Wszedłem do kuchni i zbladłem. Moja miska była pusta.
– Jak to?! Moja Pani zapomniała o mnie?! – myśli kręciły się w kółko jak mój pyszczek za ogonem. Musiało coś się wydarzyć. Byłem tego pewien! Moja miska zawsze zapraszała mnie do szamania.
– O i jeszcze to! Fuj! Kuweta z tym odrażającym zapachem! O zgrozo! – trochę mnie pociągnęło na wymioty, tak jakbym miał kłaczka w gardle. – Omm, omm, omm – intonuję w myślach, żeby tylko nie rzygnąć. Ochłonąłem i nie zastanawiam się długo. Wyruszam na poszukiwania Pani!
Zapowiada się spokojnie, bez przykrych niespodzianek. Mam już wydeptane ścieżki w moim 200-metrowym domu. Sprawdzam piętro i pańci tam nie znalazłem. Postanawiam zejść na parter. Nasłuchuję i stawiam miękko łapy, które zmarzły od zimnej, marmurowej podłogi. Nagle słyszę chrypliwy, donośny głos. Ktoś jest w salonie! Powoli wysuwam głowę zza wyspy w kuchni i widzę moją Panią. Siedzi na mojej kanapie, ale co to?! Nie jest sama! Jakiś gbur podbiera chipsy z mojego stolika i żywiołowo spogląda na mój telewizor. To krzyczy, to chwyta się za głowę. Nie rozumiem sytuacji. Postanawiam podejść bliżej. O zgrozo! Moja Pani siedzi wpatrzona w Wielkiego Typa, który trzyma w wielkiej włochatej łapie jej rękę! Rękę, która mnie karmi.
– Co tu się wyprawia! Muszę uratować moją Panią! – nie zastanawiam się, tylko działam.
– Już ja mu pokażę! Zrobię takie show, że zapamięta je na długo! – czekam na moment, kiedy Wielki Typ ściska moją Panią, a jego baryłkowata głowa porusza się za piłeczką na ekranie – taką zabawę to i ja lubię ?
Jak przez sen słyszę jego okrzyk: lewy! Lewy! To był ten moment! Jednym susem wskoczyłem na stolik z telewizorem i zacząłem bawić się kuleczką na ekranie, jakby była żywa. Nagle Wielki Typ zaczął zmieniać kolory na twarzy, był wtedy taki śmieszny jak lampki na choince. Gwałtownie zerwał się z kanapy i ociężale ruszył w moją stronę. Nie miałem wątpliwości! Chciał zrobić mi krzywdę! Wślizgnąłem się za telewizor, żeby baryłkowata łapa nie zdążyła mnie chwycić. Nogi kolosa zachwiały się, a wielkie cielsko wylądowało na monitorze. Telewizor długo nie opierał się i ekran rozbił się na kilka kawałków.
– Ciekawe, czy dostanę teraz jedzenie? – Miau, miau, miau.
Uwielbiam historie ze zwierzęcą narracją ? będę zaglądać, miau!
Dziękuję za komentarz!
ale czad! Kibicuję Kotu ?
Kot właściciel domu 😉