– Milena, jakiś dziwny list do Ciebie – mówi Piotrek, wchodząc do domu.
– Dlaczego dziwny?
– No zobacz tę kopertę – podając mi dużą szarą, kopertę, czyta;
Ministerstwo magii ??
Wmurowało mnie.
Jak oni mnie znaleźli, przecież to niemożliwe. Słyszałam, że w historii naszej rodziny były wiedźmy, ale ja nigdy nie praktykowałam.
Zabrałam szybko kopertę i pobiegłam do pokoju, zamykając drzwi na klucz.
– Milena, wszystko ok?? Piotrek dobijał się do drzwi. Nie odzywałam się, bo chłonęłam zawartość koperty.
Wzywamy Panią na sabat, który odbędzie się 26.06 w lasach Choszczówki.
– Wzywają mnie? A co to oni tak sobie mogą mnie wezwać?
Czytam dalej;
Jeśli nie potwierdzi Pani swojego przybycia do 25.06, KTOŚ zjawi się po Panią w sobotę o 7:00.
Ok, czyli jednak mogą mnie wezwać. Wole stawić się sama.
******
Pojawiły się nagle, z różnych zakątków kraju.
Nadleciały na swoich wypasionych miotłach. W pierwszej chwili przyglądałam się każdej. Skąd one mają takie modele? Gdzie takie produkują? W ogóle to jeszcze to produkują, myślałam, że to jakieś bajki dla małych dzieci.
Zupełnie tu nie pasuje ze swoją styraną życiem, wyciągniętą z piwnicy babci, fiołkową frelką.
A wiedźmą, która zapoczątkowała ten sabat… taka młoda, uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie wygląda jak te wiedźmy z opowieści mojej babki.
Smalcowa MIOTŁA!
Nie może być oryginalna. Przecież takie modele kosztowały fortunę. Chociaż ma Alexa duże doświadczenie to i miotłę ma porządną.
Chowając za siebie frelkę, odpaliłam cichutko
-HEJ wiedźmy.
Wszystkie spojrzały w moim kierunku, a ja poczułam przerażające wiercenie w żołądku. Matko, czy one rzucają na mnie jakieś zaklęcia?
– Witaj Merida, dołącz do naszego kręgu. Jestem Alexa, wyciągnęła ręce w moim kierunku wiedźma.
Merida? Co to ma być? Pomyślałam.
– Nie chowaj tej pięknej wiekowej miotełki, jestem Agnes. – rzuciła. Jest taka piękna.
Ulżyło mi trochę.
Wszystkie przywitały mnie ciepło. Przyjaznym uściskiem, radosnymi uśmiechami. Od razu poczułam się jak wśród swoich.
Aczkolwiek co znaczy wśród swoich? Ja nie mam nic wspólnego z magią.
– Zaczynajmy. oznajmiła Alexa, chwytając w rękę pawie pióro.
– Co my będziemy tym piórem w kotle mieszać? Wypaliłam, uśmiechając się głupawo.
Dziewczyny zaczęły się głośno śmiać. Aż szyszki z drzew pospadały.
– Będziemy pisać zaklęcia, magiczne teksty, które zmienią świat. Wytłumaczyła mi czarownica, która trzymała na rękach Papillona. – Beatris, a to Hagrid – schyliła głowę ku tym wielkim uszom.
Jestem Doris – wiedźma z warkoczem długim do ziemi wyciągnęła łabędzie pióro w moim kierunku.
Merida jest nowicjuszką – wyszeptała któraś z dziewczyn. Odwróciłam się, a Ona zaczęła do mnie machać – Hej, jestem Katnis.
Magiczne zaklęcia, teksty, słowa, które powstały na tym sabacie odczytywały sobie na głos.
Planowały jak zmienić obecny świat dzięki sabatowi SIÓSTR W PISANIU.
Tekst powstał z okazji urodzin Aleks Makulskiej – dziękuję Ci za magię, którą we mnie obudziłaś 💖
Super jest to opowiadanie, przeczytałam je znów z przyjemnością i ponownie wywołało uśmiech na mojej twarzy 😀
💖💖💖
O Boże jakie to jest świetne 🔥🔥🔥🔥. Mimo, że mnie na zlocie nie było, bo moja miotla nie da rady przeleciec przez równik (ale czekajcie aż sobie kupię lepszy model lol), to poczułam się jakbym tam była!! W tym zaklętym lesie na tym magicznym zlocie ❤️❤️
💖💖💖
Czytałam z mega uśmiechem, zastanawiając się co będzie dalej 🙂 niczym prawdziwy Hogwart 🙂 mam nadzieję że dotrę na kolejny sabat 🙂
Jakie to jest cudowne! Czuję ten klimat, chociaż jeszcze na żadnym Sabacie nie byłam. Smuteczki znikają jak się go czyta : )