Licho Naśladowca

Jesień, zapiski prywatne

Wędruję śladami leśnych Lich już wiele, wiele lat i myślę, że z czystym sumieniem mogę nazwać się znawczynią. Ukrywam się w zaroślach, skrupulatnie notuję, zbieram informacje. Z moich obserwacji wynika, że każde Licho jest inne i potężne na swój własny, wyjątkowy sposób. I – jeśli mam być absolutnie szczera – każdego odrobinkę się boję. Prawie każdego. 

Ostatnio jednak moje ścieżki przecięły się z Lichem zupełnie innym niż pozostałe. Stworem – niespodzianka – całkiem przystępnym. Nic w tym nowo poznanym Lichu nie napawa mnie strachem, nie unosi mi włosów na karku i nie sprawia, że czuję się maleńka jak ziarenko piasku. Zwykle ciekawość ciągnie mnie najmocniej w kierunku bestii dziwnych przerażających, a jednak przy tej konkretnej poziom mojej fascynacji osiąga absolutne wyżyny.

Licho mieszkało w jeziorze i całe noce spędzało unosząc się na jego powierzchni. Wielkimi oczami wpatrywało się w gwiazdy. Skórę miało śliską i błękitną – jak niebo na moment przed zachodem słońca. Do ramion i głowy przykleiły się mu wodorosty. Zauważyło mnie już pierwszej nocy. Zwykle w takich sytuacjach wycofuję się i uciekam – nigdy nie wiadomo, co się dzieję w głowie Licha. Wiele z nich mogłoby mnie przecież jednym spojrzeniem zmieść z powierzchni ziemi. Ale tym razem się nie poruszyłam. Stałam, wpatrując się w szczupłą postać na tle księżyca. W końcu Licho uniosło prawą dłoń i pomachało w moją stronę. Zupełnie po ludzku. Serce zabiło mi szybciej.

Zawahałam się. Nie wyglądało, jakby miało złe zamiary. Zbliżyło się powoli, jakby nie chciało mnie wystraszyć. 

“Jakie jesteś piękne!” – powiedziało, dotykając moich włosów. Po raz pierwszy usłyszałam słowa z ust obcego Licha. 


Zima, zapiski prywatne

Znajomość z Lichem z Jeziora spowalnia moje badania oraz obserwacje pośród pozostałych leśnych stworów. Cała moja uwaga skupia się na tej jednej jedynej, absolutnie wyjątkowej bestii. Zaczynam myśleć o wyspecjalizowaniu się w ramach wiedzy o tym konkretnym egzemplarzu. Mam pewne zaległości w robieniu notatek, ale zapewniam wszem i wobec, że wszystko pamiętam w najdrobniejszych szczegółach.

Licho z Jeziora dobrze się zna na gwiazdach i co noc tłumaczy mi niebo. Czasem wyjaśnia to samo po kilka razy, tymi samymi słowami. Nie przeszkadza mi to absolutnie, ponieważ bardzo dobrze się jej słucha. Fantastycznie jest móc znów słyszeć słowa.

Odnoszę wrażenie, że Licho zmieniło się nieco odkąd się poznałyśmy. Coraz więcej czasu spędza na lądzie, a i pewne aspekty jej fizyczności zaczynają przypominać mi moje własne. Czasem mam wrażenie, że siedzi mi w głowie. Używa dokładnie tych słów, których ja bym użyła, gdybym miała trochę lepszy refleks. Łapię się niekiedy na tym, że gdy przechadzam się lasem w samotności, jakieś drzewko lub krzew jawi mi się jak gdyby na kształt Licha z Jeziora. Biegnę wtedy do niej uradowana, i dopiero kiedy znajdę się blisko, ogarnia mnie rozczarowanie, że to nie jest ona.
Nie umiem nazwać tego uczucia. 


Wiosna, zapiski prywatne

Zrobiłam szkic Licha z Jeziora. Trudno nie zauważyć, że zmieniło się znacznie odkąd spotkałyśmy się po raz pierwszy. Ma ogniste włosy – tak jak ja, kopyta – jak ja, i rozłożyste poroże – również jak ja. Trochę żałuję, że nie naszkicowałam jej jesienią, pamięć bywa jednak zawodna.


Lato, zapiski prywatne

Postanowiłam wpuścić ją do mojej kryjówki. To był najszczęśliwszy czas od kiedy obudziłam się w Puszczy jako Licho. Słuchałyśmy leśnych szeptów, wymieniałyśmy spojrzenia i czytałyśmy sobie ulubione fragmenty ulubionych ksiąg, tak długo jak ulubione fragmenty drugiej nie stały się ulubionymi fragmentami tej pierwszej. I odwrotnie.

A potem, zupełnie bezmyślnie, przeczytałam jej fragment z Bestiariusza o potworze, który obiera sobie bestię za żywiciela, upodabnia się do niego, następnie więzi go latami i żywi się jego energią, jednocześnie prowadząc życie za niego, nie budząc niczyich podejrzeń. Wtedy Licho zamilkło na dobrą minutę. Następnie zatrzęsło rudą grzywą i wybiegło z mojej kryjówki.

I to był ostatni raz, kiedy widziałam Licho z Jeziora.


Jesień, zapiski prywatne

Te pleciuchy sikorki powiedziały mi, że po lesie kręci się Licho kropka w kropkę jak ja. Zaczepia inne bestie i ma taką samą kryjówkę. Słabowite jest jednak, jakby z nocy na noc coś wysysało mu siły. Mam pewne podejrzenia, kim może być.

Na tafli Jeziora od kilku miesięcy tworzą się duże bąble. Muszę to w końcu sprawdzić.


Pod powierzchnią jeziora spało Licho zamknięte w złotej klatce. Całe w wodorostach, niebieskie i ledwie żywe. Wyglądało zupełnie, jak Licho Naśladowca ostatniej jesieni. Wytargałam je na powierzchnię, gdzie malowniczo zwymiotowało na trawę. Nie mówiłam nic. Nie wiedziałam, gdzie zaczynało się oszustwo Naśladowcy. Ile zaczerpnął od Licha z Jeziora, a ile dodał, żeby łatwiej mnie skusić? Przez chwilę czułam się naiwna i mała – “Przecież to niemożliwe, żeby inne Licho znało słowa.

Wtedy Licho z Jeziora spojrzało na mnie i rzekło głosem, który znałam nazbyt dobrze:

“Paręset lat spędziłam tam na dole. Zupełnie sama, cały ten czas! Wyobrażasz to sobie!?”


Tekst powstał podczas podczas spotkania z pisaniem online w Pisalni z Aleks Makulską i Wiedźmami <3

Autor: argi

4 przemyślenia nt. „Licho Naśladowca”

  1. Uwielbiam Licha, które stworzyłaś, i wszystkie o nich opowieści. Czekam na dzień, kiedy rozsiądę się w wygodnym fotelu z aromatyczną kawą na stoliku i wezmę do ręki pięknie wydane opowieści o Lichach wraz z ilustracjami. Widzę to – kredowy papier, twarda, albumowa oprawa, na okładce Twoje nazwisko, a w środku – magia!

Dodaj komentarz