smartfon, bo trzasnąć słuchawką się niestety nie da.
„Halo Śnieżka, i jak tam to wygląda?” – mruknął Rafał do tej słuchawki, którą miał przymocowaną do ucha. Widział ją na ekranie. Siedziała na mikrokrzesełku i stukała tipsami w dębowy blat. Gdyby wstała z krzesełka, blat sięgałby jej co najwyżej do kolan.
„No siedzę z tą pomarańczą, krasnale poszły myć trumnę. Przyniesie ktoś w końcu to jabłko czy co?” – zapytała dramatycznie, po czym wydmuchała wielkiego, różowego balona z gumy do żucia.
„Hania, niosą już jabłko?”
„Nie ma jabłek, są tylko pomarańcze i nektarynki” – Hania wyglądała tak, jakby sekundy dzieliły ją od zawału serca.
„Jak ja mam to kurwa pokazać ludziom… Puśćcie live jak książe pucuje konia albo coś. I połączcie mnie z wiedźmą.”
Wiedźma odebrała dopiero po czterech sygnałach – wystarczyło, żeby twarz Rafała z czerwonej zrobiła się zupełnie purpurowa.
„Halllllloooo?” – zapytała przeciągle.
„Co ty odwalasz, kobieto? Jabłko miało być, co masz w umowie?”
„W umowie stoi jak byk zatruty owoc, mam ją teraz przed haczykowatym nosem” – zaskrzeczała wiedźma, po czym dodała: -„A wiesz, że w biblii też nic nie ma o jabłku? Wszyscy po prostu tak sobie założyli z dupy, że zakazany owoc to jabłko.”
„Nie wkurwiaj mnie, skąd niby w Niemczech w siedemnastym wieku w zapyziałej chacie pod kopalnią krasnoludków pomarańcze?”
„To sprawdzajcie te umowy przed wysłaniem, ja się wywiązałam i idę obracać ojca Śnieżki. Jak masz problem to idź pogadać z moim prawnikiem” – Rafał chwilę milczał i stawał się – nie do wiary – jeszcze bardziej purpurowy.
„Ale jest zatruta?” – wychrypiał.
„Si.”
„Dobra. Hanka, daj znać Śnieżce. Może jeść.”
„Mówi, że nie zje.”
„Jak to nie zje, ma jeść. Daj mi ją… Jak to kurwa nie zjesz, ja tu mam widzów, oni czekają na tę szklaną trumnę.”
„Ale jabłko to idzie odgryźć w jednym kawałku, pomarańcza się tak siepie i skąd mam wiedzieć, że po pocałunku nic mi tam nie zostanie w środku?”
„Śnieżka, kurwa, nie rób mi tego. Jedz pomarańczę, masz ubezpieczenie w razie czego”
„Ale w umowie mam jabłko…”
Tekst powstał w Pisalni – przestrzeni, którą Aleks urządziła dla nas – wiedźm, w której możemy nawzajem się pisarsko nakręcać i tworzyć epickie teksty. I przysięgam, ten konkretny brzmi piętnaście razy lepiej, kiedy go przeczytać na głos!
Pamiętam, jak się śmiałam, gdy czytałaś ten tekst w Pisalni, dzisiaj śmieję się tak samo ;D
Uwielbiam! Jednocześnie chciałabym i boję się zamieszkać w Twojej wyobraźni xD
Heh, fajnie to przedstawiłaś. Zabawnie, lekko z dowcipem. Barwnie. Trochę przekleństw, wiadomo tylko dodaje efektu 🙂