Z psiego pamiętniczka


26 czerwca 2020

Drogi Psiamiętniku,

Są czasem takie dni, że sobie pies myśli: psiarmageddon! Czwartek był właśnie taki. Najpierw wykąpał mnie pancio. Zmył ten obłędny aromat zajęczego truchła, które znalazłam na spacerze – całkiem jeszcze świeże leżało na mojej ulubionej chałdzie piachu. Kiedy wróciliśmy do domu, okazało się, że Kaprys zrobił kupę i rozniósł ją po całym salonie. Bardzo był szczęśliwy – niestety, pańcio mniej. W sumie mu się nie dziwię, wąchałam lepsze kupska. Potem wykąpała mnie pańcia, gdy kilka godzin później wytarzałam się wmartwym jeżu. No skandal! A tak się cieszyłam, że udało mi się odzyskać ten aromat! W dodatku Kaprys dostał rozwolnienia po tabletce na robaki, więc zamiast zajmować się mną, pańcia ganiała po mieszkaniu i sprzątała kupę z pasażerami na gapę. Potem zrobiło mi się niedobrze i zwymiotowałam na kanapę i drugi raz – do swojej klatki. Bardzo mi ulżyło, za to pańcia musiała równocześnie sprzątać i trzymać Kaprysa, który próbował zjeść to, co zwróciłam – w sumie nie rozumiem jej, przecież chciała być less waste, a tu tyle dobrego żarcia się zmarnowało… Potem Kaprys ugryzł pańcia i nasikał pańci na kołdrę, no to mają za swoje – nie ukrywam, że odczuwam pewną satysfakcję, bo przecież mówiłam im, że branie szczeniaka to słaby pomysł! Niestety, są uparci – posprzątali, powzdychali, a potem znów głaskali tego smarka jakby nigdy nic. Dobrze, że mnie też pogłaskali, choć po tym wszystkim to chciałam tylko spać!

A dlaczego zapisuję tutaj taką historię o kupie? Ponieważ to ważne, by ludzi uświadamiać, z czym zapewne będą się mierzyć, decydując się na pieska. Ponieważ nie zgadzam się na porzucanie szczeniąt i w ogóle zwierząt, „bo gryzą”, „bo załatwiły się na dywan”, „bo się nie słuchają” itd. – innymi słowy, nie spełniają oczekiwań, więc wyrzućmy je jak inne niepotrzebne „rzeczy”. Ponieważ opieka nad psem to odpowiedzialność, czasem zmęczenie, czasem frustracja, a zawsze – praca, także nad samym sobą. Ale też – satysfakcja, i to olbrzymia, gdy orientujesz się, że wychowałeś fajnego, otwartego psa, który przybiega do Ciebie na zawołanie, ufa Ci i razem z Tobą chce odkrywać świat. Czego wszystkim pieskom i opiekunom życzę!

Zoja

Autor: Paulina Boguta-Miller

7 przemyśleń nt. „Z psiego pamiętniczka”

  1. Gratuluję tak spostrzegawczej psiny! Ale przede wszystkim – gratuluję ogromnych pokładów cierpliwości ❤ .
    Dzięki za ten ważny tekst! Sama w swoim otoczeniu widzę, że nieodpowiedzialność ludzka nie ma granic. Na wczorajszym spacerze ze swoim psiakiem, zobaczyłam ogłoszenie ze znajomym już numerem telefonu, bo co rok, podobna kartka wisi w tej samej okolicy „Oddam 6 psów” – wszystkie takie małe boroki jak ten ze zdjęcia… Osobiście nie znoszę szczeniaków, nie dlatego, że nie są kochane i słodkie, tylko dlatego, że wiem, że za każdym nierasowym szczenięciem stoi ludzka głupota (o rozmnażaniu rasowych też mam swoje zdanie, ale to już inna bajka).

  2. Super tekst oczami Zosi i jakże ważne podsumowanie. Też się nie zgadzam na wyrzucanie psa za to, że jest psem. Generalnie za nic. To tak jakby wyrzucić z domu dziecko bo zsikalo się w spodnie albo stłukło szklankę…

Dodaj komentarz