– Ale dzisiaj jest ładnie-powiedział mężczyzna wchodzący do windy. Jego koszulka przykleiła się do torsu i uwypukliła zarys mięśni.
-Dziękuję, że przytrzymała Pani drzwi. Pewnie długo czekałbym na następną-kontynuował, po czym mówił coś jeszcze, ale Brygida nie słuchała. Widziała jak, jego usta poruszają się, ale nie docierały do niej żadne słowa.
Patrzyła, jak krople potu spływały po jego szyi. Był wyższy od niej, nie widziała jego oczu, ale widok na klatkę piersiową miała idealny.
Wcześniej przez cały dzień chodziła zblazowana po swoim mieszkaniu. Jedna telekonferencja za drugą, tylko wstawała od biurka i powłóczyła nogami to do łazienki, to do kuchni, to do okna. Nie działo się nic ekscytującego. Znała już zwyczaje mieszkańców tego bloku, bo od roku pracowała zdalnie. Wiedziała kto i o której godzinie wychodzi do roboty stacjonarnej, a kto odwozi dzieci do szkoły. Wiedziała też, kiedy przystojny sąsiad z 6 piętra wychodzi biegać. A facet jak w zegarku wychodził codziennie punkt 18:00, czy lał żar z nieba, czy padało, on wychodził.
Brygida stwierdziła, że uczesze grzywkę, potem zroluje sierść kota z legginsów, spryska się perfumami, a następnie pójdzie wyrzucić śmieci. 18:45 – to idealny czas, żeby pójść wyrzucić kartonik po mleku. Zazwyczaj o 18:50 sąsiad powinien już wracać, ale jest 18:55, a jego dalej nie ma. No cóż, może tym razem postanowił wydłużyć sobie trasę? Zrezygnowana weszła do klatki schodowej i nacisnęła przycisk przywołujący windę. Po chwili dostrzegła charakterystyczną białą koszulkę i postanowiła wejść do windy- zastawiając ramieniem drzwi. Z bliska był jeszcze przystojniejszy, niż gdy zerkała na niego z 4 piętra, po czym usłyszała.
Ale dzisiaj jest ładnie.
Uuuuu Marta, widzę tu zaczątek gorrrrrącej historii. 🙂 Mega.