Pieprzona feministka.

Kobieta.

Matka, żona, kochanka.

Musi urodzić, zająć się dziećmi, ugotować. Zadbać o dom, ciepło domowego ogniska, pamiętać o urodzinach ciotki, córki i teścia. Wyprasować mężowi koszulę. Być zadbana i atrakcyjna. Nie pozwalać sobie na słabsze dni. „Popraw włosy, zrób paznokcie, zmień tę bluzkę. Bo pójdzie do innej”. „Nie zakładaj takiej miniówki, matce przecież nie przystoi”. „Kariera? Kobieta powinna siedzieć w domu i wychowywać dzieci”.

Kiedy to się stało?

Kto na to pozwolił? Dlaczego jest gorsza? Dlaczego musi wszystkich wokół siebie zadowalać? Dlaczego ktoś ma za nią decydować? O tym czy chce robić karierę, czy chce rodzić dzieci, czy chce polecieć w kosmos. Dlaczego musi gotować obiad dla rodziny, choć nie ma dla niej większej tortury od stania przy garach?

Czemu w dzisiejszym świecie nadal zarabia mniej od mężczyzny pracując na tym samym stanowisku? Czemu facetowi wolno, a nawet należy być szefem, no ale szef kobieta…? „Nie pojedziesz przecież na ten zjazd z pracy. Kto się zajmie domem? Sam sobie nie poradzę”.

„Wyjeżdżam na tydzień – podróż służbowa, nie mogę odwołać…”

Ból.

Wiesz co mnie w ostatnim czasie zabolało najbardziej? Zdjęcie, które zobaczyłam, i które wryło mi się pamięć. Młoda matka siedzi w pokoju konferencyjnym razem z kilkumiesięcznym maluchem. Fajnie, że firma się godzi. Fajnie, że dziewczyna nie rzuca swojej kariery i chce się rozwijać. Ale ja przepraszam bardzo, gdzie jest TATUŚ? Może szanowny TATUŚ wziąłby raz dzieci ze sobą do pracy? A potem zajął się nimi po powrocie, przygotował dla wszystkich kolację, wykąpał, położył spać i ogarnął kuchnię? A rano znów ruszył z niemowlakiem do firmy?

Kobieta.

Zawsze ta gorsza. Zawsze musi toczyć walkę o siebie i swoich bliskich. Być jak lwica. Odpierać ataki. Znosić pogwizdywanie na ulicy i dyskryminację. Uśmiechać się choć wewnątrz się gotuje. „Kiedy ślub, kiedy dzieci, nie martwisz się, że zostaniesz starą panną?”. „Umiesz prowadzić auto? Kobieta na drodze to przecież straszne niebezpieczeństwo”. „Nie boisz się tak wieczorem sama chodzić po ulicy? Prosisz się tylko o kłopoty, poza tym kobieta nie powinna się tak szlajać”. „Musisz być grzeczna i dać się lubić. Nie upijaj się i nie chodź w spodniach, szczególnie podartych. Wyglądasz jak lump, żaden cię nie zechce”. Nie wypada uprawiać seksu przed ślubem, nie wypada palić i mieć okresu. Nie wypada przeklinać, wyjść z domu bez makijażu, mieć nieogolonych nóg. I innego zdania niż mężczyzna.

Stawia się.

Pieprzona feministka.

11 przemyśleń nt. „Pieprzona feministka.”

  1. My god! Trafiłaś dziewczyno w punkt! Podpisuje się pod tym ręka i noga. To jest temat, który często poruszałam z moim eks – ja miałam te same pytania kołaczące się w głowie i sprzeciw na tą „orkę Na ugorze” (i już chyba jasne czemu jest eks;)). Bo niby czemu ja – praca, zakupy, ogarnięcie chaty po powrocie, kolacja a ten nawet dziękuje rzadko kiedy mówił. A jak kiedyś po kolacji nie sprzątnęłam okruchów z blatu to usłyszałam, ze jego matka by się za mnie wstydziła 😂 teraz się Z tego śmieje, ale wtedy poziom absurdu zawarty w tym zdaniu sprawił, ze zaniemówiłam.

  2. Mój pierwszy mąż na nieposprzątane mieszkanie reagował pogardliwie: żona? Ty chcesz się nazywać żoną? Łaskawie wydzielał mi kieszonkowe na zakupy spożywcze. 100 złotych na tydzień! Za to jaśnie Pan życzył sobie dobrze zjeść, nie ma to tamto! Prawie rok trwał mój koszmar po czym uciekłam nie zostawiając po sobie śladu. Kobiety potrafią być silne. A mężczyźni? Ci „prawdziwi” nas wspierają i są dla nas wspaniałymi partnerami, pozostali mają tylko kut*sa między nogami…

  3. Zgadzam się, jest dużo oczekiwań wobec nas. To trudne walczyć i mierzyć się z tym w zasadzie codziennie. Mam nadzieję, że zmiana, która się toczy uświadomi więcej osób i będzie lepiej w świecie męsko-damskim. Na szczęście nie wszyscy mężczyźni są tacy jak pokazujesz, ale fakt trochę ich jest.

    1. To prawda co piszesz. Wiele ma tu do gadania patriarchat panujący w naszym społeczeństwie. Część jednak z tego również same sobie gotujemy (np sama przebiorę pieluchy, bo tata nie da rady, albo ja go ubiorę, bo jak tata ubierze to hahah.. itp). Myślę, że zmianę musimy zacząć MY KOBIETY od siebie. Zeby swiat wiedział że my jesteśmy ważne i mężczyźni również mogą wykonywać nasze zadania tak jak i my ich. Niestety to znowu wiąże się z walką.
      Ale kto jak nie my ❤❤❤

    2. Tak naprawdę mam wrażenie, że tak bardzo jesteśmy przyzwyczajone do tego, żeby się z tym mierzyć, że już nawet nie wiemy, że toczymy ciągłą walkę. Mam nadzieję, że to się zmieni! I będzie jeszcze więcej tych fajnych facetów!

Dodaj komentarz