Co Królowa Bona zobaczyła roku pańskiego 2021

– Marian, tu jest jakby luksusowo! – powiedziała Królowa Bona, zapominając o byciu nobliwą i staropolską. Monarchini z błyskiem w oku patrzyła na pochylone nad zeszytami głowy. Sługa, podtrzymujący tren jej sukni, pokiwał dyskretnie głową, przyznając rację swojej władczyni, choć nie mogła widzieć tego gestu, bo stała odwrócona do niego plecami. W żeliwnej kozie wesoło tańczył ogień, wywołując rumieńce zarówno na policzkach królowej, jak i zgromadzonych w wąskiej, długiej sali dziewięciu wiedźm. Dziesiąta wiedźma krzątała się po kuchni, szykując niewątpliwie jakieś magiczne eliksiry, by wzniecić iskry i podbić moc sabatu. Villę Podlachia na Podlasiu, w której zgromadził się krąg kobiet, wypełniał aromat smoczej krwi i cynamonowych bułeczek. W pomieszczeniu unosiły się dźwięki relaksacyjnej, kojącej muzyki, kojarzącej się z zajęciami jogi. 

Królowa Bona, która przybyła w piątek, 19 listopada roku pańskiego 2021, by pobłogosławić i uroczyście otworzyć pierwsze wyjazdowe warsztaty pisania na żywo, ani trochę nie pogniewała się, gdy wyszło na jaw, że rozpoczęto bez niej. Z dumą patrzyła na młode kobiety pochylone nad pismem i skrobiące zapamiętale piórami po papierze. Widziała otaczającą je aurę – była duchem, więc dostrzegała więcej. Spoglądając kolejno na zgromadzone w sali dziewczęta, obserwowała historię każdej z nich, bagaż emocji i doświadczeń – oraz drogę, którą każda z nich przeszła od wątpliwości do teraz. Czuła moc, przepływającą leniwymi prądami w powietrzu. Spostrzegła te, które już odważyły się zrzucić niesione tak długo jarzma, oraz inne, które miały w sobie coraz więcej odwagi, by zrobić to samo. Wejrzała w dusze młodych wiedźm i zrozumiała ich potencjał. Serce napełniło jej się radością, bo pojęła, że oto nastały czasy, gdy mądre i silne kobiety biorą sprawy w swoje ręce i żyją życiem, które sobie wyśniły, korzystając w pełni z danej im energii. 

Siostry zebrane w kręgu władały nie tylko słowami odmieniającymi życie i świat. Każda miała indywidualny, specjalny talent. Jedna przyzywała smoki. Druga władała leśnymi lichami. Trzecia rozumiała ptaki i wyczarowywała zmysłowe ogrody. Kolejna błyszczała od mocy empatii, a jeszcze inna najwyraźniej była córką samej Matki Natury, by wymienić choć kilka darów. Szeptuchy i wróżki, wędrowczynie i wiedzące. Każda z nich obrała swoją drogę i inspirowała następne, spisując magiczne zaklęcia w swoich notatnikach. Niestraszne im były opinie innych, póki miały swój krąg. Żaden mężczyzna nie mógł ich złamać ani zabronić im żyć po swojemu. Nie mógł ich też dosięgnąć złośliwy język innych – zawistnych – kobiet, pozbawionych wsparcia własnego sabatu. Nie musiały giąć kolan przed żadnymi królami, same wymyślały zasady. Nie musiały udawać słabszych niż były, bo miały gdzieś, czy mężczyźni boją się ich mocy i inteligencji. Pierwsze pośród wiedźm, pobudzające inne kobiety do oddania się swojej pasji i korzystania z wewnętrznej siły. 

Królowa otarła dyskretnie łzę wzruszenia, ciesząc się, że oto może zobaczyć czasy, gdy patriarchat przestaje pętać kobiety – czy może raczej należy powiedzieć: gdy kobiety przestają przejmować się patriarchatem. Zamiast dalej wierzyć, że nie powinno ich w ogóle być, były w pełni, zawsze stawiając ostatnią kropkę.

4 Comments

  1. Mara Kub

    Rozczulił mnie ten tekst, a z całości najbardziej zachowam w serduszku zdanie „Pierwsze pośród wiedźm, pobudzające inne kobiety do oddania się swojej pasji i korzystania z wewnętrznej siły. Paulina to był piękny tekst, a no i ten obrazek cudowny!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *