Tymczasem życie w Nowej Zelandii…

…. Tymczasem życie w Nowej Zelandii Gosiu proszę…”

…. tak zakonczyl sie tekst Ewstry pt. „Czemu mnie wszystko wqrwia i czy to już ten czas, żeby oswoić menopauzę?”

Tymczasem w Nowej Zelandii nastała już wiosna. A stało się to tak dosłownie z dnia na dzień. Poszłam spać w ponurą noc a obudziłam się w piękne świecące na full słońce. Z drzewami obsypanymi liśćmi, kwiatami w pełnym rozkwicie! No cud! Za płotem mam bardzo nieskoordynowane przedszkole.   Jest dość głośno. Nie tylko małe jęczą ale matki tez. Trochę to przypomina ludzkie matki i ich pociechy, ale ja nie podejmuje się tego tematu. Małe owieczki nie wiedza która ich matka i biegają od jednej owcy do drugiej, sprawdzając czy ta je przyjmie. Fajnie to jest oglądać. Łapie się na tym, że zatracam się obserwując dopiero coś bądź ktoś wyrywa mnie z transu. Uczę się pomału odróżniać meczenie, bo jedno brzmi bardziej jak „beee” a drugie bardziej jak „mee” a jest trzecie, które brzmi jak „meebue”. Czasami w nocy budzą mnie ich pojękiwania albo bekanie. Tak, one bekają i to tak jak człowiek! Śmieszne to jest! A te maluchy są przesłodkie. Skaczą, zaczepiają siebie nawzajem i już potworzyły się gangi małych owieczek, które same bez mam, eksplorują pastwisko. Nie wiem jeszcze czy istnieje związek pomiędzy pastwiskiem z owcami a srokami. To jest zjawisko, które dostrzegam dość często. Gdzie owce tam więcej srok! Często jak owce się przemieszczają na inne miejsce, przylatują sroki i przeprowadzają inwestygacje. W ogóle ta wiosna, to sezon maluchów. Bo nie tylko owce maja swoje mini wersje, sroki również. Jest rodzina srok i maja baby sroczkę. One, te młode, wydają charakterystyczny dźwięk. Obserwuje już to drugi rok. Rodzice zostawiają malucha gdzieś na gałęzi albo na płocie, sami poszukują jedzenia i gdy już mają wystarczająco, wracają do młodego i dają mu jeść. W tym czasie młody wydaje ten odgłos, co może być odgłosem tęsknoty, strachu albo one już tak maja. Nie wiem. Nie jestem ornitolożką a socjolożką – w jednym i drugim ważna jest obserwacja. Lol I na koniec bardzo ważna uwaga, tutejsze sroki nie maja nic wspólnego z europejskimi. To totalnie inny gatunek ptaka! Nazywany jest „magpies” a to tłumaczone jest na polski „sroka”. Ale nasza sroka, sroką nie jest! Bo sroka europejska pochodzi z rodziny krukowatych a ta nasza z ostrolotów. I tak, za Wikipedia: Australian Magpies to dzierzbowron. Z nazwy bardziej powinien być zaliczany do wrony jednak ta znowu jest z krukowatych… i weź tu nie zwariuj. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *