Kalina

„Okulary, słuchawki, kosmetyczka, telefon, dokumenty…. KURWA! gdzie są moje dokumenty? Czy ja kiedyś nauczę się organizować swoje życie? Dokumenty są. Dowód. KURWA, a gdzie jest dowód? Może w torebce? Jest!  Kalina Kozobiecka – brzmi jak kozojebca.  Ja pierdolę, to nazwisko jest straszne. Współczuję mojej matce, że zgodziła się przyjąć je po ojcu i nie została przy swoim. Miałam do niej zadzwonić, ciekawe jak wizyta u lekarza. Zadzwonię potem. Oby raczysko zdechło od tej chemii, którą faszerowała swój organizm przez ostatnie miesiące. Ciekawe jak to wszystko znosi ojciec? Pewnie mu ciężko, oglądać mamę w tym stanie. Ja mam dreszcze kiedy ją widzę, a co dopiero on. Łysa głowa i trzy włosy na krzyż. Jak golum. JA JEBIE Kalina ogarnij się, to Twoja matka. Co mogę poradzić, te obrazy same do mnie przychodzą. Żal mi matki, nie zasłużyła na taki los. NIE ROZKLEJAJ SIĘ! nie teraz! Wyglądasz ZAJEBIŚCIEEEE! Kalina makijaż wyszedł Ci perfekcyjnie! Dobra dupa z Ciebie. Może nie dupa. Dobra sztuka. Sztuka też brzmi słabo, ale niech będzie. Co by tu dzisiaj ubrać? Sukienka? Jeansy? LEGINSY! Mój tyłek w nich wygląda dużo korzystniej niż bez nich. I są wygodne. Idealne na podróż. Nie rozumiem jak to się dzieje? Zależy, w które lustro spojrzę, raz jestem chuda, raz gruba. To pewnie kwestia lustra. Optyka. w zasadzie powinnam iść już do optyka po nowe okulary. Jak wrócę. O ile wrócę. W sumie po co wracać. Chciałabym tak móc nie wrócić. Co Cię trzyma Kalina? NIC! Gdzie je wcisnęłam? tu nie ma, tu nie ma…hmmm…może są w praniu? Nie ma…. Muszą być w szafie. Ciekawe czy jutro będzie padać? Są! Dobrze mi w czarnym. Lubię czarny. I różowy. Ale T shirty wolę białe. Sweter. Ten oversizowy. Jest taki miękki, uwielbiam go. Cholera mam już spory odrost. Dobrze, że przy blond włosach nie ma dramatu. Uczeszę się w koka.
W kruczoczarny messy bun. Kruczoczarny? Cooo? Czy wszystko spakowałam? ….dokumenty, papierosy. L&M linki ciemne zielone. Moje ulubione. Uwielbiam palić. Zapalniczka, pomadka, pomadka, pomadka jest, klucze od pracy. SĄ. Zostawię je w drodze na dworzec. Ostatni raz spojrzę na te przygnębione ryje. KIJ WAM WSZYSTKIM W OKO! Tak im wszystkim powiem. Pewnie nie powiem. SMS. Kto może do mnie pisać? gdzie mój telefon? w Torbie przecież. A to taksówka. Dobra wszystko mam. SPIERDALAM STĄD!” 


„Ja pierdolę! przeżyłam. Tak się cieszę, że już nigdy nie wrócę do tego zawszonego biura. To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. To było najlepsze co mogłam dla siebie zrobić. Telefon. Gdzie mój telefon? Cholera chyba go nie zostawiłam. Jest! Uff. Ten taksówkarz jest jakiś dziwny. Po co się tak gapi w to lusterko. Może mam coś na twarzy. Walić to, mogę mieć. Jedź szybciej koleś! Obym zdążyła na pociąg. Jeszcze kilka godzin i go zobaczę. Rzucę mu się naszyję i zacznę całować. Namiętnie. Nie! Nie mogę na to pozwolić. Nie pomalowałam paznokci. Będzie widać, że są poobgryzane. JEBAĆ! Nie mogę tak od razu dopuścić go do siebie. Nie po tym jak się zachował. Skończony dupek. Doprowadza mnie do szału. Ale i tak mam ogromną ochotę na niego. Na samą myśl robi mi się gorąco. I nie tylko. W końcu dworzec. Czterdzieści złotych? Co proszę? Niech ma, ale to chore jak te ceny lecą w górę. Pieprzyć to. Jeszcze chwila i będę rozpływać się w rozkoszy. Gdyby rodzice wiedzieli jak wygląda moje życie, sami położyli by się do grobu. Dobrze, że już nie mają na mnie wpływu. Peron pierwszy. Na szczęście. wagon? który kurwa wagon? dwunasty, miejsce numer czterdzieści. Zajebiście przy oknie. Po co tyle pakowałam do tej torby, cholerna jest ciężka jak sam skurwysyn. Za dużo przeklinam. Skurwysyn to skała w Tyńcu. Kraków. Przesiadka w Pile. Nienawidzę przesiadek. Jeszcze kilka godzin. Napiszę mu wiadomość, coś sprośnego. Kalina, daj spokój, masz chorą głowę. Gdzie mój tablet? Nie wzięłam go?! Pewnie jest w dużej torbie. Nie chcę mi się go wyciągać. Ale muszę inaczej myślami będę błądzić w miejscach, w których nie powinnam. W sumie czemu nie powinnam? To moje myśli nikt mnie nie słyszy, a ja taka właśnie jestem. Taka chciałabym być. Bardziej odważna. Chciałabym przeklinać na głos kiedy mam na to ochotę. Od teraz będę. Chciałabym być bardziej pewna siebie. Pokazałabym mu kto rządzi i co traci. Już cztery lata ciągnie się ten syf. Nie umiem z tego wyjść. Jestem w nim zakochana bez pamięci. Na samą myśl o nim robi mi się mokro. Jak mam się powstrzymać? Dobra gdzie ten tablet. Ten facet obok strasznie śmierdzi. Jeszcze wyjął bułkę i kiełbasę. Jakie to polskie, brakuje tylko jaja do kompletu. Ma okruchy na brodzie. Muszę zająć czymś swoją popapraną głowę. Poczytam. To zawsze wycisza moje chore myśli.”

Autor: Mona

Na drugie CHAOS. Kocham góry, wodę i chmury. Mam bujną wyobraźnię, dlatego zmyślanie i pisanie idą u mnie w parze. Mówię co czuję, piszę co myślę.

8 przemyśleń nt. „Kalina”

  1. Kalina to jest po prostu tak prawdziwa kobieta, że ja jestem pewna, że ona gdzieś chodzi po świecie i właśnie w tej chwili rzuca sobie jakąś siarczystą kurwą wyplutą spod nosa, bo, no nie wiem, upadła jej skarpetka, co ją niosła z prania. 😀 Kocham Kalinę, jak słowo daję! I Twój styl też. <3

Dodaj komentarz