Szkoła Ognia

Na ziemi leżą nieruchomo zwęglone ludzkie ciała, nad nimi stoi dziewczyna o ognistych włosach. Zamiast blond kosmyków na jej głowie, żywy ogień układa się w fale uniesione ku niebu. Kiedy podbiegam na dziedziniec dostrzegam iskry w jej oczach. Ale gdy ona dostrzega moją obecność ognista fryzura zamienia się w słomkowy warkocz, a oczy w błękitne łzy. 

-Co ja zrobiłam? Straciłam kontrolę. Oni zrobiliby mi krzywdę gdybym nie zareagowała- szepce.

Biorę ją w ramiona i przytulam ją do siebie, gładząc jej włosy. 

-Wiem, skarbie. Wszystko będzie dobrze.

Mówię to do niej i choć kołyszę jej rozdygotane ciało, spoglądam na przerażonych młodych ludzi, którzy utworzyli wokół nas kółko. I już wiem, że muszę uczynić wszystko co tylko będę mogła aby szkoła stała się bezpiecznym miejscem dla młodych czarownic.

***

Kiedy kilka lat temu obejmowałam stanowisko dyrektorki w Szkole Ognia wiedziałam, że będę musiała na poważnie nauczyć młodych ludzi jak posługiwać się Magicznym Ogniem. I żeby zrobić to tak, aby go rozpalić ale nie spalić się przy tym. Większość nastolatków ledwie umiała zapalić świeczkę pstrykając palcami. Zdarzały się utalentowane i pracowite czarownice, które potrafiły rozpalić ognisko tylko patrząc na drewno.

I to w nich pokładałam największą nadzieję. Że to dzięki nim będziemy w stanie zwyciężyć i przetrwać gdy przyjdą Wodni Ludzie.

Pamiętam jak prababcia o nich opowiadała, przytaczała opowieści swoich dziadków, którzy wtedy z nimi wygrali. Mówiła o nich, że mają w sobie taką siłę Wody, że zduszą nasz ogień powołując do życia Wodny Świat. Nie wszyscy współcześnie wierzyli w to, ale dochodziły do nas słuchy o niepokojach na Północy. 

Dlatego w całym kraju powstawały Szkoły, gdzie młodzież trenowała pod czujnym okiem Czarowników. 

***

Kiedy Elizabeth zjawiła się przed budynkiem, wyczułam w niej ogień.

Z wyglądu była słodką dziewczyną o porcelanowej cerze, jasnych włosach i pięknych oczach. Zazwyczaj była małomówna, wycofana i niepewna. Podczas zajęć rozkwitała albo raczej rozpalała się do czerwoności. Pracowała nad zaklęciami dopóty, dopóki pot nie zaczął spływać jej po plecach.

***

Badamy jaki sposób Oni dostali się na teren szkoły oraz w jaki sposób to właśnie Elizabeth wyczuła ich obecność.

Autor: Marta Kubiak

Wymyślam krótkie historie. Lubię zatrzymywać wspomnienia na kartach swojego dziennika. Uważnie obserwuję świat i szukam magii w codzienności.

Jedno przemyślenie nt. „Szkoła Ognia”

Dodaj komentarz