Psychiatra, tak mamy, ale za jakieś 2 lata.

Musiałam się zapisać do rzadkiego lekarza i to prywatnie, bo u mnie w przychodni terminów nie było do końca grudnia, a dodam, że to też prywatna przychodnia. Więc zapisałam się do burżujskiego szpitala Medicover, w burżujskim miasteczku Wilanów, z burżujskim widokiem na świątynię opaczności borzej do jakiejś pani doktor nauk medycznych, za jedyne 330 PLN, ale już na następny dzień. W szpitalu Medicover taki burżuj, że po prostu amerykański szpital z każdego amerykańskiego serialu dostałby od razu kompleksów. Recepcja po polsku i angielsku, wokół sami obcokrajowcy, no bo jakiego Polaka na to stać.

Jadąc autobusem i to był niestety błąd, że nie wzięłam taxi, ale sobie pomyślałam, że mieszkam na Moko od niedawna to sobie pozwiedzam, zauważyłam różne rzeczy w większości wkuwające. Np. bachory, bo 1 września, jak z tej piosenki Elektrycznych Gitar „wylazły ze szkoły, (…) ludzi przepędziły, siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie”. Tzn. w tamtych czasach to może ryczały, ale teraz to tylko w komórkę się gapią, bo wiadomo ta dzisiejsza młodzież. Więc jadąc autobusem zwiedzałam i przejeżdżając obok instytutu Psychiatrii i Neurologii zauważyłam, że zaraz obok na przystanku wisiała wielka reklama prywatnej przychodni psychiatryczno-psychologicznej. Wizyta w owej przychodni kosztuje 260 PLN dla dorosłego a dla dziecka pewnie z 400. Wiem bo byłam. No bo jak ci w tym instytucie nie pomogą to już tylko ci zostaje zapłacić. A zapewne ci nie pomogą, bo żeby się tam dostać to trzeba czekać dwa lata, a do tej pory już popełnisz samobójstwo i sprawa sama się rozwiąże.

Szpital Medicover to luksus jak wspominałam. Nie ma to jak mieć kasę. Ciekawe ile trzeba zabulić za operację, wolę nie pytać. U nas ochrona zdrowia jak w USA się zrobiła, inna niż prywatna nie istnieje. Jak cię nie stać to najlepiej od razu kupuj miejsce na cmentarzu, a nie na to też cię nie stać. W każdym razie jak cię stać się to się leczysz.  A jak nie to patrz wyżej. Ale ZUS i tak bulisz a masz z tego chuj. Np. próbowałam się przepisać do lekarza pierwszego kontaktu, bo ta moja poprzednia już nie współpracuje z ZUSem, plus i tak się przeprowadziłam. Więc wchodzę na portal, wybieram sobie lekarza, tego z mojej prywatnej przychodni, mają taką usługę. Dwa dni później przychodzi mi info, że moja deklaracja została odrzucona, bo pani z nimi już nie współpracuje. Update systemu to kiedy robią ciekawa jestem, aaa nie, nie system to szwagier brata sąsiada ciotki instalował, to tak szybko nie będzie.  No to drugi raz złożyłam i czekam i czekam i czekam.

Ale żeby nie było, że ten Medicover to aż taki burżuj, no bo umówmy się to jednak nie America, a jedynie kiepska imitacja. W recepcji niby mówią po angielsku, ale siedzi młoda pańcia zapewne Gen Z. Mina tęskniąca za rozumem, praca mnie nudzi, miałam być księżniczką. W sumie się nie dziwię, ale kazała mi iść pod gabinet i czekać aż lekarz mnie wezwie. No a ona mnie nie wzywa, jeden pacjent wychodzi, drugi wchodzi i nic. No więc wracam do tej recepcji pytam się tej mimozy czy jest może jakieś opóźnienie to powiedziała, że zadzwoni do doktorki. No i zadzwoniła, bo wreszcie weszłam i się pani doktor pyta czy ja się spóźniłam, a ja mówię, nie ja byłam wcześniej. No więc qrwa niby burżuj, ale jednak Polska i potrafi zjebać, szczególnie w obszarze zarządzania personelem.

Ale siedząc tam 40 minut obok gabinetu USG dziecięcego miałam okazję zaobserwować paradę matek z bachorami. A wróć, nie tylko matki, był też raz jeden facet z dzieckiem.  Obejrzałam i wysłuchałam do tego stopnia, że musiałam sobie założyć słuchawki na uszy no i moje przemyślenia. Jak i co ci ludzie do tych bachorów mówią to się po prostu qrwa nie da, no nie da. Do starszych to jeszcze, ale do takich bobasów jedna madka to tak trajkotała, przewijała i gadała, wchodziła i gadała, druga to samo non-stop i to takie pierdoły, że normalnie jakby ten bobas potrafił mówić to by powiedział kobieto przestań pierdolić, bo tego się słuchać nie da, idź na terapię. A nie, na terapię to jej już nie stać, bo właśnie miliony monet wydała na bachora w prywatnej przychodni.

Wracam już do domu no i scena na mojej dzielni. Baba z bachorami wychodzi ze sklepu. Jeden bachor sfoszył, mówi, że czegoś tam nie zrobi i nie chce i idzie w pizdu w drugą stronę niż madka. A baba: „dzwonię do ojca i będzie psycholog za twoje zachowanie grany” i patrzę, że faktycznie niby dzwoni. Potem dalej baba dodaje, już dużo głośniej, bo bachor w pizdu 300 m dalej stoi. „Sama zjem tego loda co ci go kupiłam, za twoje zachowanie, nie zasłużyłeś.” Bachor który już z 500 m dalej jest drze się: „Coooo?” A baba: „Nie mówi się co”.

True story, nie zmyślam. No i zastanawiacie się czemu ten instytut psychiatrii albo ewentualnie te prywatne psychologiczno-psychiatryczne przychodnie są potrzebne, a no właśnie dlatego.

Autor: Ewstra

Jedno przemyślenie nt. „Psychiatra, tak mamy, ale za jakieś 2 lata.”

Dodaj komentarz