Stoję na skraju przepaści, ściskając w ręku jedynie pogiętą kartkę papieru, na której napisałam tylko jedno słowo. Przewracam ją w palcach sprawiając, że napis staje się coraz mniej czytelny. Patrzę przed siebie, przymykają lekko oczy. Dziś jest wietrznie i pochmurno. Wiatr rozwiewa moje włosy, nozdrza i usta wypełnia słona, morska bryza. Już się nie przejmuję tym, że będę miała problemy z rozczesaniem pojedynczych kosmyków i prawdopodobnie zajmie mi to długie godziny. Już nic nie muszę, bo stoję na krawędzi. To ode mnie zależy, kiedy wykonam ostateczny krok wprzód. Moje ciało zostanie pochłonięte przez wodę.
Być może będzie unosić się na powierzchni, łapiąc ostatkiem sił oddech.
Być może będzie dryfowało wśród innych złamanych dusz, żyjących tak, jak im nakazano.
Być może będzie pływać wśród wszystkich schematów, rozkazów i wszystkich społecznych nakazów.
A może będzie znikało pod taflą wody, aż w końcu stanie się tylko jedną z nic nieznaczących fal, rozbijających się o brzegi pobliskiej plaży.
Moje ciało może również skończyć inaczej.
Zanim dotrze do wody, rozbije się o ostre skały, otaczające cały klif.
Nie zdąży nawet wymieszać się z tłumem, spotkać z istotami podzielającymi jego los.
Rozpadnie się na milion kawałków, bo wzięło na siebie zbyt wiele, zbyt mocno, zbyt szybko.
Nie udźwignie tego, co czekało je w życiu.
Zerkam w stronę chmur. Wyglądają tak, jakby zaraz miały spaść pierwsze krople deszczu, które powolutku, minuta za minutą, będą podmywać piasek i spowodują erozję skał. Może jeszcze nie teraz, ale ja będę tu stała wystarczająco długo, w deszczu, z włosami przyklejonymi do twarzy. Moje oczy nie zobaczą już nic. Moje uszy będą świadkiem tylko mojego powolnego końca. Spadnę w przepaść razem z kawałkiem urwiska, nie podejmując ostatecznej decyzji.
Zbyt długo myślałam.
Zbyt długo bałam się ryzyka.
Poszłam po prostu na dno, nie mając nawet odwagi pomyśleć za siebie. Razem ze skałą jestem bardzo ciężka. Nie mam nawet siły walczyć z innymi istnieniami o miejsce własnej głowy nad powierzchnią wody. Poddaję się, a świat o mnie zapomina.
Duszą targają różne emocje.
Skoczyć?
Zostać i czekać?
Odejść?
Odwracam swoją głowę od morza i wypuszczam z ręki kartkę. W wodzie topi się dziś tylko ona. Kartka z napisem powinności. Ja już nic nie muszę. Chcę być wolna.
Karktki z Powinnościami powinno się topić wyłącznie w takich okolicznościach przyrody. To tak znaczące! Uwielbiam ten tekst!!! 🙂
Jakby mi wiatr powiał w pokoju. Piękny!
Czytając czuję, że stoję obok ciebie nad tą przepaścią. Budzisz emocje!
Porwał mnie ten tekst, płynęłam za każdym słowem, trochę bojąc się końca, ale poczułam podmuch świeżości na końcu. Piękny tekst, dający nadzieję.
Uff, koniec przynosi nadzieję 🙂
Przecudowny tekst!
I totalnie się z nim identyfikuję!
Dziękuję!!!
’Nierozczesane kosmyki’ i 'złamane dusze’ 💛
Potrzebowałam przeczytać. Pięknie piszesz.